12

6.6K 263 19
                                    

Od czasu pierwszego spotkania z Georgem w kawiarni robiliśmy tak co tydzień. Dni i miesiące miająły. Nawet nie zauważyłam jak nastał kwiecień.

Siedziałam w kawiarni i przeglądałam notatki dotyczące poprzedniego wykładu. Ponieważ ja i Leo oddaliśmy już nasz projekt medyczny miałam teraz więcej czasu. Miejsce naprzeciw mnie zajmował George, który rysował w szkicowniku popijąc herbatę i co chwila na mnie zerkając. Pomimo, że powoli robiło się ciepło i nikt nie nosił już czapek, on nadal ją miał tak samo jak okulary przeciwsłoneczne. Z czasem przestałam się go pytać czemu to nosi bo za każdym razem wymigiwał się od odpowiedzi.

Nagle zadzwonił telefon George'a. Spojrzał przelotnie na ekran, a na jego twarzy przez chwilę widziałam zdenerwowanie, a może nawet strach. Nic nie mówiąc wstał i udał się do łazienki.

~ George

Spojrzałem na ekran telefonu. Wyświetlało się na nim zdjęcie mojej mamy. ,,Cholera" pomyślałem ,,W takiej chwili?!". Bez słowa wstałem od stołu i pobiegłem do łazienki. Zamknąłem się w kabinie i odebrałem.

- Halo? George? - w słuchawce usłyszałem zdenerwowany głos - Na miłość boską, gdzie ty jesteś? Szykujemy imprezę dla twojej prababci. Kupiłeś już prezent?

- Nie

- W takim razie masz to zrobić natuchmiast. Wujek po ciebie pojechał, gdziekolwiek jesteś - westchnęła.

Zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze rozłączyłem się. Wujek Harry nie mógł tu przyjechać. Musiałem jak najszybciej opuścić kawiarnię. Nie chciałem żeby Victoria zobaczyła wujka. Co by się stało gdyby go rozpoznała? Ona była pierwszą osobą, która nie rozpoznała mnie (nie myślałem, że jakiś brytyjczyk może nie wiedzieć jak wyglądam), była moją jedyną przyjaciółką. Oczywiście mógłbym pogadać ze zgrają kuzynów ale jakoś mnie do tego nie ciągnęło.

Wyszedłem łazienki i podbiegłem naszego stolika.

- Wybacz ale muszę już lecieć! - rzuciłem i wybiegłem z kawiarni.

Przed oczami wciąż miałem jej zaskoczoną minę i ostatnie słowa jakie od niej dzisiaj usłyszałem: ,,A twoja herbata?".

***

Ciemności i ciszy wyrwało mnie wołanie May.

- Wstawaj! Wstawaj, dziewczyno! - wykrzykiwała co chwilę.

- O co chodzi? Czemu mnie budzisz? Jest sobota - mruknęłam zaspana.

- Dzisiaj jest 21 kwietnia!

- I co z tego? - zapytałam siadając w łóżku.

- Urodziny naszej królowej, ptasi móżdżku

- To świetnie. Prześlij jej ode mnie życzenia

- Wstawaj! Jedziemy do Londynu

- Co? - zapytałam zbita z tropu.

- Świętować jej urodziny pod pałacem Buckingham. Jedziemy wszyscy. Leo i Max też - dodała widząc moją pytającą minę.

Westchnęłam i stwierdziłam, że z nią nie ma się co spierać. Ubrałam się szybko w dżinsy i bluzkę na długi rękaw w biało-niebieskie paski oraz doprowadziłam moje włosy do dobrego stanu. Zjadłam szybkie śniadanie i byłam gotowa.

Wsiadłam do samochodu Maxa. Razem z May siedziałyśmy na tylnych siedzeniach, Leo zajął miejsce obok kierowcy.

- Królowo nadchodzimy! - wykrzyknął Max - Nie martw się najbardziej wyczekiwani goście będą na czas, o ile nie będzie korków - mruknął, a wszyscy wybuchli śmiechem.

His MajestyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz