26

5K 219 14
                                    

~ George

Tego dnia do pałacu wróciłem późno. Było już grubo po dwudziestej pierwszej kiedy wszedłem pod prysznic. Zimna woda spływała powoli po moich plecach. Właśnie wróciłem z treningu polo więc wiedziałem, że to dobrze mi zrobi. Tuż po tym jak zakończyłem prysznic usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi mojego pokoju.

- Wasza Wysonkość? Jest tu kto? - usłyszałem.

Szybko zaciągnęłem na tors sweter i wyszedłem z pomieszczenia. Przy drzwiach stała pokojówka. Miała nieco zdezorientowaną minę. Odwróciła wzrok

- Jej Wysokość księżna cię wzywa - wydukała i szybko wyszła.

Spojrzałem w dół i zauważyłem, że miałem na sobie tylko bokserki. Westchnąłem i zciągnęłem na nogi dresowe spodnie. Wyszedłem z pokoju. Moje kroki odbijały się od posadzki echem. Na bosych stopach czułem przyjemny chłód marmuru. Zbiegłem po schodach i skreciłem do małego saloniku w, którym zwykła przewidywać moja mama rankiem. Nie zaspałem jej jednak samej. Rozmawiała przyciszonym głosem z ojcem.

- Chciałaś się ze mną widzieć - przerwałem ich konwersację.

- Owszem, usiądź - poklepała ręką miejsce obok siebie. Posłusznie je zająłem.

- Słucham - mruknałem. Zapadła cisza. Spokglądałem raz po raz na rodziców, a oni wymieniali spojrzenia między sobą. Powtórzyłem moje wcześniejsze słowa.

- Za namową twojej prababci postanowiłem zrzec się dla ciebie tytułu księcia Cambridge w dniu twoich dwudziestych urodzin - powiedział ojciec poważnym tonem. Ja jednak wiedziałem, że "za namową" oznaczało niemal "za rozkazem". Spojrzałem na niego wyczekująco, wiedziałem, że ma mi coś jeszcze do powiedzenia. Ojciec wymienił zaniepokojone spojrzenie z matką.

- Według tradycji żeby zostać księciem musisz się ożenić* lub być zaręczonym i ożenić się w przeciągu roku od otrzymania tytułu - dodał mama. Spojrzałem na nią dziwnie. Dopiero po krótkiej chwili wszystko do mnie dotarło. Wróciło jak bumerang, z całą swoją siłą.

- O Boże - jęknąłem - Czyli do lipca... mam znaleźć sobie... - ledwie przełknąłem to słowo - ...żonę?

Ojciec potrząsną twierdzonco głową. W salonie zapadła cisza. Pogrążyłem się w swoich myślach. Miałem dopiero dziewiętnaście lat, całe życie przed sobą. Dotąd nie myślałem poważnie o małżeństwie. Ale to przecież szaleństwo! Żenić się w tak młodym wieku i to w dodatku z obowiązku nie miłości.

- A co gdybym się zrzekł praw do tronu? - zapytałem. Matka przyjżała mi się uważnie.

- Jedyne co by się zmieniło to mój następca, zostałby nim David, ale nic więcej - odparł ojciec.

- A gdybym zrezygnował z tytułu księcia? - zapytałem ponownie.

- Nie musiałbyś się żenić - odparła matka. Znów zapadła cisza.

Ukryłem twarz w dłoniach i myślałem, bardzo intensywnie. Czułem atmosferę narastającą w pomieszczeniu. Rodzice wyczekiwali mojej odpowiedzi.

- Muszę się z tym przespać - mruknąłem i odeszłem w stronę swojego pokoju.

____________________________________

*taka tradycja nie istnieje, została wymyślona przeze mnie

His MajestyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz