45

4.6K 189 12
                                    

~ George

Wysiadłem z samochodu pożegnawszy się z Cory'm. Po chwili drzwi z drugiej strony otworzyły się i na zewnątrz wyszedł Kaleb Patel strażnik, który został mi obiecany przez babcię. Spojrzałem na niego z ukosa i ruszyłem do drzwi domu. Otworzył mi lokaj i wpuścił do środka. Zwykle to mama witała gości na progu, chyba, że była bardzo zajęta. Jej nieobecność nieco mnie zdziwiła ale po chwili usłyszałem stukot obcasów i idącą w moją stronę mamę. Była poddenerwowana.

- Na górę ale już! - syknęła wskazując boczne schody - Jak założysz koszulę to zejdź

- Co się dzieje? - zapytałem zaniepokojony.

- Niespodziewanie odwiedzili nas Clevelandowie

Uniosłem lekko brwi z zaskoczenia i ruszyłem w stronę schodów. Tylko tego mi brakowało by odwiedzały nas te nadente czubki. Wbiegłem na górę i w kilku kolejnych krokach znalazłem się w moim pokoju. Odłożyłem torbę sportową i ruszyłem do garderoby by założyć na siebie coś odpowiedniego na takie spotkanie. Kiedy byłem już gotowy zszedłem na dół.

W jadalni przy stole siedziały dwie rodziny. Gdy wszedłem do środka Pan Cleveland wstał i to samo zrobił jego syn. Uścisneliśmy sobie ręce i zająłem miejsce obok mojego ojca.

- Mam nadzieję, że wszystko u ciebie dobrze, Wasza Wysokość - zwrócił się do mnie ojciec Toma patrzącego na mnie pogardliwie.

- Doskonale, hrabio - odparłem.

- Proszę zwracać się do mnie po imieniu, wystarczy Nicolas - uśmiechnął się mężczyzna po czym zwrócił się do mojego ojca - Drogi Williamie, słyszałem o dalekich wycieczkach twojego syna. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało i jest teraz bezpieczny - spojrzał znacząco na przechodzącego przylegającym do jadalni korytarzem Kaleba.

- Proszę się nie martwić, hrabio - powiedział chłodno mój ojciec upijając łyk wina.

Tata zawsze miał uprzedzenia do tej rodziny. Gdy był mały chodził do szkoły wraz Brahmsem Clevelandem. Chłopcy zacięcie ze sobą rywalizowali, a starszy Nicolas zawsze stawał po stronie młodszego brata chociaż ten w większości przypadków nie miał racji. Z niewiadomych powodów ojciec nie mógł wyzbyć się tego uprzedzenia.

W pewnym momencie Pani Cleveland wstała i zwróciła się do mojej matki.

- Moglabym prosić na słówko, księżno?

- Oczywiście - odparła pogodnie i obydwie kobiety wyszły z jadalni.

×××

Wyjrzałem przez okno by zobaczyć wyjeżdżających przez bramę Clevelandów. Ten wieczór był prawdziwą udręką. Zacząłem rozpinać koszulę gdy zadzwonił telefon. Odebrałem.

- Cześć - usłyszałem w słuchawce głos Victorii - Dzwoniłeś. Przepraszam, że nie odebrałam, pomagałam May pakować się na wyjazd, chce jechać już jutro

- Dzień po zakończeniu semestru? Strasznie się śpieszy - stwierdziłem - A ty wracasz do Szkocji na wakacje?

- Raczej nie - wiedzialem, że teraz zapewne się uśmiecha - Wynajmę mieszkanie w Londynie

- Naprawdę? Po co?

- A zgadnij

- Rozumiem - powiedziałem - Chcesz mnie mieć blisko

- Mniej więcej - usłyszałem śmiech po drugiej stronie i niemal w tym samym czasie pukanie do drzwi.

- Przepraszam muszę kończyć - powiedziałem i rozłączyłem się po usłyszeniu, krótkiego dobranoc.

- Proszę! - zawołałem i ponownie zapiąłem koszulę.

Do mojego pokoju weszła mama. Wciąż miała na sobie ubranie z kolacji. Na jej twarzy malowała się troska. Podeszła do mnie i powiedziała.

- Pani Cleveland miała do nas pewną prośbę - zaczęła - Chce byś spotkał się z jej córką Seleną

- To chyba mój wybór z kim się ożenię - powiedziałem patrząc na nią srogo.

- Prosiła o tylko jedną randkę. Jeśli ci się nie spodoba ptzestanął nalegać

- Nie - odparłem.

- W takim razie zrób to dla mnie - powiedziała mama.

Zapadła cisza, a ja myślałem. Jedna randka to nic wielkiego ale byłaby zdradą wobec Victorii. Gdyby zdjęcia wyciekły do sieci... Spojrzałem na matkę. Wiedziałem, że chciała dla mnie jak najlepiej i, że nie miała pojęcia o tym, że moje serce już do kogoś należało.

- Niech ci będzie - westchnąłem - Ale tylko raz, tylko ten jeden raz

His MajestyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz