Rozdział 15

617 35 0
                                    

Pov.Logan

_________Po jakimś czasie w Nowym Yorku, w "Hotelu dla mutantów"_________

Razem z Scottem i Peterem (uwaga Śmieszek też ma na imię Peter), weszliśmy do budynku.
Reszta została i będzie chodzić na inne misje.

W ten sposób mamy więcej czasu na znalezienie Mist.

Nie ma jej tutaj. Nie słyszę jej, ani nie czuję jej zapachu.

Inni są w stołówce, więc tam podążyłem, a tamci dwaj za mną.

Otworzyłem kopniakiem wielkie drzwi.

Naprawdę chcę wiedzieć co się dzieje z Amandą.

Wszystkie pary oczu spojrzały w naszą stronę, a jakaś grupka, która siedziała przy jednym stoliku natychmiast wstała.

- Kim jesteście? - spytał jakiś chłopak z nieufnością w głosie.

- Gdzie. Jest. Amanda. -warknąłem.

On nimi przewodzi. Czuję to. To Mist miała zająć najwyższe stanowisko, a nie jakiś gówniasz.

- Kim jesteście? - ponowiła dziewczyna obok niego.

-Kimś kto was zabiję, jeśli jej coś zrobiliście- może przegiołem, ale miałem to głęboko gdzieś.

- Coś się jej stało?- spytała teraz przestraszona.

Chciałem krzyknąć, ale odezwał się Scott.

- Jeśli tutaj jej nie ma, to chcemy rozmawiać z kimś kto ją zastępuje.

- Więc chodźmy.

Ci którzy stali ruszyli w naszą stronę. Przeszli przez drzwi, co my też zrobiliśmy.

Gdy drzwi się zamkneły już rozpoczeły się szepty i pytania po drugiej stronie.

Cała nasza ósemka weszła do jakiegoś pokoju przypominającego poczekalnie.

- Ktoś nam powie, gdzie jest Amanda? - spytał Peter.

- To zależy kim jesteście i po co wam to wiedzieć- odparła wściekle druga dziewczyna- To, że jesteście mutantami nic nie znaczy.

- Pomogliśmy Amandzie, zanim kupiła ten hotel. Wysłała do nas wiadomość, że może mieć poważne problemy. Nie dała później znaku życia i nie wiadomo, czy żyje.

Tamci zbledli.

- A teraz wytłumacz mi, główniarzu, czemu zająłeś jej miejsce- warknąłem.

- Nie chciała już go- nie mogłem w to uwierzyć. Jak to nie chciała? To ona stworzyła hotel dla mutantów, więc czemu po tak krótkim czasie się go wyżekła?- Szkoliła nas , żebyśmy dobrze zajeli się tym miejscem i pomagali naszym bracią. Przeprowadziła się,  udostępniła Willa i zarządziła, że jeśli coś się stanie, mamy informować. Dotąd nic złego się nie działo i jej nie zobaczyliśmy.

- Macie Willa? - spytał Scott.

- Tak. Dzięki niemu znajdujemy mutantów, którzy potrzebują schronienia.

- Will powinien być również w jej domu. Spytajcie go o nią.

Tamci zastanowili się trochę i w końcu brunet powiedział:

-Will, gdzie jest Amanda?

- Sir, pannienka Amanda jest nie osiągnalna.

- Gdzie była zanim zniknęła?

- Na ul. Ross 13.

Słyszałem jeszcze jak szatyn mruczy do siebie: "13, oczywiście. Jakże by inaczej? ".

- Słyszeliście? -zwróciłem się do Scotta i młodego- Idziemy.

- Ale my z wami- powiedział do nas szatyn (Liam), kiedy już mieliśmy wyjść.

- MY ją sami znajdziemy. Poza tym wy ,chyba macie pilnować hotelu, prawda? - nie chciałem się z nimi męczyć.

- Liam, on ma racje. Amanda zakazała nam misji bez jej zgody- powiedziała niebieskowłosa- Powinniśmy się zająć hotelem.

Chłopak się wkurzył. Zacisnął pięści, ale nic nie powiedział.

Coś między nimi jest, albo będzie. Widać, że nie są sobie obojętni.

- Nie traćmy czasu-powiedział Peter.

Wyszliśmy, ale wcześniej blondyn powiedział, żeby w razie czegoś zwrócić się do tej sztucznej inteligencji, czy jakoś tak.

Jechaliśmy około 10 min. Problem okazała się wielka klatka mieszkaniowa numer 13.

Nie znaliśmy nazwiska, które podała właścicielowi. Teraz do mnie dotarło, że nie znamy nawet jej prawdziwego nazwiska.

- Pov. Peter-

Po 10 min. byliśmy pod dość ubogim blokiem. Pewnie nie chciała by ktoś ją znalazł.

Bo kto normalny mieszka w takiej dziurze, jeśli jest mega bogaty?

Pod drzwiami było podanych 28 nazwisk.

Mist, do cholery jasnej, czy ty zawsze musisz się tak dobrze ukrywać przed światem?

Gdyby nie Will ,nic byśmy nie mieli.

Dobra, teraz moja kolej na wykazanie się.

Wyszedł akurat jakiś nieciekawy typ, a ja swoim szybkim tempem zacząłem biegać po budynku.

Sprawdzałem drzwi.
Babcie, dzieci, nieciekawi faceci.

Przy innych zamkniętych był napis, że miszka tu jakieś małżeństwo, czy współlokatorzy.
Oczywiście nie muszę ich sprawdzać, bo każdy głupi wie, że Amanda z nikim by nie dzieliła domu...

Zostało tylko ostatnie piętro, a tam drzwi otwarte.
Zdziwiony wszedłem do środka i dyskretnie sprawdzałem, czy kogoś nie ma w środku.

- Witam sir- zaczęłem szukać źródła głosu, ale byłem sam.

- Ogarnij się, Peter! !! Przecież to Will . To tutaj powinna być Amanda!

Spojrzałem na drzwi wejściowe i pobiegłem do Logana i Scotta.

- Numer 26.Nikogo nie ma w środku- powiedziałem szybko naciskając przycisk windy. Nie ukrywam, że miałem zadyszkę po wbieganiu na 7 piętro i spowrotem. To, że jestem szybki nie oznacza, że wymaga to ode mnie mniej wysiłku.
Jechaliśmy na górę. Oczywiście musiała nam towarzyszyć jakaś denna muzyczka.

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz