XXXIX. Adeline

39.1K 1.8K 73
                                    

Wychodzimy z pokoju i idziemy po korytarzowym labiryncie nim docieramy do głównego pomieszczenia. Nie widzę ani śladu po tym co się tu stało. Musieli to posprzątać.

-Jesteś gotowa kochanie?- James patrzy na mnie zmartwiony. Jego jedno ramie owinięte jest wokół mojej tali aby pomóc mi iść, a ja jedną ręką również trzymam go w pasie, a drugą trzymam za jego koszulkę na jego klatce piersiowej żeby utrzymać równowagę.

Bok i brzuch bardzo mnie bolą , a zawroty głowy się nasiliły wiec chodzenie jest naprawdę bolesne. Ale musze zobaczyć się z moją rodziną. I znaleźć moją siostrę. Ból jest tego wart.

Kiwam głową i po chwili jesteśmy już w kuchni. Rozglądam się i widzę, że wszyscy tu są.

-OH! Grace!- dostrzegam, że Hazel idzie w moim kierunku z dużym uśmiechem na twarzy. Owija swoje ręce wokół mnie i zamyka w połowicznym uścisku, bo wciąż jestem oparta o Jamesa.

-Tak się cieszę, że z tobą już wszystko okay! Wszyscy bardzo się martwiliśmy!- odsuwa się i patrz na mnie. Posyłam jej mały uśmiech i opieram głowę o ramię Jamesa. To wszystko jest naprawdę męczące.

Musze zobaczyć Adeline.

Widzę jak Dave podchodzi do Hazel i patrzy na mnie, przytulając swoją partnerkę.

-Dobrze, że już wstałaś i będziesz Luną.- posyła mi ciepły uśmiech. Odwzajemniam go a oni wracają w głąb kuchni gdzie widzę również Rose i Jacksona, którzy pomagają w gotowaniu. Obydwoje się do mnie uśmiechają i mówią nieme cześć, nie zaprzestając swoich czynności

Również się uśmiecham i odwracam się do rodziców. Patrzę na mnie zza lady i trzymają się nawzajem w ramionach ze łzami w oczach.

-Cześć- mamrocze słabo.

-Oh moja dziecina- mama wstaję, podchodzi i przytula mnie.  Tata po chwili dołączył do naszego grupowego uścisku, a ramiona Jamesa zniknęły zostawiając mnie samą. To wszystko jest tak trudne.

Odsuwamy się od siebie i teraz jedynie patrzymy na siebie ze łzami w oczach po czym rozglądam się w poszukiwaniu mojej siostry. James owija mnie z powrotem ramionami, wspomagając mnie nim rodzice mnie puszczą.

Widzę Dantego i Arie siedzących przy stole, którzy patrzą na nas z małymi uśmiechami. Dante przytula do siebie Arie, a ich splecione dłonie spoczywają na jej ciążowym brzuchu.

Patrzę na drugi koniec stołu i zauważam tam siedzącego Cole wraz ze swoją mate. Wstają, a on obejmuje ją w tali kiedy ona patrzy na mnie zdenerwowana, a łzy zbierają jej się w oczach. Czy ona się mnie boi?...

Nie jestem przecież straszna, a poza tym od teraz będę jej Luną bo stając się mate Cole automatycznie przyłączyła się do naszego stada. Mogę się założyć, że to fantastyczna dziewczyna.

-Cześć Luno, cieszę się że się obudziłaś- Cole mówi z uśmiechem i podchodzi do mnie bliżej, też wygląda na zdenerwowanego. Poważnie?! Myśli, że nie zaakceptuje jego mate? Przez to wszystko głowa zaczyna mnie boleć.

Kiwam głową i opadam jeszcze bardziej na Jamesa. Z sekundy na sekundę robię się co raz bardziej zmęczona.

~Jamesa mówiłeś, że Adeline tu jest~ mówię mu w myślach po czym zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Musze tylko pozostać przytomna do momentu spotkania z Adeline.

- Kochanie, ona tu jest- patrzy zdenerwowany i  przesuwa spojrzenie na mate Colea, co się z nimi dzieje..

Chwila..

Mate Cola...

Ona wygląda tak znajomo..

- Nie- szepce, a łzy zbierają mi się w oczach. Powracam wzrokiem do dziewczyny i  widzę, że po jej twarzy spływają łzy.

Silent Luna- tł.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz