- Mówiłaś, że mam to traktować jak odrodzenie, tak?- brunet przerwał moje rozmyślenie.
- Tak- potwierdziłam- Zaczynasz od zera. Inna tożsamość, inny wygląd i inne życie. Podejmujesz własne decyzje i postępujesz według własnego uznania.
- Podoba ci się to? - Co on tyle pytań zasaje?
- O wiele bardziej wolę sama się kontrolować, niż być przez innych.
Znowu się zamyślił, a ja zaczęłam sprzątać.
Pokój nie był jakiś super,hiper.Średnia wielkość, beżowe ściany ze zdjęciami ocenu, dwa regały na książki (połowa to słowniki angielsko-hiszpańskie i angielskiego - niemieckie), plastikowy stół z czterema krzesłami do kompletu, kremowa pufa przy fioletowych frankach, okno 90/90, a pod nim biurko z komputerem i obok kremowa komoda.
Przypomina gabinet psychologa.- Musisz uważać, ale za to możesz spróbować żyć w miarę normalnie- schowałam mikroskop, szkiełka itp. do komody, przerywając tym razem myśli chłopaka.
Podniósł głowę, a w jego oczach lśniła nadzieja.
- Co mam zrobić? - spytał z szczęśliwą nutką w głosie.
- Musiałbyś przejść metamorfozę i pozwolić mi ci załatwić fałszywe dokumenty. Potem mógłbyś nawet chodzić do szkoły, ale ja i tak nie wiem, kto by chciał do niej chodzić- pokreciłam głową, spuszczając ją na woreczki. Co tu z nimi zrobić?
- Po mogłabyś mi?- spytał zdziwiony.
- To raczej oczywiste- posłałam mu lekki uśmiech.
- Dlaczego?
- A co ty tyle pytań zadajesz? Może ja kiedyś będę potrzebować twojej pomocy -bardziej spytałam niż stwierdziłam.
- Na prawdę w to wierzysz?- prychnął odwracając wzrok.
- Tak- zrzuciłam "piaski" do walizki (była przy komodzie w ścianie, ale on tego nie widział)- Chcesz jutro przejść metamorfozę? Wątpię, żebyś chciał siedzieć między moimi książkami.
Brunet się zaśmiał i posłał wdzięczne spojrzenie. Zamknełam walizkę na szyfr 583 (nie, tego też nie widział) i wyszłam z nią.
Powiedziałam wcześniej Mike'owi, gdzie jest łazienka i że może z niej skorzystać.Kiedy się upewniłam, że zamknął się w łazience i usłyszałam szum wody, przeszłam z salonu do części kuchennej.
Stanełam na drewnianym krzesełku i mgiełką zrobiłam miejsce między sufitem, a szafką na szklanki.
W teraz mojej nowej kryjówce leżała srebrna walizka z czarną rączką.
Zeszłam ze stołka i swoimi umiejętnościami wszystko wyglądało jak powinno, a krzesełko wróciło na miejsce.Mógłby się domyślić, że na nim stałam. Nadal muszę się pilnować, a nie błędnie zaufać.
Zamknełam się w sypialni i wyciągnęłam telefon z kieszeni kombinezonu, który nadal miałam na sobie.
Zdjełam skórzane rękawiczki i położyłam na czarnej komodzie przy drzwiach.
Usiadłam na dużym, białym łóżku i wysłałam wiadomość do swojego znajomego."Jak zawsze miałeś racje. Nadszedł czas. Jutro wygląd, później papiery i reszta. "
On będzie wiedzieć.
Usunełam wiadomość i wybrałam spod łóżka świeżą pościel w czarno-białe wzorki.
Zgarnełam jeszcze dobraną kołdrę i wielką poduszkę i zaniąsłam do drugiej sypialni.To niewielkie mieszkanie, więc było tu tylko jednoosobowe, białe łóżko i średniej wielkości szafa. Pod oknem (90/90 bez firanek) stało małe biurko, a pomiędzy nim a łóżkiem szafka nocna.
Ścieliłam biały mebel i pozwoliłam wspomnienią powrócić.
"-Amanda, uczesz się i popraw tą sukienkę!- krzyczała kobieta z ciemnymi włosami po drugiej stronie korytarza.
- Ale w niej się nie da chodzić- zaprotestowała jej 7 letnia wersja, a w jej głosie było słychać frustrację, smutek i rezygnację.
- Wszystko się da, poza tym będziesz większość czasu siedzieć- kobieta zakładała kolczyki przy wielkim lustrze.
