Rozdział 10

661 39 1
                                    

Przygotowałam jedzenie.
Prawdziwe, bo to "magiczne" nie ma smaku.

Wszyscy przyszli dokładnie o18.
Kazałam im bez skrępowania sobie nakładać.

Zaczeli mi ufać.
Czuję się trochę jak matka karmiąca swoje dzieci, chociaż jestem od nich młodsza.

O 18:40 została tylko wiadoma 5.

Poinformowałam oczywiście, że o 8:30 śniadanie.

- Chodźcie- kiwnełam głową w stronę drzwi. Ci posłusznie za mną ruszyli. Zeszliśmy do sali treningowej.

Przepuściłam ich przodem.

- Wiecie, że nie będę tu zawsze, prawda? - momentalnie przestali się rozglądać i spojrzeli na mnie. - Myślałam, że chcę tu zostać, ale nie potrafię. - spóściłam wzrok na buty- Tylu ludzi zabiłam... czerpałam przyjemność z zemsty. Taki ktoś nie może mieć takiego stanowiska. Nie umiałabym o nikogo zadbać, prócz siebie. Wy jesteście inni. Macie dobre serce. Wiem, że będziecie dobrymi opiekunami. Razem jesteście niezastąpieni. Liam -zwróciłam się do chłopaka- jesteś urodzonym przywódcą. Wiesz, które decyzje podejmować. Chris- odwróciłam się do blądyna- jesteś rozważny. Zanim podejmierz działania, analizujesz najmniejszą drobnostke, która może być niezwykle istotne. Sara- tym razem odwróciłam się do brunetki- pokonujesz każdą przeszkodę należnym kosztem. Luck- powiedziałam do czerwonowłosego- znasz się na ludziach. Wykrywasz prawdziwe intencje. Lili- zwróciłam się do niebieskowłosej- jesteś wyrozumiała. Bezinteresownie pomagasz i wierzysz, że każdy zasługuje na drugą szansę.

Powoli analizowali moje słowa. Każde było prawdą i oni o tym wiedzieli.

- Razem możecie być idealnym zespołem. Brakuje wam tylko treningów. Przekażę wam wiedzę, którą to wy przekażecie innym. Wiem, że nawet jeśli pojawi się problem wy go rozwiążecie razem.

Na naszych twarzach wpłynąły szczere uśmiechy.

- Kiedy zaczynamy? -spytał Luck.

- Teraz.


________________________________________

Tak, wiem genialna przemowa. XD

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz