Mogłam zobaczyć twarz Jamesa. Prawie tak samo jak na zdjęciu, jednak widać gołym okiem ze sobą walczy.
Nic nie robiłam. Patrzyłam na niego z nieznacznym uśmiechem. Opuścił swoje ramie, jednocześnie mnie uwalniając. Zamrugał i chciał się oddalić.- Hydra cię szuka- zatrzymał się plecami do mnie- Chcą cię znowu wykorzystać. Tym razem wszyscy. Nigdy nie za znasz pełnej wolności. Wszyscy cię szukają i nikt nie zamierza sobie odpuścić. Pytanie brzmi: Chcesz uciekać przed złem, czy się poddać?
Zaatakował gwałtownie. Schyliłam głowę i zamieniłam w fantoma. Unikanie wszystkich jego ruchów byłyby wyczerpujące. Teraz nie może mi nic zrobić.
Dotknełam go i zamieniłam w ciecz. Owinełam go wszędzie. Ogólnie dziwna sytuacja. Stałam się tak jakby jego drugą skórą. Nie mógł się zupełnie ruszyć, chociaż próbował.Zmusiałam go do pójścia w strone Stark Tower. Ciągle próbował się wyrwać. Ludzie mieli go gdzieś. Nie mógł nawet krzyczeć, ani czegokolwiek widzieć.
Po bolesnej (Przecież to wszystko mnie cholernie bolało) półgodzinnej wędrówce weszłam do wieżowca. Tam dopiero ludzie zaczęli zwracać na niego uwagę.
Sztywnym krokiem skierowałam nas do windy. Przy wnerwiającej muzyczce (Jak w każdej windzie) znowu zaczął się wyrywać. Po kolejnej minucie tortur, dotarliśmy na odpowiednie piętro. Podążyłam w kierunku laboratorium Bruce' a.
Siedzieli tam prawie wszyscy wykłucając się jak zwykle o coś.Z tego co zdąrzyłam zauważyć po kilku dniach mieszkania z nimi, są w stanie rozpętać trzecią wojnę światową z powodu ciastek.
Oni są w stanie rozpętać trzecią wojnę światową!!!!!!!!!! Jakby ktoś nie zauważył.Ucichli patrząc w oczy Zimowego Żołnierza, które jako jedyne były widoczne wśród mojego kolejnego "ja".
Bruce przeszukiwał szuflady, aż triumfalnie wyciągnął kajdanki ( pewnie z vibranium) i strzykawkę z złoto niebieskim płynem.
Z każdym jego powolnym krokiem, James coraz bardziej chciał się wyrwać. Uniknąć zagrożenia, które towarzyszyło mu zawsze, razem z bezsilnością. To drugie zafundowała mu Hydra, właśnie przez co ma wieczną depresję. Pierwsze natomiast czuł znacznie dłużej.
Cholera! Jak to boli!!!!!!!! Normalnie jak u tego dzieciaka, którego imienia w tej chwili nie pamiętam. Był mutantem, którego zaczęłam szkolić dokładnie dwa tygodnie przed moją rezygnacją. Jego dar było tworzenie bólu, ale teraz zamiast trzech sekund, czuję to ponad dwudziestu minut.
To jest nie do wytrzymania!!!!!!!Zasłoniłam mu dokładnie twarz i odsłoniłam nadgarstek. Żyły mu pulsowały, jakby miały zaraz wybuchnąć.
Doktorek wbił w nie płyn.Po paru sekundach James stracił przytomność, więc go uwolniłam. Ten padł na ziemię, gdy ja stałam tuż nad nim.
Wkurzona przeklinałam bez końca. Robiłam przeróżne ruchy, przez co moje kości wydawały okropne dźwięki. Najbardziej bolała mnie kość ogonowa i kręgosłup.
- O mój Boże- wybełkotał Zielony, podczas gdy nastawiałam kości na odpowiednie miejsca- Może chcesz bym dał ci znieczulenie, czy coś?
