48

4.6K 192 2
                                    

~ Victoria

Leżałam na łóżku podczas gdy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nie miałam na nic ochoty, chciało mi się tylko płakać. Potrzebowałam teraz May albo rodziny. Rodziny, no właśnie! Natchniona poderwałam się z łóżka i rozsunęłam zasłony. Do pokoju wpadło delikatne poranne światło. Wyciągnęłaz z szafy walizkę i zaczęłam się pakować. Po dwóch godzinach byłam gotowa. Kiedy doprowadziłam do porządku siebie wystawiłam walizkę na korytarz i zamknęłam drzwi kawalerki.

- Gdzie się wybierasz? - usłyszałam za sobą męski głos.

Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Leo. Stał przede mną z założonymi rękami.

- Do domu - odburknęła.

- Pomogę ci - zaproponował chłopak biorąc do ręki walizkę.

Zeszliśmy po schodach. Zanim wyszłam Leo niespodziewanie zamknął mnie w żelaznym uścisku.

- Trzymaj się - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach po czym wyszedł z budynku. A ja wciąż stałam zaskoczona jego zachowaniem.

Następne sześć i pół godziny spędziłam w pełnym ludzi, trzęsącym pociągu. Jedynym przystankiem była stolica mojej ojczyzny - Edynburg. Przez całą drpgę wciąż myślałam o George'u. Z jednej strony miałam ochotę natychmiast wrócić do Oxfordu, a z drugiej wolałam jechać do domu. W końcu postanowiłam przestać myśleć o księciu co nie do końca mi się udawało. Kiedy wreszcie wysiadłam na stacji w Kirkcaldy odetchnęłam świerzym, nadmorskim powietrzem. Nawet nie zauważyłam gdy zdąrzyłam przyzwyczaić się do smrodu Oxfordu.

Po kilku minutach marszu dotarłam do celu. Niewielkiego domku stojącego  w jednej z małych uliczek. Budynek pomalowany był na zielono. Postawiłam walizkę na wycieraczce i zadzwoniłam dzwonkiem. Ze środka dobiegły mnie energiczne kroki i już po chwili drzwi otworzyła mi młoda dziewczyna. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie widziałam jej od lat.

- Lacey! - zawołałam rzucając się siostrze na szyję.

- O mój Boże Vicki! - moja młodszą siostra była niezaprzeczalnie uradowana moim przybyciem.

Kiedy wreszcie się od siebie oderwałyśmy weszłam do środka. Od mojego wyjazdu nic się tu nie zmieniło.

Nagle usłyszałam dziecięcy okrzyk i z piętra po schodach zbiegł mały na oko czteroletni chłopczyk. Miał złociste loczki i ciemne oczy Lacey. Dzieciak podbiegł do mojej siostry i wcisnął jej swoją pulchną rączkę między palce.

- Jak się nazywa? - zapytałam przykucajac.

- Toby - odparła dziewczyna.

Gdy Lacey miała piętnaście lat zakochała się w pewnym złotowłosym surferze. Nazywał się Mike Randall. Kilka miesięcy po pierwszej randce odkryła, że jest w ciąży. Potajemnie wyjechali z miasta i zamieszkali razem w Edynburgu. Niestety przed rokiem Mike zostawił Lacey dla atrakcyjniejszej partnerki więc dziewczyna po kilku miesiącach samodzielnej walki z życiem wróciła do domu.

- Kto to? - zapytał Toby aksamitnym głośikiem.

- Twoja ciocia - odparła Lacey całując główkę chłopca.

Malec lekko speszony podszedł do mnie i ostrożnie przytulił. Znad jego ramienia uśmiechnęłam się do siostry.

- Witaj w domu, Victorio - usłyszałam męski baryton na końcu korytarza.

Oderwałam się do Toby'ego i spojrzałam w twarz wiekowemu mężczyźnie o ostrych rysach twarzy.

- Tato - uśmiechnęłam się i wpadłam w jego ramiona - Strasznie za wami tęskniłam. Gdzie jest mama?

- Na zakupach - odparł ojciec - Powinna niedługo wrócić. Wszystkiego najlepszego, córeczko - dodał niespodziewanie.

Spojrzałam na niego zdziwiona i dopiero po chwili zoriętowałam się, że dzisiaj kończę dwadzieścia lat.

- Jaki sobie życzysz prezent? - zapytała Lacey.

- Moje życzenie już się spełniło - odparłam - Jedyne czego chciałam to wrócić do domu

His MajestyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz