Rozdział 38

285 14 0
                                    

Kiedy już się ode mnie oderwał, weszłam mu do głowy, sprawdzając czy wszystko jest jak powinno.

Jest okay.
Ja pier... jakie on rzeczy myśli?! Żałuję, że mu weszłam do tej łepetyny.
FUJ!!!!!!!!

-Chyba powinniśmy iść na lekcje- powiedziałam cichutko, niby nie winnie, dawając czas, by Cyber schował się w kieszeni Ash'a.

- Tak, jasne...- odpowiedział, ale nie nawet się nie ruszył i dalej patrzył w moje soczewki.

Złapałam go za dłoń, uśmiechając się delikatnie i pociągnełam do wyjścia z korytarza. Za chwilę lekcja i nikogo na razie nie widzieliśmy.

- I co teraz? - spytałam.

Nie odpowiedział. Nie puszczając mojej ręki, przygarnął mnie do siebie.
Nie na długo, ponieważ kiedy zaczęliśmy wpadać na innych uczniów, wyspowodziłam się z pod jego ramienia.

Przyśpieszyłam, zostawiając Ash'a ze swoimi myślami i zdezorientowaniem.

~Wszystko zależy od ciebie, Cyberku~ powiedziałam w myślach do swojego pupila.

Potem nic wielkiego się nie działo.
Jedynie miałam misję w przechwyceniu jakiś danych z Hydry, które oczywiście skopiowałam także dla siebie. Reszta była zbyt zajęta agentami, by mi pomóc. Ktoś przecioł między nami łączność, więc nie byłabym sobą, gdybym z tego nie skorzystała.

Daje mi to trochę do myślenia. Ktoś może po prostu chciał zwiększyć możliwość odepchnięcia ataku, ale ja i tak tworzyłam milion teorii spiskowych.

Posiedzieliśmy trochę w salonie, a kiedy Stark zaproponował pijaną imprezę wspólnie uznali, że jestem za młoda i powinnam spać, a Peter wracać do cioci. Nie kłóciłam się i poszłam do siebie w przeciwieństwie do bruneta. Nie wiem kiedy odpuścił. Skończyłam robić lekcje, załatwiałam papierową robote, pisałam do Mike'a, a pod koniec skorzystałam z łazienki, nie kontrolując w ogóle czasu i windą wjechałam obeznać się w sytuacji.

Przeszłam jeszcze korytarzami, słysząc już śmiechy, rozmowy i muzykę.
Bruneta nigdzie nie widziałam, ale impreza trwała w najlepsze. Prawie wszyscy byli pijani.

Widziałam Avengersów, panienki, agentów, staruszków?, mundurowych i Thora.

Po prysznicu ubrałam się w miarę odpowiednio do otoczenia, wyperfumowałam i pomalowałam. Pachniałam różami, a mój dzisiejszy makijaż składał się jedynie z pudru, tuszu, cieni i błyszczyku. Na sobie miałam czarne rurki, koturny oraz luźną koszulkę ze srebrnym krzyżem, która odsłaniała mój stanik (wszystko utrzymane w czerni), a do tego dopasowaną, srebrną biżuterię.

Zeszłam ze schodów, chcąc usiąść na jednej z kanap przy Thorze nie zwracając na siebie uwagi, lecz wiele osób spojrzało na mnie z zainteresowaniem. Zignorowałam to i już po chwili siedziałam tam gdzie chciałam.

- Cześć, Thor- bóg odwrócił się do mnie uśmiechając jeszcze szerzej.

- Witaj Kayla. Stark chwalił się, z dał radę młodych wygonić z imprezy- zaśmiał się- Chcę zobaczyć jego mine, jak cię zobaczy.

- Ja też, ale przed tym mam ochotę coś odwalić. Nie wiedziałam, że wrócisz z Asgardu.

- Obiecałem wpaść- wzruszył ramionami.

-Tylko spróbujcie komuś powiedzieć, że tu jestem- pogroziłam palcem do jego towarzyszy.

Musiało to wyglądać śmiesznie z moim uśmieszkiem, bo każdy w pobliżu się śmiał jakby usłyszeli dobry żart. Na kanapach obok siedział Steve, Natasha, dwie kobiety w średnim wieku i starsi mundurowi.

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz