Rozdział 46

203 14 0
                                    

Najpierw musiałam podzielić lalkę na części, by na miejsce sztucznych włosów, umieścić prawdziwe. Dokładniej te ciemno czerwone włosy, które nie dawno miałam na głowie.

Po godzinie robótki lalka była gotowa. Wyglądała lepiej, ale to nadal zwykły kawałek plastiku w mini ubrankach tylko, że z moim starymi włosami, które swoją drogą, bardzo mi się podobały. Schwałam ją, klej itd. do kufra i postanowiłam poczytać kryminał. Mogę powiedzieć, że wzięłam urlop. Zasłużyłam na to. Nie będę marnować całego życia na cwaniakowanie, szpiegowanie i przestępstwa. Czytałam rozdział po rozdziale. Mówiłam sobie, że gdy skończę ten czytany, pójdę po coś do jedzenia, ale skończyło się na tym, że przeczytałam całe 398 stron. Pewnie gdybym miała coś pod ręką, to i tak bym nie marnowała czasu na jedzenie. Za bardzo się skupiłam na fabule. Jestem pewna, że ten psychopata, który porwał i zgwałcił policjantkę żyje. Mam nadzieję, że jest, albo będzie następna część i bohaterka rzuci tego padalca, no bo halo? Syndrom sztokholmski jej się włączył po tym wszystkim. Normalnie patologia! I jeszcze zostawiła gościa, który naprawdę ją kochał i jako jedyny szukał przez pół roku! Trzeba być nie normalnym, żeby się tak stoczyć.

Trochę mi się humor zepsuł, więc zamiast obejrzeć serial, jak planowałam, to wróciłam do "pracy". No to se miałam urlop... przez jebane cztery godziny w tym tygodniu.

Ruszyłam swoje cztery litery i weszłam na ciemną część internetu. Przez najbliższy czas nic nie zwróciło mojej uwagi. Głównie było tam o głównych poszukiwanych. Nie takie jak tych o policji, tylko tych ktorych  się zabija za wielką sumę, bo komuś podpadli. Po kilku minutach wyskoczyło zdjęcie X - man'ów. Ciekawe kogo wkurzyli.

Dają za każdego członka 700 tysięcy, a za starego Logana okrągłe półtora miliona. Zgłosił facet, którego nie znam. Poczekam aż mutanty same zechcą się ukryć w moim hotelu i poproszą o pomoc.

Za pomocą JARVIS'A włamałam się do serwera TARCZY. Żeby jednak to się nie wydało, wzmocniłam sztuczną inteligencję swoimi starymi programami. I tak oto nie zostawiłam po sobie, ani Avengersach, śladu. Najwyżej by było na nich, bo w końcu wielki Anthony Stark stworzył JARVIS'A.

To co zobaczyłam... Wiem, że nie wypada, ale...

(-czytasz ten kawałek rozdziału na własną odpowiedzialność- dop.aut.
P.S, nie chcę później słyszeć, że ktoś potrzebuje numeru psychologa ani, że ktoś chce mnie pozwać)

TO SĄ, KURWA, JAKIEŚ PO PIERDOLONE JAJA!!! JESTEM, KURWA, PEWNA, ŻE TEN NA GÓRZE TERAZ SRA W GACIE WIEDZĄC, CO ZAMIERZAM ZROBIĆ. JAK TYLKO BĘDĘ MOGŁA SKOPIĘ TAK TEGO SKURWISYNA, ŻE SAM SIEBIE W LUSTRZE NIE POZNA. NAWET NIE BĘDZIE MIAŁ CZYM DZIWKI PIEPRZYĆ!!! NAWET JEGO BYŁA NIE POZNA JEGO FIUTA, ALBO TO, CO Z NIEGO ZOSTANIE. BĘDZIE JESZCZE BŁAGAŁ, BY UMRZEĆ I TRAFIĆ DO PIEKŁA!!! A TO CO KOCHA NAJBARDZIEJ ROZ PIERDOLĘ NA JEGO OCZACH I W DUPIE MAM CZŁOWIECZEŃSTWO!

~Spokojnie~ uspokajałam swoją morderczą stronę ~Najpierw się upewnisz, a dopiero potem będziesz go torturować do śmierci.

-I jak żyć, kiedy masz w sobie tyle cząstek innych osobowości?

Często pozwalam niektórym duszą, dawniej osób dla mnie ważnych, bywać w centrum mojego umysłu. Inaczej mówiąc, zdarza się, że inne osobowości uczestniczą w moim życiu. Zazwyczaj używam ich umiejętności zza życia, ale dzieją się różne rzeczy w mojej głowie.

