Z dedykacją dla gregolina 😊 Przepraszam, że musiałaś czekać tak długo 🤦
***
W Słoweńskiej reprezentacji od kilku dni panowało coraz większe poruszenie. Ten, kto nie był tak blisko zawodników mógł podejrzewać, że cała kadra jest podekscytowana tygodniowym zgrupowaniem, pierwszymi od dawna treningami na skoczni i zbliżającym się sezonem Pucharu Świata. A ten, kto wiedział co siedzi w ich głowach, był albo rozbawiony, albo zażenowany faktem, że na chwilę obecną są przejęci czymś zupełnie innym, z pozoru nieistotnym.
Nadchodzącym wielkimi krokami, dwudziestym drugim października...
- Klub, czy plener? - spytał Anže Semenič z iskierkami w oczach, gdy właśnie przebierali się na trening.
- Jedno i drugie! - odparł żywiołowo Tilen Bartol.
- Będzie zimno - zaczął Anže Lanišek. - Więc najpierw pójdziemy w plener, napijemy się we własnym gronie, potem pewnie przyjdą... Kogokolwiek tam sobie zaprosi, pewnie będzie jakieś ognisko, jedzenie i tego typu rzeczy...
- Dobra muzyka - wtrącił się Domen.
- ... I dobra muzyka - zawtórował mu Lanišek. - A wieczorem pójdziemy do klubu. Dwudziesty drugi to czwartek, więc nie będzie tłumu. Cały lokal dla nas.
- Na pewno będzie sporo fajnych dziewczyn - ucieszył się Timi.
- Będą sami fajni ludzie, jak zawsze - stwierdził Tilen. - To będzie niezapomniany wieczór.
Przez kolejne piętnaście minut wspólnie starali się przewidzieć przebieg tego dnia. Dnia urodzin ich kolegi z drużyny. Žiga Jelar organizował tego typu imprezy kilka razy w roku, przy okazji urodzin swoich przyjaciół. Przez kilka lat znajomości z nim, każdy z nich nauczył się, że w ten jeden dzień nie może planować niczego samodzielnie, bo Jelar i tak zrobi to znacznie lepiej. I chociaż potencjalny solenizant doskonale wiedział, że Žiga, wraz z pozostałymi, zorganizuje dla niego jakąś niespodziankę, nigdy nie wiedział, co dokładnie będzie się działo i zawsze był bardzo pozytywnie zaskoczony. A każda z tych imprez była dla każdego z nich wyjątkowa.
Teraz zbliżały się jego urodziny i wszyscy byli przekonani, że z tego powodu przygotuje coś naprawdę wielkiego. Dlatego od jakiegoś czasu, kiedy tylko Žigi nie było w pobliżu, nieustannie o tym dyskutowali, próbując przewidzieć, co wymyśli tym razem.
Rozmowę przerwał im sam zainteresowany, wchodząc do szatni. Widząc swoich kolegów, rzucił radosne 'cześć', a oni odpowiedzieli mu chórem i momentalnie zamilkli. Zastanawiali się, jak poruszyć ten temat z Žigą, no bo z jednej strony, byli pewni, że zaprosi ich na swoje urodziny. To było oczywiste. A z drugiej, do tej pory nic o tym nie wspominał, choć przeważnie o tego typu planach informował z przynajmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem.
- Žigaaa... - odezwał się w końcu Tilen.
- Hm? - Jelar spojrzał na niego pogodnie, nie przerywając przebierania się na trening.
- Co będziemy robić za dwa tygodnie?
- To znaczy? - spytał, lekko marszcząc brwi.
- No... - włączył się Anže Semenič. - Masz urodziny.
- Ah... No tak - odparł Žiga, uśmiechając się niewinnie. - Zapomniałem.
- Jak to 'zapomniałeś'? - spytał Domen, marszcząc brwi. - To nie robisz żadnej imprezy, ani nic?
- Nie, raczej nie - przyznał. - Jakoś nie mam ochoty. Chyba posiedzę w domu.
Tilen i Anže Semenič jęknęli z zawodem, Domen tylko westchnął, a Lanišek uważnie przyjrzał się Jelarowi, mrużąc oczy.
CZYTASZ
||Ski Jumping | One shots ||
FanficTrochę o miłości, trochę o śmierci, trochę o psychopatach, a trochę o zwykłych ludziach. I wszystko ze skoczkami w rolach głównych.