Obudziłem się w nie swoim łóżku i cholera, nie miałem pojęcia, co robię w pokoju Travisa. Próbowałem przypomnieć sobie wydarzenia ze wczoraj, ale ostatnie, co pamiętam, to upicie się na ławce w parku i chęć samobójstwa. Wciąż żyję. Przyjaciel mnie znalazł i powstrzymał?
Nie mogłem dłużej się nad tym zastanawiać, bo jeszcze większy ból przeszył moją głowę, a suchość w gardle również wzrosła. Powoli wygramoliłem się z łóżka i udałem się w kierunku kuchni. Tam poczułem zapach spalenizny. Zmarszczyłem brwi i wtedy zobaczyłem drobną brunetkę, która wyciągała z tostera spalony chleb, cicho przeklinając pod nosem.
- Abigail? - zapytałem zdziwiony, na co dziewczyna od razu odwróciła głowę w moją stronę. - Boże, Abigail... Tak bardzo, ale to bardzo cię przepraszam - zacząłem, szybko do niej podchodząc, ale w połowie drogi się zatrzymałem, łapiąc za głowę, która niemiłosiernie mi pulsowała.
Brunetka nie odezwała się ani słowem. Wyciągnęła z szafki tabletki przeciwbólowe i nalała wodę do szklanki, po czym mi wszystko podała. Cicho podziękowałem i połknąłem lek, popijając całą zawartościom naczynia. Abigail cicho się zaśmiała, widząc moje pragnienie, po czym dolała mi wody, a ja ponownie całość wypiłem. Usiadłem na krześle przy kuchennym blacie.
- Wybaczysz mi? - zapytałem, zerkając na nią smutno. - Już nigdy więcej tego nie zrobię, obiecuję. Nie mogę stracić cię na zawsze...
Spuściłem głowę. Teraz nawet nie myślałem o tym, co ona robi w domu mojego przyjaciela i gdzie, tak właściwie, podział się ten człowiek. Zależało mi tylko na tym, aby naprawić naszą relację.
- Nie pamiętasz nic ze wczoraj? - zapytała, a ja pokręciłem przecząco głową. Obleciał mnie mały strach. Nie miałem pojęcia, co się wczoraj działo i miałem tylko nadzieję, że nie zrobiłem niczego głupiego. Dziewczyna tylko cicho westchnęła. - Masz może ochotę na spalone grzanki?
Spojrzałem na talerz, który postawiła mi pod nosem, a następnie na nią.
- To są grzanki? Ja widzę tu sam węgiel - zażartowałem, przez co oberwałem w ramię. Abigail zachichotała, po czym podała mi nóż.
- Zeskrob sobie.
- Twój przyszły mąż będzie miał przechlapane.
- Nie narażaj mi się bardziej, Bieber - powiedziała z udawanym oburzeniem i oboje się zaśmialiśmy.
Zeskrobałem spaleniznę z chleba i zacząłem jeść. Abigail do mnie dołączyła. Po chwili przyniosła grzanki w lepszym stanie i wspólnie zjedliśmy śniadanie.
- Czyli między nami wszystko w porządku? - zapytałem z nadzieją, kiedy skończyliśmy posiłek i przenieśliśmy się do salonu.
- Nie masz mnie za co przepraszać, Justin - nawiązała do moich poprzednich słów, które wcześniej przemilczała. - To ja cię przepraszam. Nie było mnie przy tobie, kiedy najbardziej tego potrzebowałeś i... Kiedy znalazłam cię w parku... Matko...
Łza spłynęła jej po policzku, a ja długo się nie zastanawiając, otarłem ją kciukiem, żeby następnie mocno ją do siebie przytulić. Czyli to nie był Travis.
- Po raz kolejny uratowałaś mi życie. Dziękuję - powiedziałem, całując ją w czubek głowy.
- Po raz kolejny?
- Dzień, kiedy się poznaliśmy. Gdyby nie ty, nie byłoby mnie tu.
- Gdyby nie twój pomysł z paktem, też bym już wąchała ziemię. - Zaśmialiśmy się cicho na dobór jej słów. - Tylko dotrzymajmy go, dobrze? Obiecuję, że już zawsze będę przy tobie.
Odsunęła się ode mnie, aby spojrzeć mi w oczy. Jej tęczówki świeciły się przez łzy. Pokiwałem głową na ,,tak".
- Obiecuję nie robić głupot, które nakłonią cię do odejścia... - Uśmiechnąłem się delikatnie, chociaż wcale to nie było szczere. Pragnąłem ją pocałować i to uczucie nie opuszczało mnie ani na chwilę, kiedy zerkałem jej w oczy czy przelotnie spoglądałem na pełne usta. Musiałem mocno się powstrzymywać, nie mogłem znowu jej odstraszyć.
- To nie była głupota... - wyszeptała ledwo słyszalnie, spuszczając głowę.
Od razu się ożywiłem. Czy... Czy to coś znaczy? Nie zdążyłem się odezwać, właściwie, nie wiedziałem, co powiedzieć, kiedy dziewczyna nieśmiało uniosła głowę, przybliżyła twarz do mojej i delikatnie musnęła moje wargi. Dobrze, że siedzieliśmy, bo prawdopodobnie padłbym na ziemię. Fala ciepła oblała mnie całego. To był krótki pocałunek, po którym jeszcze jakiś czas tkwiliśmy z zamkniętymi oczami. Dopiero po chwili na siebie spojrzeliśmy, a ja dostrzegłem rumieńce na jej policzkach. Była taka słodka. Ponownie złączyłem nasze usta, obejmując ją w pasie. Abigail założyła ręce na mojej szyi, odwzajemniając pocałunek. Cholera, nigdy nie czułem się tak dobrze.
***
Nie poszliśmy do szkoły, nie wróciliśmy do domów. Wciąż siedzieliśmy u Travisa, aktualnie oglądając jakiś film. Blondyn napisał mi smsa, że zostaje u Jessici przez jakiś czas, więc, jeśli mamy potrzebę, możemy zostać. Odezwaliśmy się do naszych rodziców, że z nami wszystko w porządku i takie tam. Nie byli zadowoleni, ojciec wyrwał telefon mamie i zaczął się na mnie wydzierać, ale nie chcieli dzwonić na policję, żeby nas znaleźli, bo to przecież wstyd, więc chociaż tyle dobrego. Wiedzieliśmy, że nie możemy na długo zwalić się Travisowi na głowę, ale teraz niczym się nie przejmowaliśmy. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Później pomartwimy się konsekwencjami.
- Justin... - zaczęła Abigail, kiedy włączyła się reklama w telewizorze. Zerknąłem na nią pytającym wzrokiem. Ta, podniosła głowę z mojego ramienia i spojrzała na mnie w ten sposób, że już wiedziałem, że czeka mnie ciężka rozmowa. Cicho westchnąłem. - Powiesz mi, co się stało?
- Wszystko jest okej - odpowiedziałem, wzruszając ramionami.
- Chciałeś TO zrobić - zaakcentowała ,,to", nie chcąc i jakby bojąc się powiedzieć ,,zabić się". - Błagam, nie mów, że to z mojego powodu...
- Nie! - Szybko powiedziałem. - To nie była twoja wina, a moja. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Justin...
- Abigail, proszę - przerwałem jej.
Nie mogłem powiedzieć prawdy. Nie mogłem zrobić z siebie frajera i w jej oczach. Nie mogłem jej wyznać, że bez niej nie daję sobie rady. Nie mogłem się przyznać, że się w niej zakochałem...
- Możesz się przede mną otworzyć, wiesz przecież, że jestem tu dla ciebie.
- Wiem i dziękuję ci za to, ale naprawdę nie ma o czym mówić. - Pogłaskałem ją po policzku, ale nie zareagowała, ani nic nie powiedziała. Jedynie odwróciła głowę w stronę telewizora, kiedy reklama się skończyła.
CZYTASZ
Grupa Wsparcia [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOboje nie mają łatwo w życiu. Oboje zmagają się z problemami, które ich przerastają. Oboje mają za sobą próbę samobójczą. Poznają się na grupie wsparcia. Wchodzą w pakt - żaden z nich nie może się zabić do walentynek. Grupa Wsparcia to opowieść o ty...