Rozdział 31

334 18 1
                                    

- Trzymaj się Petera- tłumaczył Steve- Załóż tą słuchawkę do ucha.  Dostosuj się do rozkazów. Parker miał dzisiaj to załatwić sam, ale ten gang jest silniejszy niż nam się wydawało. Nie wiemy jaką bronią dysponują, jednak ty z pewnością dasz sobie radę.

Po rozkazach Kapitana, dostałam kombinezon i broń w postaci pistoletu, trzech noży i granatu dymnego.

Strój był całkiem w moim stylu.
Czarny z fajnym kapturem.
Do tego paski na broń, skórzane rękawiczki, buty i chusta, zakrywająca połowę mojej twarzy (wszystko czarne).

Zrobiłam sobie też wygodnego warkocza i przyciemniłam makijaż.
Mam nadzieję, że będę mogła to zachować, bo wyglądam strasznie (w dobrym znaczeniu).

A teraz lecimy niewiadomo gdzie w swoich przebraniach i Rogers tłumaczy mi jak będzie wyglądać moja pierwsza z nimi akcja.
Jestem przekonana, że spotkam tam wujka.

Po kwadransie wylądowaliśmy ich statkiem wśród rozwalonych budynków.

- Rozdzielamy się- rozkazał Kapitan Ameryka- Ja idę na wschód, Sokole Oko na północ, Iron Man na południe, a Spider Man i nowa na zachód.

- To teraz tak będziecie na mnie mówić? Nowa?- przewróciłam oczami.

- A masz jakiś pomysł?

- Apete- przypomniałam sobie, że Mike mnie nazywał tak przez naszą całą i krótką zarazem znajomością.

- Co to za imię? - zadrwiła Puszka.

- To grecka bogini. Przynajmniej ma więcej oryginalności niż Nowa.

- Dobra. Apete, trzeba znaleźć walizkę z komputerem naszych przeciwników. A teraz idziemy.

Kapitan, Stark i Clint ruszyli w swoją stronę, a Parker złapał mnie w talii i podciągnął siecią na ruiny zachodniego budynku.

Zwinnie wskoczyłam w dziurę na ostatnim piętrze, a mój towarzysz za mną.

Nie marnując czasu zaczęliśmy się rozglądać.
3/5 podłogi zajmowały cegły, butelki, pył i inne śmiecie.

Bezszelestnie omijaliśmy te przeszkody i badaliśmy otoczenie.

- Sprawdź dach- szepnełam strasznie cicho, ale wiedziałam, że on mnie usłyszał- Ja sprawdzę resztę.

Zmieniłam się w czarnego fantoma i skakałam po niższych piętrach nadzwyczaj szybko.

Nie znalazłam nic ważnego i chciałam iść na dach, ale coś słońce mi przejechało po oczach.

Nie powinien być zachód słońca, więc co robi tak nisko?

Zasłoniłam swoje oczodoły i ujrzałam telefon.

Podniosłam go. Był to stary model nokii.
Podobnych używają terroryści.

Nie marnując więcej czasu, przycisnełam urządzenie do brzucha i gdy się "wchłoneło" wystrzeliłam jak z armaty i zatrzymałam na dachu.

Przy jego skraju leżał Pajączek, wyraźnie czegoś obserwując.

Miałam gdzieś która strona którą znajdzie, więc mu bezczelnie przerwałam wypatrywania mojego wujka, który stał pomiędzy drzewami.

- Znalazłam coś- powiedziałam.

Spider Man odwrócił w moją stronę głowę.
Wyjełam z swojego brzycha (jak kolwiek to brzmi) komórkę i ją mu rzuciłam, a on zwinnie złapał.

Podniósł się do pionu, przyglądał się to mi, to telefonie, ale w końcu zaczął coś w niej klikać.

W tym czasie ja sobie usiadłam po turecku, przybrałam normalną formę i zaczęłam gawędzić  ze Stark'iem.

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz