Pik. Pik. Pik.
Budzi mnie dziwne pikanie i czuje jakby moja głowa miała mi odpaść. Próbuje otworzyć oczy. Czuje, że ktoś trzyma mnie za rękę. Próbuje ją ścisnąć, ale nie mogę.
Słyszę jak ktoś wchodzi do pokoju, ale wciąż nie mogę otworzyć tych cholernych oczu.
-Alfa James... powinieneś odpocząć, niedługo sie obudzi... -słysze doktora Richarda.
-Minęły dwa cholerne dni, dlaczego sie jeszcze nie budzi Richard?! Co jeśli sie nie obudzi?! Musze z nią zostać. Musze tu być na wypadek gdyby sie obudziła. - mówi zły.
Słyszę bełkot doktora w odpowiedzi po czym oddalające sie kroki.
Dwa dni?! Musze wstać. James nie chce mnie tu. Jestem tylko problemem.
Próbuje otworzyć oczy i czuje jak trzepocze rzęsami, ale moje oczy pozostają zamknięte. Cholera.
-Księżniczko? Budzisz sie?- mówi z nadzieją... co?
-Księżniczko jeśli tak to proszę otwórz oczy dziecinko, wszyscy sie martwią. Ściśnij moją dłoń albo zrób cokolwiek. Tylko powiedz, że mnie słyszysz. - znów próbuje otworzyć oczy, a kiedy to zawodzi, z całych sił staram sie ścisnąć jego rękę. Udaje mi sie delikatnie poruszyć palcami, ale nie na długo.
-Doktorze Richard! Choć tu, obudziła sie!- krzyczy James.
Słyszę zbliżające sie kroki ktoś wręcz biegnie do pokoju. Czuje, że ktoś sie obok mnie kręci i szturcha mnie. A ktoś inny chwyta mnie za drugą dłoń.
-Grace jesteś tu? Spróbuj otworzyć oczy, ściśnij moją rękę jeśli chcesz, ale zrób coś.
Skupiam całą swoją siłę na danej czynności i poruszam palcami drugiej ręki. Teraz było to odrobine mocniejsze niż w przypadku Jamesa.
-Dobrze, a teraz otwórz oczy- mówi. Delikatnie uchylam powieki i od razu oślepia mnie światło. Gdzie ja jestem do cholery?
Otwieram szerzej oczy i wtedy widzę Jamesa siedzące obok mnie na krześle z sinymi workami pod oczami i doktora Richarda, który stoi po mojej drugiej stronie.
-Dobrze Grace, teraz powiedz mi co pamiętasz? - pyta. Zastanawiam sie chwile i przypominam sobie zakupy z dziewczynami.. całą tą żenującą bieliznę z Victoris Secret... i James rozwalającego wszystko.
Spoglądam na Jamesa, a moje serce przyspiesza swój rytm. Słyszę jak pikanie przyspiesza i rozumie czemu straciłam przytomność.
-Grace, Grace już dobrze. Naprawdę przepraszam nie powinienem ci tak straszyć, ale obiecuje, że nigdy cie nie skrzywdzę. Przysięgam.- na jego twarzy widnieje smutek. Zabieram rękę, którą trzymał przez co jego grymas sie pogłębił.
Dlaczego wciąż tu jestem? Powinien mnie wyrzucić kiedy jeszcze spałam.
-Grace- przerzucam wzrok na doktora Richarda, który stoi obok- Miałaś atak paniki i przespałaś dwa dni. Poza tym wszystko z tobą w porządku, twoje ciało przeżyło, że tak powiem szok.- powiedział spokojnie.
Kiwam głową i tylko czekam aż karzą mi sie wynosić. Nie chcą mnie tu.
-Okay powinnaś teraz odpocząć i prawdopodobnie wypuszczę cie wieczorem albo z samego rana. - znów kiwam głową.
-Dziękuję ci Richard- mówi James. Nie zwracam na nic uwagi. Byłoby o wiele łatwiej jeśli by mnie wywali gdy byłam nieprzytomna. Nie wyobrażam sobie jak mam odejść.
- Aniołku, ale mnie wystraszyłaś- powiedział i położył swoją głowę na moich kolanach. Ja jedynie sie na niego gapie. Głaszczę go po głowie bo nie wiem co innego mam zrobić, nie spodziewałam sie tego.
Oczekiwałam zniesmaczenia, złości albo przemocy, ale nigdy tego że... będzie sie o mnie martwił.
-Grace proszę po prostu ze mną porozmawiaj, wiem że potrafisz- kręce głową. Zrobiłam to, a wtedy on zaczął rzucać rzeczami. On nie chce słyszeć tego co mam to powiedzenia.
Siada na łóżku obok mnie i bierze moje dłonie w swoje zanim zdążę zareagować. Co on wyprawia?
-Grace jeśli myślisz, że w jakiś sposób jestem na ciebie zły, to się mylisz.- odwracam od niego wzrok, a do oczu napływają mi łzy, nie zniosę tego. Nie chce o tym rozmawiać. Wspomnienia wracają jak torpeda.
-Grace posłuchaj mnie- chwyta mnie za policzki wiec patrzę na niego- Ochronie cie, mówię poważnie. Nikt nie bedzie cie więcej do niczego zmuszał. Nikt cie znowu nie zabierze i osobiście tego dopilnuje.-mówi. Jest naprawdę zdecydowany.
-Posłuchaj co mam dalej do powiedzenia. Nie jesteś zniszczona, jesteś piękna i silna. I będę to powtarzał tak długo aż mi uwierzysz.- zbliża sie i całuje mnie w czoło. Nie chce żebym odchodziła? Nie brzydzi sie mnie?
Patrze na niego a łzy spływają mi po twarzy.
-Dlaczego?- mówię cichutko.
-Ponieważ Grace jestem twoim mate, zawsze będę chciał cie chronić, zawsze będę sie o ciebie troszczyć. Mam namyśli wszystko to co już wcześniej ci mówiłem. Jesteś moim życiem i zadbam o wszystko czego będziesz potrzebowała. Jesteś moja, a ja jestem twój i tak będzie aż do końca naszych dni... Kocham cie aniołku i zawsze tak będzie.- mówiąc ostatnią część zakładam mi włosy za ucho i głaszczę po policzku.
Przyciągam go, a on przysuwa sie i przytula mnie przez co jeszcze bardziej płacze w jego ramie.
Dlaczego mam takie szczęście i mam przy sobie kogoś takiego jak Jamse?
***
Kom i * są mile widziane.
CZYTASZ
Silent Luna- tł.
WerewolfTo jest jedynie tłumaczenie Prawdziwą autorką jest h0p3less-r0m4ntic *** Grace nie jest typowym wilkołakiem. Porwana w wieku ośmiu lat, przetrwała największe tortury i ból, który nie każdy dał by rade znieść. Ale kiedy pewnej nocy los pozwala jej...