~ George
Limuzyna z flagami UK zatrzymała się przed wielkim kremowym budynkiem wyglądającym jak zamek albo pałac. Miał wieże, małe okna i portale. Wysiadłem z pojazdu i zarzuciłem plecak na ramię. Za moimi plecami limuzyna odjechała. Zazwyczaj kręcący się przy drzwiach studenci spoglądali na mnie z zaciekawieniem. Pewnie większość już mnie rozpoznała. Poprawiłem nerwowo kołnierz koszuli i pomaszerowałem do środka. W drodze do drzwi ludzie oglądali się za mną, robili mi zdjęcia albo chcieli zrobić sobie zdjęcie ze mną. Gdy wreszcie dotarłem do wejścia zatrzymała mnie niska kobieta z widocznymi azjatyckimi korzeniami. Poprosiła mnie do gabinetu rektora.
Było to obszerne pomieszczenia. Większość mebli była z drewna, a bordowa wykładzina pokrywała podłogę. Rektor był około trzydziestoletnim, czarnoskórym mężczyzną. Pomimo stosunkowo młodego wieku jego ścięte krótko, kręcone włosy pokrywały gdzieniegdzie pasma siwizny. Uśmiechnął się do mnie, a następnie pokazał mi skórzany fotel naprzeciw jego biurka.
- Miło mi widzieć na naszym uniwersytecie tak zacną osobę - zaczął przeglądając moje świadectwa z wcześniejszych szkół - Miałeś dobte oceny, gdzieniegdzie małe paskudztwa - mruknął patrząc znacząco na moją trójkę z chemii - Cóż nie przeszkadza to jednak w studiowaniu prawa czyż nie?
Wstał, wygładził fałdy swetra. Ja również podniosłem z fotela. Rektor wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnąłem.
- Panie George'u Windsorze, witam pana na uniwersytecie w Cambridge - podobało mi się to, że nie użył tytułu ,,książę" pomimo iż wiedział kim jestem. Dobrze, że istnieje coś takiego jak tolerancja, wszyscy są równi, nieprawdaż?
Przed wyjściem zerknąłem jeszcze na metalową tabliczkę postawioną na biurku rektora. Nazywał się Grayson Harrison.
Wyszedłem z gabinetu z rozkładem wykładów w ręce. Rozejrzałem się po budynku. Miałem tu spędzić kolejne cztery czy pięć lat. Już miałem pójść w stronę klasy gdy zaczepił mnie czarnowłosy chłopak. Śmiało patrzył przed siebie jasnymi oczami.
- Witaj - powiedział podając mi rękę.
- Witam - mruknąłem ściskając ją.
- Pierwszy dzień na studiach? - mówił do mnie z wyższością nie przejmując się kim jestem, a zważywszy na nazwisko z pewnością wiedział. Chłopak, który przede mną stał był synem hrabii Oxfordu, nazywał się Tom i był strasznie napuszony. Poznałem go oraz jego ojca na meczu polo. Uważał, że jest lepszy od innych bo płynie w nim królewska krew i jest jakiś trzydziesty ósmy w kolejce do tronu.
- Owszem - naprawdę nie miałem ochoty z nim rozmawiać.
- Jeśli chcesz mogę cię oprowadzić - zaproponował Tom widząc, że chcę odejść.
- Nie trzeba ale dzięki za dobre chęci. Muszę lecieć na wykłady - wyrzuciłem z siebie szybko te słowa i pomaszerowałem w stronę sali wykładowej na, której za chwilę miały się zacząć wykłady.
CZYTASZ
His Majesty
Romance,, ..., a może powinnam powiedzieć Wasza Wysokość" Charyzmatyczna Szkotka Victoria Harvey zaczyna studia na Oxford University. Jako, że była jedną z najlepszych absolwentów liceum w Kirkcaldy, bez trudu zdała egzaminy. Podczas wycieczki do Londynu...