- Szkoda, że profesor Levis odchodzi - westchnęła May omiatając wzrokiem salę wykładową - Victoria... Victoria! Słuchasz mnie?
- Co? - odezwałam się zdezorientowana. May uwielbia gadać więc czasami po prostu się wyłączam.
- Nie jest ci przykro, że profesor odchodzi?
- Em... Oczywiście - mruknęłam znudzona. Wykład miał zacząć się dwadzieścia minut temu, a nowego wykładowcy nadal nie było.
Nagle drzwi otworzyły się i do środka wszedł niewysoki mężczyzna. Miał krótko obcięte, mocno nażelowane blond włosy i lekki zarost. Oparł swoją teczkę o katedrę i nie śpiesząc się wyciągnął z niej laptop. Obejrzał się po sali jakby oceniając każdego studenta. Kiedy skończył odezwał się po raz pierwszy.
- Nazywam się Mitchel Coldwater
Niespodziewanie środka wpadł jakiś chłopak. Był szczupły, miał ciemną karnację i brązowe włosy ścięte niemal przy samej skórze. Nosił rozciągniętą koszulkę i spodnie moro. Rozejrzał się po sali i szybko usiadł na miejscu koło mnie pomimo, że miał do wyboru wiele innych.
- Leo Rodriguez - wyciągnął przyjaźnie rękę, którą z chęcią uścisnęłam.
- Victoria Harvey
May spojrzała na Leo z ukosa. Wiedziałam, że zaraz palnie coś głupiego. Moja przyjaciółka bywa zabawna, czasami jej to tylko nie wychodzi.
- Jestem May! - wykrzyknęła trochę za głośno.
- Coś się stało panno Mayers? - zapytał profesor Coldwater.
- Nie nic... - bąknęła.
~*~
Kiedy wracałyśmy po wykładach do kawalerki, którą razem z May wynajęłyśmy jakiś czas temu zaczepił nas Leo.
- Macie może ochotę na kawę jutro po wykładach?
- Pewnie - rzuciła May.
Chłopak oddalił się z uśmiechem na ustach.
~*~
Tego wieczoru długo pracowałam nad grupowym projektem. Nauka na Oxfordzie nie jest łatwa. To bardzo prestiżowe studia, choć ja nie miałam trudności z dostaniem się. Byłam jedną z najlepszych absolwentów liceum. Mieściło się w Kirkcaldy, miasteczku portowym w Szkocji gdzie się urodziłam i wychowałam.
Na początku mojego pobytu w Oxfordzie nie mogłam się odnaleźć. Pomogła mi w tym May, która urodziła się urodziła się w tym mieście.
Właśnie przeglądałam materiały, które dostałam od profesora Coldwatera gdy zadzwonił telefon. Szybko odebrałam.
- Słucham?
- Cześć Vic - w słuchawce odezwał się męski głos z azjatyckim akcentem.
- Jer?! - wykrzyknęłam uradowana.
Jeremy Owens był moim licealnym chłopakiem, rozstaliśmy się w zgodzie tuż przed końcem roku, kiedy stało się jasne, że wyjadę. Od tamtego czasu byliśmy przyjaciółmi.
- Co u ciebie?
- Świetnie. Oxford to naprawdę piękne miasto ale nie może się równać z Kirkcaldy, oczywiście
Po drugiej stronie rozległ się perlisty śmiech.
- Widziałaś już Londyn? - zapytał. W jego głosie słychać było podniecenie. Jeremy zawsze chciał zobaczyć stolicę UK.
- Jeszcze nie. Mam za dużo nauki. Do tego dochodzi praca weekendowa
- Zarobisz się na śmierć!
- Nie przesadzaj - uśmiechnęłam się - Co tam u was?
- Jak zwykle codzienne, nudne życie. Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę! Ty zwiedzasz świat, a ja siedzę na wsi - westchnął.
- Cicho tam - jęknęła May przekręcając się w łóżku - Z kim tak nawijasz?
- Nieważne, śpij - szepnęłam.
- Kto to był? - zapytał Jeremy.
- Moja współlokatorka. Obudziliśmy ją, ja zresztą też powinnam już spać. Dobranoc Jer
- Dobranoc
Rozłączyłam się.
CZYTASZ
His Majesty
Romance,, ..., a może powinnam powiedzieć Wasza Wysokość" Charyzmatyczna Szkotka Victoria Harvey zaczyna studia na Oxford University. Jako, że była jedną z najlepszych absolwentów liceum w Kirkcaldy, bez trudu zdała egzaminy. Podczas wycieczki do Londynu...