Wdech, wydech. Wdech, wydech. Po co się denerwować? Skup się na tym, co ważne. Reszta na później, kiedy ochłoniesz.

Taa, w głowie mam czasem gorzej niż Deathpool, dlatego się dogadujemy. Ale teraz miałam powód!

Paul, osoba, której ufałam i która mi pomagała po śmierci rodziców; osoba o której myślałam, że wiem wszystko; przyjmuje zlecenia od Hydry. Hydry!!!

A ja ,kurwa, mu ufałam i nie pomyślałam, że to mogła by być prawda.

No, ale teraz muszę być pewna. Wysłałam na Francuza Cerbera. On się nim zajmie. Feniks za to ściągnie Avengersów daleko od Fury'ego. Niech będzie Belgia.
Wiedziałam, że to zrobią. W końcu są mną. W pewnym sensie. No to ustalone.

Cerber→Paul, Francuz, zdrajca
Feniks→Avengers, "bohaterowie"
Ja→szef TARCZY, Nick Fury, pirat + Mike

Ten miał szczęście, że zamiast do Hydry trafił w ręce Spider Man'a. Łatwiej go odbiję.

Resztę dnia spędziłam na słuchaniu muzyki i "tańczeniu". Nie wiem co mną kierowało. Ja sama, czy jedna z moich osobowości? Nie ważne. Było całkiem zabawnie.
Nie musiałam nic planować, bo wiedziałam jak wszystko mniej, więcej przebiegnie.

Następnego dnia miałam wracać do miasta, ale ostatnio mam ochotę na bardziej ludzki tryb życia. Tsa, to pewnie... a kogo to obchodzi? Nawet mam fajny pomysł. Głupi pomysł.

Mówiłam kiedyś, że technicznie umiem jeździć na wszystkim, ale gorzej w praktyce? Do tej pory w życiu jechałam jedynie na rowerze,  hulajnodze i quadzie. Dosłownie. Nie jechałam nigdy na rolkach, łyżwach, desce, skuterze, motorze, czy samochodzie. A czemu quad? Bo znalazłam jego części tutaj, a konkretnie na strychu. Składałam go cały tydzień, oczywiście przynosząc sprzęt i resztę części. Na dobrą sprawę był tam tylko szkielet, koła i silnik.

Po zmontowaniu pojazdu, jeździłam godzinami po pobliskim terenie. Lakierowałam go na czarno z językami ognia po bokach. Koła wzięłam z pobliskiego złomu, więc nie wiadomo skąd są. Grunt, że się nie rozpada, silnik działa, hamuje szybko i gładko i nikt nie będzie mi tu sprawdzać papierów. No, ale nie pojadę przecież tym kurduplem do miasta. Taksówki też nie wezwę, a nie chcę podróżować tak, jak ostatnio. Po takim transporcie czuję się senna i nie raz się zdarzyło, że spałam większość dnia.

Pamiętam, że syn właściciela sąsiedniej działki jeździ motorem. Ma szesnaście lat, ciemne włosy i piękne niebieskie oczy. Mówiłam, że uwielbiam taki zestaw? Nawet jeśli w świetle prawa jestem dzieckiem, podobają mi się faceci. No co? Duchowo mam parę set lat.
A ten jest jeszcze z kaloryferem i ze względu na mnie, częściej tu przyjeżdża. Mieszka w centrum, blisko swojego liceum. Wszystkie nasze rozmowy to potajemny flirt. Na pewno mnie zawiezie na Manhattan.

Spakowałam najważniejsze rzeczy do czarnego i pojemnego plecaka. Zostawiłam go w holu, pod wiszącymi kluczami. Założyłam czapkę zamiast okularów, przez co się lepiej czułam. Nie tracąc czasu, przejechałam po ustach pomadką ochronną. Wyszłam na zewnątrz wciągając powietrze. Nic nie zamykałam, bo przecież będę niedaleko.

Śpiew ptaków mnie uspokajał, a słońce dzięki daszkowi nie raziło w oczy. Temperatura przekraczała trzydzieści stopni, ale idzie wytrzymać.
Przeszłam przez bramę na nierówna drogę. Zobaczyłam w ogródku panią około czterdziestki. Sadziła jekieś kwiaty.

- Dzień dobry, pani Cooper- przywitałam ją. Ona odwróciła się do mnie z błyskiem w oku.

- Witaj, Amando.

Zmieniona Przez ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz