||A. Aalto x A. Alamommo|| True love [cz. 1/2]

358 37 2
                                    

Kolejny raz wracam później, niż Ci obiecałem. Kolejny raz wracam w dużo gorszym stanie, niż powinienem. Nie chciałem, żebyś po tylu dniach rozłąki, witał mnie kompletnie pijanego. Ale dobrze wiesz, że to jedyny sposób, bym uleczył swoje sumienie przed tym, jak znów spojrzę w Twoje śliczne oczy.

Nie dziwi mnie wyraz zawodu, jakim mnie obdarzają, gdy wchodzę do naszego mieszkania. W sumie w tej chwili nic mnie nie dziwi. Nie mam nawet na tyle świadomości, by okazywać jakieś emocje. Ty z resztą też ich nie okazujesz. Akceptujesz mój stan i zdejmujesz sportową torbę z mojego ramienia, odkładając ją gdzieś do kąta. Rozbierasz mnie z kurtki i szalika, a potem bez słowa prowadzisz do sypialni. Zatrzymujemy się w salonie, żebym mógł przywitać się z naszym psem, później idziemy dalej. Sadzasz mnie na łóżku, rozbierasz do samej bielizny, a potem pomagasz się ułożyć i przykrywasz. Kładziesz się obok mnie i czekasz aż zasnę, by mieć pewność, że wszystko ze mną w porządku. Przynajmniej nie musisz czekać długo.

Rano budzę się sam w pokoju. Przypominam sobie wszystko i ignorując potworny ból głowy i mdłości wstaję, by Cię znaleźć. Gdy wychodzę z sypialni, od razu ogarnia mnie niepokój wywołany tym, że nie czuję zapachu śniadania. Przecież rano w naszym mieszkaniu zawsze pachnie tostami, jajkami, albo jakimś innym daniem, które dla nas przygotowujesz. W salonie panuje również wyjątkowy jak na ciebie nieporządek. Przecież zawsze dbasz o czystość.

Idę dalej i zastaję Cię przy drzwiach. Ubierasz kurtkę, a obok Ciebie stoi walizka, najpewniej spakowana.

- Andreas... - mówię, jeszcze zachrypniętym od alkoholu głosem - Co robisz?

- Odchodzę. - odpowiadasz, zupełnie spokojnie, tak jakbyś właśnie mi oznajmił, że idziesz na zakupy.

- Ale... Przecież... - urywam i nie kończę zdania. Nawet nie wiem, co mógłbym odpowiedzieć.

- Byłeś wczoraj u Nousiainena?

Nie musisz na mnie patrzeć, by poznać prawdę, choć bez wątpienia widzisz jak powoli kiwam głową. Oczywiście, że byłem. Tak jak za każdym poprzednim razem, wiesz o tym. Przyznaję się, bo nie chcę Cię okłamywać. A nawet gdybym chciał, nie potrafiłbym ukryć prawdy. Choć bez wątpienia właśnie kolejny raz złamałem ci serce, nie pokazujesz tego. Po prostu bierzesz smycz i zapinasz ją naszemu psu, który radośnie macha ogonem, przekonany, że to kolejny spacer.

- Zostaw Lokiego. - proszę, tonem zupełnie bez jakiegokolwiek przekonania.

- Nie. - mówisz cicho i prostujesz się, spoglądając na mnie oczami, w których spokoju mógłbym utonąć - Zapłać czynsz. I posprzątaj.

To są twoje ostatnie słowa. Po nich zabierasz walizkę i wychodzisz. Bez krzyku, płaczu, trzaskania drzwiami. Nawet nie przewracasz oczami, nie wykonujesz żadnego gestu zdradzającego, że masz do mnie jakikolwiek żal. A bez wątpienia masz go bardzo dużo.

Zostaję sam. I choć początkowo jestem wściekły za to, że pozwoliłem ci odejść, że w ogóle dopuściłem do tej sytuacji, chcę płakać, krzyczeć, zniszczyć wszystko w zasięgu moich rąk, szybko się uspokajam. Wracam do salonu i siadam na kanapie, biorąc głęboki oddech.

Rozglądam się wokół siebie, dostrzegając wszystkie przedmioty wymagające posprzątania. Analizuję je dokładnie, choć i tak nic z nimi nie zrobię. Czynszu też nie zapłacę. Po prostu będę siedział. Może coś zjem, może obejrzę jakiś film, czy serial.

Ale przede wszystkim, będę spokojnie czekał aż wrócisz. Przecież mnie kochasz i wrócisz do mnie po każdej mojej zdradzie i po każdym Twoim odejściu. Bo ja też Cię kocham i za każdym razem przyjmę Cię z powrotem ze łzami w oczach obiecując, że to był ostatni raz. A za jakiś czas powtórzymy to wszystko.

Nauczyłeś mnie tego, że ostatecznie zawsze wszystko między nami się ułoży. Mimo wszystko, potrafisz zasiać we mnie to ziarno niepewności. Bo nie wiem, czy wrócisz jutro, czy za tydzień. I dobrze wiesz, że im dłużej na Ciebie czekam, tym dłużej błagam w myślach, żebyś już się pojawił w drzwiach naszego mieszkania.

Bo tak jak Ty potrafisz znieść każdą moją zdradę, tak ja potrafię znieść każde Twoje odejście. A jedyne, z czym żaden z nas sobie nie poradzi, to utrata siebie nawzajem już na zawsze.

--------------------------
Chcieliście Finów, to macie 😁

Jutro druga część 😊

Na postawie piosenki Happysad - "30 raz" 

Miłego wieczoru 💖

||Ski Jumping | One shots ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz