||E. Nousiainen x A. Aalto|| True love [cz. 2/2]

361 41 4
                                    

Kolejny raz staram się oprzeć pokusie i kolejny raz beznadziejnie jej ulegam. Już w drodze powrotnej z kolejnego zgrupowania, siedząc w autokarze, nie mogę odwrócić od Ciebie wzroku. Wpatruje się jak zahipnotyzowany, licząc na to, że w końcu przyciągnę Twoją uwagę. Gdy mi się to udaje i widzę jak Twoje spojrzenie zatrzymuje się na mnie, czuję jakbym zaraz miał zwariować ze szczęścia. Ukrywając przyspieszony z podekscytowania oddech, uśmiecham się lekko. Od razu odwzajemniasz gest, co jeszcze bardziej potęguje moje uczucia.

Odwracasz się i wyciągasz telefon. Nawet nie muszę się zastanawiać gdzie dzwonisz. Przecież doskonale wiem. Twoja kilku minutowa rozmowa z nim, skutecznie mnie zniechęca do jakichkolwiek dalszych działań w Twoim kierunku. Zwłaszcza, że najwyraźniej jesteś z nim szczęśliwy. Śmiejesz się szczerze, gdy czymś Cię rozbawi, uśmiechasz się czule, gdy zapewne mówi, że Cię kocha i odpowiadasz tym samym, nie wiedząc, że ja to wszystko słyszę i każde Twoje słowo, każdy gest wobec niego, jest dla mnie ciosem.

Dopiero, gdy kończysz rozmowę słowami "wrócę jutro", wszystkie uczucia do mnie wracają. Znów czuję motylki w brzuchu, łaskotanie, ciepło i ekscytację. Znów ulegam tej cholernej pokusie i myśli, że po raz kolejny wygrałem z Andreasem walkę o Ciebie. Przynajmniej na te kilka godzin. 

Gdy dojeżdżamy na miejsce, żegnamy się i każdy idzie w swoją stronę. Tylko Ty podążasz za mną, być może myśląc, że niczego się nie spodziewam. A ja uśmiecham się pod nosem, czekając, aż wypowiesz moje imię ten swój cudowny sposób, w jaki tylko Ty potrafisz. 

- Eetu. 

Odwracam się i napotykam Twoje idealne oczy, na których widok się rozpływam. Udaję zaskoczonego, choć doskonale wiem, jaki masz plan wobec mnie. 

- Masz dla mnie dzisiaj czas? - pytasz, uśmiechając się zalotnie i wyciągając dłoń w moją stronę. 

- No nie wiem. - odpowiadam, odwracając się - Andreas może być zły, kiedy się dowie, że znów u mnie...

Zanim udaje mi się dokończyć zdanie, podchodzisz bliżej, obejmujesz mnie w pasie i mocno przyciskasz do siebie od tyłu. Mój oddech momentalnie zaczyna drżeć zwłaszcza, gdy czuję, że Twoje usta od mojej szyi dzieli kilka milimetrów. 

- Andreasa tutaj nie ma. - szepczesz, a następnie muskasz ciepłymi, miękkimi wargami moją szyję - Nie daj się prosić. 

I choćbym chciał, nie jestem w stanie Ci odmówić. Nie umiem się z Tobą nawet droczyć, bo zawsze znajdziesz sposób, bym całkowicie Ci uległ. Dlatego ostatecznie chwytam Twoją dłoń i razem idziemy do mojego samochodu. W mieszkaniu zostawiamy torby i przebieramy się z reprezentacyjnych dresów w coś cywilnego, a potem wychodzimy na miasto. Najpierw proponujesz mi kawę, później spacer po parku. Przez cały czas opowiadamy sobie jakieś głupie historie, z których na zmianę się śmiejemy. Utwierdzam się w przekonaniu, że razem jesteśmy idealni. Dlaczego tego nie widzisz? 

Przystajemy na kładce nad jakąś rzeczką i Ty nagle milkniesz. Twoja twarz wyraźnie poważnieje. Podchodzę do Ciebie, z troską chwytam Twoją dłoń, przykładam drugą do Twojego policzka i zmuszam Cię, byś na mnie spojrzał. Cicho pytam co się dzieje. Chcę, żebyś wiedział, że możesz na mnie liczyć. Że mi na Tobie zależy. Że chciałbym stworzyć z Tobą coś poważniejszego. Że Cię... 

-  Wiesz, że będę musiał wrócić? - pytasz, ciągle zamyślony. 

- Umarłbyś, gdybyś chociaż raz nie zepsuł klimatu, co?

Odsuwam się od Ciebie i spoglądam w przeciwną stronę, obrażony. Robisz to za każdym razem. Zawsze podczas dnia spędzanego razem, kiedy już zacznę wierzyć, że zależy Ci na mnie równie mocno, jak mi na Tobie, podcinasz mi skrzydła, podkreślając, że jestem tylko tym drugim i nikim więcej. Że mam Cię tylko na chwilę i nigdy nie będę miał więcej. Że nigdy nie będzie nas stać na zbudowanie związku. Nie rozumiesz, że ja nie chcę słyszeć o Andreasie, chcę wyprzeć ze swojej świadomości jego istnienie, przynajmniej na ten jeden dzień. 

Czuję, że łzy już chcą napłynąć do moich oczu, ale Ty jakby wyczuwasz mój nastrój i uspokajasz mnie pocałunkiem. Później chwytasz mnie za rękę i idziemy dalej. I znów to ja jestem dla Ciebie najważniejszy. Prowadzisz mnie do jakiejś drogiej restauracji, gdzie jemy kolację, pijąc wino. Wciąż intensywnie się we mnie wpatrujesz, a ja nawet nie ukrywam, że wiem o czym myślisz. Dlatego po kolacji, lekko pijani, wracamy do mojego mieszkania, gdzie jeszcze dobrze nie zamknąłem drzwi, a Ty już wpiłeś się w moje usta i zacząłeś mnie rozbierać. 

Oddaję Ci każdy z tych pocałunków, wkładając w nie tyle uczucia i namiętności, ile jestem w stanie. A gdy lądujemy w łóżku, gdzie przez bardzo długi czas pieścimy nasze ciała i oddajemy sobie nawzajem całych siebie, po raz kolejny udowadniasz mi, że jednak coś dla Ciebie znaczę. Bo tej nocy, tak samo jak każdej poprzedniej, dbasz o mnie i troszczysz się o to, by było mi jak najlepiej. W żaden sposób nie czuję się przez Ciebie wykorzystany. A tak by właśnie było, gdybym  był dla Ciebie tylko odskocznią, prawda? Nie starałbyś się tak, nie wkładał w to tyle uczucia i miłości. Jestem tego pewien. 

Więc dlaczego zawsze następnego dnia, wczesną porą wyrywasz się z moich objęć, ubierasz i wychodzisz bez słowa? Wiem, że nie wrócisz prosto do niego. Że najpierw musisz się upić, bo dręczą Cię wyrzuty sumienia. I czego żałujesz? Tego, że go zdradzasz? Czy może tego, że mnie opuszczasz, po raz kolejny łamiąc zarówno moje, jak i swoje serce? Bo tak naprawdę jedynym, którego kochasz, jestem ja? 

-----------------------------
Wiem, miało być wczoraj, ale się opierdalałam troszkę 😅

No, to macie tych swoich Finów, o których już jakiś czas słyszałam. 😜

Na podstawie piosenki: Dawid Podsiadło - Dżins 😍

Miłego 💖

||Ski Jumping | One shots ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz