Obudziłam się o 7, co jest do mnie nie podobne.
-Will, włącz wiadomości- rozkazałam.
W tym czasie wstawiłam kawę i zaczęłam smażyć jajecznice.
-Wczoraj wieczorem, w klubie "Night " zabito 30-sto letniego mężczyznę - mówiła reporterka- Słynni Avengers, którzy byli na miejscu, zaprzeczają by mieli z tym coś wspólnego. Bohaterowie obiecują dowiedzieć się kto wczoraj strzelał z broni palnej...-dalej nie słuchałam.
-Will, włam się do telefonu Steve'a Roger'sa i puść głos- powiedziałam w przestrzeń- Nasz Kapitan nie zna się na technologii i dam głowę, że ledwo umie odblokować komórkę- dodałam bardziej do siebie.
Ledwo przełożyłam jajka na talerz, a już usłyszałam wkurzający głos Tonego Starka.
-Mimo iż jestem geniuszem...
-Przejdź do sedna- powiedziała, chyba, Czarna Wdowa.
-Dobra, dobra- raczej nie jest szczęśliwy, że ktoś przerwał mu swoją wymowę, jaki to on jest "wspaniały"- A więc tak... Na kamerach nie widać większości twarzy. Spójrzcie na to- zamilkł.
-Czyli ten facet chciał mnie zabić? -zapytał Peter.
-Tak i wygląda na to, że ktoś nie chce, żebyś zginął- odpowiedział tym razem Clint.
-To dobrze, czy źle? -spytał Steve.
-Z jednej strony, Hydra chce zabić naszego Spider Man'a. Z drugiej jednak, ktoś go chroni- Tony wydawał się zamyślony. Szkoda, że nie umiem czytać w myślach jeśli dana osoba nie jest, przy mnie.
- Peter, musisz być teraz ostrożny-ostrzegła Natasza.
-A czy ja kiedyś byłem nie ostrożny?
-Za dużo czasu spędzasz z Tonym- stwierdził cicho Kapitan- To co teraz robimy? -dodał głośniej.
-Na razie Pajączek, zrezygnuje z misji...
-Co?!- wykrzyczał Peter.
-Tylko do puki nie będziemy pewni, że nic ci się nie stanie. Pomyśl o swojej cioci.
Chłopak już się nie odezwał.
-My popytamy pracowników, czy coś widzieli. A ty nigdzie nie wychoć- rozkazał Kapitan.
-Dobra.
-Możesz już wyłączyć, Will- powiedziałam w chwili kiedy skończyłam kawę i śniadanie.
-Pannienko- zaczął komputer- za godzinę rozpoczyna się trening mutantów.
-Racja, dzięki. Pójdę jeszcze załatwić ważne sprawy. Jak coś będzie się dziać w mieście, daj znać.
-Oczywiście.Po pół godzinie, byłam pod tajną bazą ,z którą mam sojusz.
Minełam strażników, którzy już wiedzieli, żeby mnie nie zatrzymywać.
Przekroczyłam próg sali treningowej, a wszystkie rozmowy ucichły. Mimo, że nie wiedzą kim naprawdę jestem ,dążą mnie szacunkiem.
-Wszyscy są? -zapytałam.
-Nie ma jeszcze Tobiasa i Patricka- odpowiedział John.
-Kogo?
-Patrick jest nowy- powiedział nieco zmieszany, a ja jak to ja musiałam zobaczyć co mu w głowie siedzi.
Wspominał zdarzenie z śniadania.
"Do stołówki wszedł Fury z młodym mutantem. W sekundę wszyscy ucichli.
-Przedstawiam wam Patricka. Od dziś będzie z jednym z was. Tobias- zwrócił się do blądyna, który siedział przy stole- Pokażesz mu wszystkie ważne pomieszczenia. Od dziś macie razem pokój.Szatyn spojrzał na wszystkich, a jego oczy błysneły na złoto.
Coś jest z nim nie tak.i ja się dowiem co.- pomyślał John. "
Wspomnienie zniknęło, a powoli wróciłam do rzeczywistości.
Chwilę później do sali weszli szatyn z blądynem i szybko dołączyli do reszty.
- Widzę, że możemy zacząć. Dzisiaj wam trochę podaruję. - zwróciłam się do wszystkich - Każdy z was zmierzy się ze mną- przerwałam ,bo poczułam jak uderzają we mnie ich głośne myśli.
"Przecież to jeszcze gorzej.
Ona chyba nie wie co to znaczy być łaskawym.
Ona tak serio?
Jakby coś to mogę sobie pomóc mocami"Te ostatnie było od Patricka.
-Nie załamujcie się- mały uśmieszek wdarł mi się na twarz- Wy będziecie walczyć z mocami, a ja bez. Wyzwolcie swoją prawdziwą naturę. Ja ją użyję, jeśli uznam, że zaszła taka potrzeba- Wszyscy odetchneli- Carlos,ty zaczynasz. Spróbuj mnie powalić.
Wspomniany zielonooki wyszedł z szeregu i stanął na macie po mojej prawej.
Odwróciłam się w jego stronę i przyjałam pozycje.Kiedy Carlos wykonywał odpowiednie gesty rękami, a oczy całkiem stały się zielone, ruszyłam na niego.
Komórki chciały bronić umysł, ale to wstrzymałam. Ludzie nie mogliby tego zrobić.
Ogarnęła mnie ciemność.
Dam głowę, że moje oczy są teraz zielone jak chłopaka.Nie dałam się jednak ciemności.
Nadal rozpędzona, biegłam tam gdzie powinien stać chłopak.W odpowiednim momencie, zamachnełam się i powaliłam przeciwnika.
Kiedy ten upadł na ziemie, wzrok wrócił.
- Następnym razem spróbuj mnie zahipnotyzować- pomogłam mu wstać- Nie którzy nie potrzebują nawet wzroku, by dalej walczyć.
Uśmiechnął się do mnie i wrócił do pozostałych.
- Kto następny? -nikt się nie poruszył- W takim razie... Jessica.
Czerwono włosa podeszła do mnie pewnym krokiem.
Zaczęła we mnie rzucać kulami ognia, ale wszystkie sprawnie uniknełam.
Dziewczyna straciła pewność siebie, ale nie przestawała.Wykorzystałam chwile przerwy i podciełam jej nogi.
- Teraz... niech będzie Patrick.
Ciekawe jaką ma moc.
Szatyn zastąpił dziewczynę, a ja nie spuszczałam z niego wzroku.
Jak tylko podniosłam nogę, poczułam niewyobrażalny ból.
Padłam na kolana i zrozumiałam, że to ten nowy.
To boli jak diabli.
Nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć.Reszta zaczeła pobiegać, ale muszę go pokonać.
Jeszcze nigdy nie przegrałamSłyszałam jak ktoś coś krzyczy, ale ja skupiłam się na moich mocach.
Teraz jest czas ,by poznać moje nowe umiejętności.
Chcę skończyć tę męki!
Niech się już skończą!
Mają się skończyć!!!
W tej chwili ból znikł, a pojawiło się coś nie zwykłego...
![](https://img.wattpad.com/cover/105310390-288-k90093.jpg)
CZYTASZ
Zmieniona Przez Śmierć
FanfictionNazywam się Amanda, mam 14 lat i jestem mordercą. 2 lata temu Hydra zabiła moich rodziców. Spider Man mnie uratował, ale ich nie zdążył. Teraz tajna baza dostarcza mi odpowiednie informacje, by móc zaspokoić głód zemsty. Za zabójstwo dostaję pieni...