Dziewczyna niechętnie poprawiła swoją niebiesko-szarą sukienkę, która sięgała jej do połowy ud.
Kiedy jej matka poprawiała makijaż, dziewczynka zaczesała swoje gęste włosy na prawą stronę, bo jej rodzice mówili, że inni uważają ją wtedy za słodką.
Mała nie wiedziała po co ma być uznawana za słodką, ale nauczyła się, że jak rodzice jej coś mówią, ma to wziąć sobie do serca.
Znowu zabierają ją na kolacje biznesowe, bo większość klientów ma słabość do dzieci (oczywiście jeśli nie płaczą i nie marudzą przez cały czas).
Ojciec zawiózł je pod drogą restauracje, w której Amanda była może dwa razy.
Przy zarezerwowanym stoliku, gdzie zaprowadzała ich pracownica restauracji, siedzieło starsze małżeństwo przy stole nakrytym dla pięciu osób. Kiedy mężczyzna dostrzegł małą dziewczynkę o ciemnych jak smoła włosach, wstał uśmiechając się ciepło.
Miał siwe włosy i granatowy garnitur z krawatem.
Kobieta postąpiła, jak jej mąż witając się z przybyłymi.
Miała na sobie korale, krwistą suknie na ramiączkach, sięgającą do kolan i dopasowane pół obcasy.- Ty jesteś zapewne Amanda- mężczyzna podał rękę dziewczynce, którą z grzeczności uścisneła- Jestem Henry, a to moja żona Christina- wskazał swoją towarzyszkę.
Chwilę później wszyscy siedzieli przy stole, jedząc to same jedzenie.
Mała Amanda zmuszała w siebie obrzydliwy ser, powstrzymując odruch wymiotny.
Ciągle się uśmiechała nie pozwalając sobie na najmniejszy grymaz.
Nauczyła się zachowywać odpowiednio w dorosłym towarzystwie, więc wiedziała, których sztućcy używać, jak się zachować i co mówić.
Opowiadała starszej parze o historiach, które usłyszała, albo zdarzały się w jej otoczeniu oraz swoich poglądach.
Słuchając jej można by ją pomylić z dorosłą osobą.
Widziała, jak na twarzach rodziców błąkają się uśmiechy zadowolonia i dumy.Po spotkaniu rodzice w świetnych chumorach zamykali drzwi auta.
Ojciec obudził swoją córkę, która zasneła na tylnych siedzeniach zmęczona.
Niezbyt zadowolona weszła po schodach do swojego pokoju i przebrała się w pidżamę nie wstępując do łazienki i szybko zasneła.Obudziły ją krzyki.
Wczoraj rodzice byli zadowoleni, a teraz znowu na siebie krzyczą, jak to mieli w zwyczaju. Potrafili się pokłócić o najmniejszą drobnostke.
Amanda się ubrała, uczesała i wyszła niepostrzeżenie z domu do furtki obok.
Całe popołudnie spędziła z wujkiem. Nie musiała nic mówić o rodzicach. Przez cały czas się wygłupiali, grali w szachy, karty i w inne gry.
Mężczyzna wiedział jacy są rodzice małej dziewczynki, nawet jeśli się nigdy nie skarżyła.Pewnego dnia nie było już krzyków, ale tylko miłe słówka i pytania o samopoczucie w kierunku pani domu.
Sześć miesięcy później na świat przyszła siostra Amandy i nigdy nie było tak samo."- Wiesz, że nie musiałaś- głos bruneta przywrócił mnie do żywych.
- Co to za gospodarz, który nie przyjmuje odpowiednio gościa- odsunełam się od już pościelonego łóżka- Jutro cię komuś zostawię. Nie obędzie się od operacji plastycznej.
- Co? Jestem aż tak odrażający?- spytał zdziwiony.
- Nawet jak zmienisz kolor włosów, oczu, czy samą karnacje to jak przynajmniej jedna kamera miejska wychwyci twoją twarz to wiedzą już kim jesteś. Jutro zostawię cię u mojego znajomego, a on zrobi co trzeba. Będę mieć dużo do roboty, więc go zaproś do mieszkania i się nie przestrasz jak go zobaczysz.
![](https://img.wattpad.com/cover/105310390-288-k90093.jpg)
CZYTASZ
Zmieniona Przez Śmierć
FanfictionNazywam się Amanda, mam 14 lat i jestem mordercą. 2 lata temu Hydra zabiła moich rodziców. Spider Man mnie uratował, ale ich nie zdążył. Teraz tajna baza dostarcza mi odpowiednie informacje, by móc zaspokoić głód zemsty. Za zabójstwo dostaję pieni...