- Nie, nie- zbyłam go zdejmując szpilki. Znowu mi coś chrupneło w okolicy szyi.
- To okropnie wygląda- Natasha się skrzywiła.
- Muszę sobie sama poradzić.
I tak przez cztery minuty. Oni mnie zachęcali bym dała sobie zrobić jakieś zastrzyki i odwracali wzrok zniesmaczeni. Ja ich zbywałam i nadal nastawiałam.
Akurat kiedy nadszedł czas na nadgarstek, do pomieszczenia wkroczył Rogers, a tuż za nim Peter w kostiumie, bez maski i żywo gestykulował.- Bbbucky- Wow Kapitan Ameryka się jąka.
- No przecież żyje- No i nie wytrzymałam- To nie on miał wszystkie kości powykręcane! Biedny Bucky, jedyne co pamięta to krzywdę! Naprawdę myślicie tylko o swojej krzywdzie! Zresztą jak każdy...
- O co ci chodzi, Kayla? - spytał Clint.
- Ludzie są zwykłymi egoistami- nadal się wydzierałam- Myślą tylko jak ich to boli, że są na wszystko za wrażliwi. Pomagają jedynie by powiększyć swoją samoocenę.
~Myślała może nad tym, by sprzedawać lekcje życia?~ zastanowił się Clint.
- Dla ciebie jedynie za 15 dolarów- nie mogłam się powstrzymać, lecz na szczęście powiedziałam to cicho.
- Więc złapałaś go?- spytał Peter.
- Nie widać? - syknełam- Macie tego całego Jamesa, a w poniedziałek mnie tu nie będzie, więc jeśli mam jeszcze odwalić brudną robotę, to mówcie teraz.
- Nie taka była umowa- usłyszałam Starka.
- Umowa była taka, że chodzę na misje tak długo, jak będę tutaj mieszkać. Pieniądze i tak dostanę, a wyprowadzę się kiedy zechce, więc czy mam coś jeszcze zrobić?
Cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Zauważyłam, że Zimowy Żołnierz zaczął ruszać ręką.
Podeszłam do stołu laboratoryjnego i zgarnełam ciężki mikroskop. Śpiąca Królewna podniosła ledwo rękę, więc go pierdolonełam w łep. I tak oto znowu się nie ruszał.Weszłam do głowy Bruce'a i wiedziałam już co zrobić. Wymieniłam mikroskop na kajdanki. Skułam Zimowego Żołnierza za zdrową rękę i oznajmiłam, że zabieram go do celi 12.5.
Zostawiłam bohaterów w szoku i zaciągnełam Jamesa na najniższe piętro.Jego cela była średniej wielkości. W kątach były kamery. Pod jedną ścianą materac, który był przytwierdzony do podłogi, a nad nim szyb wentylacyjny 10cm x 10 cm.
Wyciągnęłam do środka tego biedaka z przetłuszczonymi, brązowymi włosami i przytwierdziłam do łóżka. Wszystko było tu stworzone specjalnie dla niego. Nawet ten tu co teraz wygląda jak menel, nie da rady choćby czegoś zniszczyć.
Zostawiłam Zimowego Żołnierza samego i wzięłam się za resztę pracy na dziś, a jest jej cała lista.
Taa... a na samym początku jest wrócenie się po buty...
Czy ja właśnie o nich zapomniałam? Ja jestem w stanie zapomnieć o czymś takim jak część ubioru? A co będzie jak skończę szesnaście lat w tym życiu?
![](https://img.wattpad.com/cover/105310390-288-k90093.jpg)
CZYTASZ
Zmieniona Przez Śmierć
FanfictionNazywam się Amanda, mam 14 lat i jestem mordercą. 2 lata temu Hydra zabiła moich rodziców. Spider Man mnie uratował, ale ich nie zdążył. Teraz tajna baza dostarcza mi odpowiednie informacje, by móc zaspokoić głód zemsty. Za zabójstwo dostaję pieni...