||C. Prevc|| I Dream about You... [cz. 1]

930 41 8
                                    

~You don't understand
You think I'm a fool
If only you could see...
I dream about you ...~


Nigdy nie zapomnę dnia, w którym się poznaliśmy. Czy może raczej... w którym Ty poznałeś mnie? Ponieważ ja wiedziałam o Tobie już od dawna. Nigdy nie byłeś dla mnie szczególnie istotną postacią. Drugi z trzech Prevców, nie wyróżniający się niczym konkretnym. Gdy postanowiłam wraz z przyjaciółką przyjechać do Wisły na letnie zawody, nie myślałam o Tobie. Interesował mnie Twój starszy brat. Oraz Wellinger. Oraz Forfang. Oraz kilku innych skoczków, na których przyjemnie było popatrzeć. Kto by pomyślał, że to wszystko tak się potoczy? a ci, których przed chwilą wymieniłam, którzy jeszcze nie tak dawno zdawali się być o ligę ponad Tobą, nagle w moich oczach staną się kompletnie nieistotni?

Zaczęło się na dwa dni przed zawodami. Byliście w Polsce wcześniej niż zwykle. Zgodnie z planem, udało nam się zakwaterować w tym samym hotelu, co większość zawodników (nigdy nie ukrywałyśmy, że jesteśmy dość pokręconymi laskami, które wiele są w stanie zrobić, żeby zyskać trochę atencji i dobrze się bawić). Było ciepło, ale nie gorąco. I dobrze, nienawidzę upałów. Szłyśmy przez hotelowe lobby w celu pokręcenia się po mieście i poszukania czegoś ciekawego do roboty. Nagle stanęłam jak wryta i zaczęłam się nerwowo poklepywać po wszystkich kieszeniach jakie miałam.

- kurwa.... - stwierdziłam wzdychając i ściszając głos, żeby nie gorszyć ludzi wokół siebie, swoją piękną polszczyzną.

- co znowu? - spytała moja przyjaciółka - zapomniałaś telefonu...?

- taaa... - odparłam, nie będąc zaskoczoną tym, że zgadła. Mimo iż poznałyśmy się dopiero na studiach, a więc niecałe trzy lata temu, byłyśmy jak stare małżeństwo. Nie raz udawało nam się wykonywać te same gesty, mówić te same rzeczy i to w pełnych zdaniach, a nie jedynie słowach, wpadać na te same, pokręcone pomysły. Jakby jeden umysł był rozdzielony na dwie osoby. Trzymałyśmy się tak blisko siebie, że gdy nasi znajomi widywali nas osobno, nie mogli wyjść z podziwu. Poza tym, to ona wkręciła mnie w świat skoków narciarskich. Powinieneś być jej trochę wdzięczny. Oczywiście, gdyby nie moja roztrzepana natura, nic by się nie wydarzyło. Ale to też trochę jej zasługa.

Więc powiedziałam jej, żeby poczekała i szybkim krokiem ruszyłam z powrotem do naszego pokoju, znajdującego się na trzecim piętrze. Drogę na górę pokonałam schodami. Drogę powrotną postanowiłam przebyć windą, żeby było szybciej. Gdy drzwi windy się rozsunęły i zobaczyłam Cię w środku, zamarłam. Na szczęście powstrzymałam chęć odruchowego cofnięcia się o krok, wywołanego lekkim szokiem. "Uspokój się kretynko..." pomyślałam, wchodząc do środka i wciskając przycisk z cyfrą 0. Gdy winda ruszyła, wzięłam głęboki oddech. Patrzyłam obojętnie na ścianę przed sobą, myśląc o tym, jakie trzeba mieć nieszczęście, żeby trafić na Prevca, ale nie tego co się chce. "Może powiem cześć? nie no, po chuj... A może spytam gdzie jest Peter? Pojebało mnie chyba... Patrzy się na mnie? Jejku, ale niezręcznie... niech ta winda już dojedzie..." myślałam, kątem oka spoglądając na Ciebie. Też chyba miałeś dzień wolny. Zwyczajny podkoszulek, krótkie spodnie... Boże, jak można mieć takie szczupłe nogi?! Wzrok jakiś taki nieobecny. Nie patrzyłeś na mnie. Zdawałeś się w ogóle nie zauważać mojej obecności. Jak to mówię "swój świat, swoje kredki". Szybko obleciałam Cię wzrokiem i wróciłam do wpatrywania się w ścianę. To trwało kilka sekund, ale wydawało się wiecznością.

Nagle winda się zatrzęsła. Na tyle mocno, że oparłam rękę o ścianę, żeby zachować równowagę. Rozejrzałam się dookoła i zdałam sobie sprawę z tego, co się właśnie stało. Zatrzymała się. Zepsuła, pomiędzy drugim a pierwszym piętrem, ze mną i Cene Prevcem w środku.

||Ski Jumping | One shots ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz