Parodia skoków. Zawody powinny zostać przeniesione. Druga seria powinna zostać odwołana. Istniało realne niebezpieczeństwo dla skoczków. Hofer jest najważniejszą i najbardziej znienawidzoną postacią w świecie skoków narciarskich. Niesprawiedliwe przeliczniki za wiatr. Stefan Hula okradziony z medalu. Stefan Hula po raz drugi otarł się o zwycięstwo.
Otarłem się o zwycięstwo? Naprawdę, tylko się otarłem?
Po raz kolejny mijam naszego trenera, na którego twarzy wciąż widnieje wyraz całkowitej bezsilności. Wiem, że gdyby mógł, osobiście dałby mi ten medal. Wiem, że uważa że na niego zasłużyłem. Po raz kolejny widzę Adama Małysza, który swoją złość wyładowuje podczas rozmów z kimś PZN'u, krzycząc do słuchawki telefonu, że te zawody nigdy nie powinny były się wydarzyć, a ilość punktów odjętych mi za wiatr to jawne oszustwo. Po raz kolejny widzę Maćka i Piotrka pocieszających Dawida, który wciąż nie może pogodzić się z tym, w jakich warunkach go wypuszczono. Po raz kolejny widzę łagodny i wspierający mnie uśmiech Kamila, który ma żal, ale nie za swoje niepowodzenie, lecz za moje. On też uważa, że powinienem był zdobyć ten medal.
Otwieram laptopa i widzę dziesiątki tych samych artykułów, oskarżających Hofera, Sedlaka, sędziów, pogodę, nawet Niemców i Norwegów za oszustwo i za odebranie mi zasłużonego medalu. Czytam setki, a nawet tysiące komentarzy z wyrazami wsparcia dla mnie, dla Kamila, Simona i Petera.
Wyjmuję telefon z kieszeni i czytam wiadomość od żony i córek. Wiadomość pełna ciepła, miłości i słów pocieszenia.
Wychodzę z hotelu i idę się przejść po wiosce olimpijskiej. Zimno, choć wciąż przenikliwe, nie powstrzymuje mnie przed trzymaniem delikatnego uśmiechu na twarzy, gdy jeszcze raz myślę o tym wszystkim.
Jestem tu. Jestem w Pjongczangu, na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. A jeszcze nie tak dawno nie łapałem się nawet do pierwszej kadry. Po raz drugi prawie udało mi się zwyciężyć. A przecież niedawno mogłem jedynie pomarzyć o miejscu w czołowej dziesiątce. Adam Małysz, Stefan Horngaher i moi koledzy z kadry uważają, że ten medal mi się należał. Mimo, że zająłem rekordowe dla mnie, piąte miejsce, które jeszcze kilka lat temu mogło być jedynie sennym marzeniem. Oni uważają, że zasłużyłem na więcej. Cała Polska uważa, że zasłużyłem na więcej.
Czy naprawdę można uznać to za niepowodzenie? Czy mogę powiedzieć o sobie, że zostałem pokonany?
Jeśli tak... To dlaczego czuję się jak zwycięzca?
"Jakie to ma znaczenie, że w tym danym dniu jest kilka osób, które były troszkę lepsze od Ciebie?
Pokonałeś wszystkich innych ludzi na świecie."
~ Krzysztof Gonciarz
---------------------------------------------------
Tak, tamte zawody, choć wielu już się po nich otrząsnęło, wciąż są dla mnie trudne do wspominania. Wciąż uważam i będę zawsze uważać, że Stefan zasłużył na ten cholerny kawałek metalu bardziej niż Kamil, bardziej niż ktokolwiek inny. Nie za wynik z pierwszej serii. Za to jak długą i ciężką drogę przeszedł w swoim życiu. Za to jak walczył i wierzył w siebie, w chwili kiedy nikt inny w niego nie wierzył. Za to, że potrafił bardzo ciężką pracą dotrzeć w to miejsce, w którym znajduje się w tej chwili. Które na pewno jest dla niego zwycięstwem. Dla mnie też. I dla wielu innych osób.
Dlatego byłam tak bardzo rozgoryczona i dopiero zacytowane powyżej, dalej wywołujące łzy wzruszenia, słowa Krzyśka Gonciarza pozwoliły mi zrozumieć, że przecież zarówno Stefan, Kamil jak i Dawid tak naprawdę zwyciężyli. Wszyscy ci, uznani w sobotę za największych przegranych, są tak naprawdę największymi zwycięzcami. Nie każdy ma przecież okazję pojechać na Igrzyska Olimpijskie.
Dlatego, mimo że bardzo życzę Stefanowi tego medalu i moim małym marzeniem jest, aby go zdobył, jeśli mu się to nie uda, to i tak będę patrzyła na niego z uśmiechem i dumą. Bo on już bardzo wiele osiągnął i wiele razy zwyciężył. Bo miarą zwycięstwa nie zawsze jest ilość trofeów na półkach.
Jak widzę sobotnie podium? Cóż... Według mojego dzisiejszego snu, Stefan zdobędzie złoto, Kamil srebro, Prevc brąz, dalej Dawid i Ammann. Pierwsza piątka to pięciu tych, na których sobotnie warunki odbiły się najbardziej. I oby sen się spełnił. Kolejność nie jest ważna.
Tym króciutkim shotem dołączam się do akcji #pocieszamy chociaż troszeczkę po czasie.
I obiecuję, że to już koniec moich wywodów na temat tamtego konkursu. Trzeba iść do przodu i nie przejmować się rzeczami, na które się nie ma wpływu. Trzeba zbierać siły, by jak najlepiej kibicować każdemu z naszych skoczków w następnym konkursie. Tego życzę sobie i Wam przede wszystkim.
Dziękuję i do następnego.
~ Kurolilly.
CZYTASZ
||Ski Jumping | One shots ||
FanficTrochę o miłości, trochę o śmierci, trochę o psychopatach, a trochę o zwykłych ludziach. I wszystko ze skoczkami w rolach głównych.