39

4.6K 189 0
                                    

Poprawiłam kołnierzyk eleganckiej koszuli i ostatni raz spojrzałam w lustro. Dzisiaj miałam zdawać sesję. Starannie się do niej przygotowywałam przez kilka ostatnich tygodni. Bardzo się stresowałam co wzmacniała jeszcze świadomość, że czekam na wyniki etapu hrabstwa konkursu medycznego, który odbył się tydzień temu.

Nagle do łazienki wpadła May. Jej włosy były w strasznym nieładzie, a na twarzy widniał rozmazany makijaż. Odechnęła mnie lekko biodrami od zlewu, puściła wodę i obmyła sobie twarz.

- Co się stało? - zapytałam z troską w głosie. May jeszcze nigdy nie poszła spać w makijażu.

- Ale mam kaca - jęknęła dziewczyna ukrywając twarz w ręczniku.

- Imprezowałaś? - byłam zdziwiona - Wczoraj, przed sesją?

- Troszkę mnie poniosło - mruknęła May.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wyszłam z łazienki. Zarzuciłam torbę na ramię i opuściłam mieszkanie. Na zewnątrz słońce pięknie świeciło, a temperatura była bardzo wysoka. Wszyscy przechodnie nosili okulary przeciwsłoneczne i przewiewne ubrania. Postanowiłam przejść się na uczelnie. Gdy szłam lekki wiaterek mierzwił mi włosy. Wtem zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu dostrzegłam napis Mama.
Odebrałam.

- Cześć kochana - w słuchawce saszczebiotała moja matka. Ta kobieta wiele w życiu przeszła, a pomimo to była wiecznie szczęśliwa. Naprawdę nie wiem jak to robiła.

- Cześć mamo - powiedziałam - Co słychać w Kirkcaldy?

- Jak zwykle - odparła mama - Jestem bardziej ciekawa co u ciebie? Dzisiaj zdajesz sesję, tak?

- Owszem - mruknęłam.

- W takim razie muszę ci życzyć powodzenia. Wszyscy trzymamy za ciebie kciuki - mama umilkła na chwilę - Widziałaś się z Gabe'em?

- Tak - odparłam.

- Co u niego? - w głosie matki słyszałam troskę. Pomimo, że mój brat był strasznym draniem ona zawsze bardzo go kochała. Kochała wszystkie swoje dzieci pomimo, że sprawiliśmy jej tyle kłopotów. Każde z nas zrobiło to na swój sposób, każde z nas kiedyś ją zawiodło.

- To co zwykle - powiedziała z żalem w głosie. Wiedziałam jak bardzo mamie na nim zależy.

- Zmienił się? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Ani trochę - westchnęłam. Zapadła cisza. Po chwili mama powiedziała.

- No trudno. Może kiedyś znajdzie odpowiednią drogę. Jeszcze raz życzę ci powodzenia Vici

- Trzymaj się, mamo - mruknęłam i się rozłączyłam.

Zanim zdąrzyłam zauważyć stałam pod bramami Uniwersytetu na Oxfordzie. Weszłam na teren kampusu. Wokoło kręcili się odświętnie ubrani studenci. Większość z nich nerwowo przeglądała notatki lub próbowała zapamiętać jak najwięcej na ostatnią chwilę. Najwięcej uwagi przyciągała spora grupka studentów skandujących hasła typu: Żądamy przełożenia sesji!

- Victoria! - usłyszałam krzyk za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Leo wraz z grupką ludzi, których ledwo znałam. Hiszpan dawał mi wyraźnie do zrozumienia żebym do nich dołączyła. Z grzeczności spełniłam jego prośbę - Idziemy po sesji na piwo, masz ochotę? - zapytał.

- Nie dzięki - odprałam.

- Nie dasz się namówić, co? - uśmiechnął się Leo. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć bo spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że zaraz zaczynamy pisać sesję. Pożegnałam się więc z towarzystwem i ruszyłam do budynku.

His MajestyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz