Rozdział 36

267 16 0
                                    

- Wysłałam wam nagrania z walkami Kapitana Ameryki- poinformowałam, nakładając sobie czarną hybryde.

Rozmawiałam ze swoimi zleceniodawcami na słuchawkach. Łazienka, w której siedziałam, jak i pokój, była zamknięta, więc nikt nie powinien podsłuchać moich "raportów".

Oczywiście była możliwość, że są tu podsłuchy, ale szczerze w to wątpię.
Atakowałam JARVIS'A, od bardzo dawna, więc był mi posłuszny.

Tony polega na nim bardziej niż na czymkolwiek innym. Sam nic nie zrobi. Jest od niego zależny, co za tym idzie, że za mną tym bardziej.

Ufają mi, bo wierzą maszynie, którą ja władam. Dlatego polega się tylko na sobie i swoich pewniakach.

JARVIS działa tak samo jak kiedyś, ale sprawy związane ze mną są kłamstwem.
Oni jednak wierzą w te kłamstwa jakby były to słowa święte.

- Mamy jeszcze jedną prośbę- usłyszałam niepewny głos mojego rozmówcy. Boi się- Potrzebujemy DNA Spider Man'a...

- Za to płacicie podwójnie- oświadczyłam.

- Ale...

- A czego się spodziewałeś? Zgodziłam się na niską cenę, bo w sprawę jest zamieszany Wade. Normalnie dostaję o wiele więcej, a tu chodzi o członków Avengersów. Nie mówiąc o tym, że nie wnikam w wasze dalsze działania.

- Zgoda, ale potrzebujemy jeszcze jego czystej krwi.

- Dostaniecie ją. W jakiej ma być ilości?

- Wystarczą dwie fiolki.

- Sprawy papierowe dostaniecie pocztą...

- Czyś ty zdurniała?- wydarła się jego wspólniczka- Ryzykujesz...

- Zamknij się i nie przerywaj mi! Nie masz prawa się tak do mnie odzywać. Poza tym chyba zapomniałaś, że ja nie ryzykuję, co najwyżej ty z twoim nastawieniem. Ja wszystko załatwiam perfekcyjnie, a to wasze rozklejanie dupy jest bezsensowne. To nie poczta o której sądzisz. Najlepiej siedź w swojej zatęchłej dziurze. Cieszcie się, że znam Wade'a, bo już dawno wam załatwiła miejsce na cmentarzu i pogrzebała żywcem. Wkurwiacie mnie. Załatwię tę sprawę idealnie. Wy tylko płacicie,  nic nie ryzykując. Odezwę się kiedy uznam za konieczne, bo dla przyjemności na pewno tego nie zrobię. Macie się nie wychylać, cokolwiek robicie. Jeszcze coś zanim się rozłączę?

- Nie...- rozwaliłam słuchawkę.

Jak mogłam przyjąć to zlecenie? Za mało ich na tym świecie?

Wyłączyłam lampkę i "pisałam" z Mike'iem o wszystkim i niczym. Polubiłam go.

Dopisałam jeszcze pare bzdur do notatnika, kiedy usłyszałam pukanie.

Wstałam z łóżka i przekręciłam klucz. Za drzwiami stał Parker.

- Ty jeszcze siedzisz w wieży? No wiesz, w końcu jest po dwudziestej.

- Tak, ale chciałbym z tobą pogadać.
- To wchodź- odsunełam się od niego.

Zgarnełam lakier, lampkę, notatnik i długopis z swoją krwią, z łóżka, aby chłopak na nim usiadł.

Zostawiłam rzeczy na biurku i usiadłam na krześle na przeciwko bruneta.

- O czym chciałeś gadać?

- Byłaś dzisiaj na randce z Ashton'em?- przytaknełam- Powinnaś na niego uważać.

- Spokojnie tatku- naśmiewałam się z niego- Umiem o siebie zadbać.

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz