Rozdział 35

280 16 1
                                    

Zdjełam ze ściany zegar, który ma zamontowaną kamerę.
Nie miałam tu już nic by odtworzyć nagranie, jednak wzmocniłam przecież swoje moce, przez ten stan nieświadomości.

Zamknełam oczy i się skupiłam.
Zdecydowałam się na obraz sprzed pół godziny.

"Korytarz, jak salon oraz część kuchenna, był pusty, jednak klamka od drzwi wejściowych się poruszała.
Chwilę potem ustąpiła ukazując kucającego szatyna, który w jednej ręce trzymał wytrych, a w drugiej klamkę.
Wstał, zaczął się rozglądać po mieszkaniu, często poza ekranem i wyszedł. Robił to szybko. Pewnie chciał się tylko upewnić, że nikogo nie ma w środku.

Wrócił ze mną na rękach i położył niezwykle ostrożnie na kanapie, a obok mój plecak. Ash usiadł na ziemi, twarzą do mojej.

- Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe- wyszeptał, głaszcząc mnie po głowie- Gdyby to ode mnie zależało... To oni cie wybrali. Mówili, że jesteś silna i odważna... że będziesz dla nich cenniejsza niż reszta. Mają racje: Jesteś inna. Lepsza.
Mam nadzieję, że się lepiej poznamy, bo naprawdę cię lubię- oznajmił nie wiedząc, że to usłyszę.

Rozglądał się po salonie.
Pooglądał książki, sfikcjowane zdjęcia, meble, ich zawartość, aż zadzwonił mój telefon z plecaka.
Wtedy przestał węszyć. Pocałował mnie w czubek, wyszeptał jakieś dziwne słowa pożegnalne, pogłaskał po włosach i wyszedł, oglądając się za mną, a ja się poderwałam do góry..."

Obraz z kamery zniknął.
Zniszczyłam kartę pamięci z ukrytej kamery i wstawiłam nową.

Zchowałam sztylety i włączyłam kamerę, opuszczając mieszkanie z plecakiem.

Zdecydowałam się iść na dłuuugi spacer na targ i trochę uzupełnić lodówkę Starka, czymś innym niż alkohol.
Zakupiłam okazyjnie: świeże mleko, olej roślinny, miód, ziemniaki, sałatę, świeżą śmietanę, owoce, pomidory malinowe i 30jajkek.

Potem wstąpiłam do supermarketu i zrobiłam cywilizowane zakupy.
Chleb, bułki, tosty, masło, szynka, ser, pierś z kurczaka, mój ulubiony sok jabłkowy, płatki owsiane, kulki śniadaniowe, dżem, nutelle, ciastka, jogurt naturalny 0%, mąka, kakao, cukier i lody o trzech podstawowych smakach: czekolada, wanilia i truskawka.

Miałam pełne ręce i plecak, więc trudno było zatrzymać jakąkolwiek taksówkę.
Koniec końców, wcisnęłam się do jednej, z której wychodził ważniak z telefonem i garniturkiem.

- Stark Tower- powiedziałam.

Starszy kierowca ruszył. Miał na lusterku wywieszony środkowy palec, a przy szybie figurkę gołej baby bez głowy i rąk. Na czapce było wyszyte: " I'm Greg".

Wyciągnęłam telefon z bluzy. 16:18.
Dwa nieodebrane od Starka, jeden od Petera i wiadomość, gdzie mnie opieprzają za dziesięcio minutowe spóźnienie.

- Jak pan się pośpieszy, zapłacę podwójnie.

- Przyjmuję- staruszek spojrzał na mnie przez ramię.

Przyśpieszył do 150mil/h, omijał inne taksówki i jeździł krętymi ulicami, ledwo nie zabijając ludzi.

Nie przejełam się zbytnio jego stylem jazdy, aczkolwiek muszę przyznać, że staruszek jest dobry.

Nie mogłam się dalej skupiać na jego czynach, bo znowu dzwonił Stark.

- Cienias- prychnełam, ale zdecydowałam odebrać- Co jest?

- Gdzie ty jesteś, do cholery?!- wydarł się.

- Tak, ciebie też miło słyszeć - powtórzyłam jego słowa- Zapomniałam ci powiedzieć, że zawsze się spóźniam, jeśli nie chce mi się przyjść, ale to nie ważne. W tym wypadku jednak miałam ochotę wam dać trochę czasu na przemyślenia na temat waszego życia prywatnego, zanim dowiecie się o moim wszystkiego. A tak serio to wracam taksówką i pewnie za niedługo będę.

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz