Rozdział 34

246 19 3
                                    

Wróciliśmy do mojego domu. Jedyna rzecz, na jaką miałem teraz ochotę, to gorąca kąpiel i spokój przez resztę wieczoru. Ale czy cokolwiek kiedyś poszło według mojej myśli? Rodzice byli w domu i widząc mnie w takim stanie, od razu zareagowali.

- Boże, Justin, co ci się stało? - krzyknęła mama, podbiegając do mnie i łapiąc za twarz, na co się lekko skrzywiłem. W odpowiedzi wzruszyłem obojętnie ramionami.

- To moja wina, przepraszam - odezwała się brunetka lekko łamiącym głosem.

- Co masz na myśli? - zapytała, marszcząc brwi. Ojciec nic nie mówił, jedynie przyglądał się całej sytuacji z założonymi rękami na klatce piersiowej.

- To nie jej wina - oznajmiłem. Mama wyrzuciła ręce w złości. Tym razem dotknęła twarzy dziewczyny, która również została trochę uszkodzona.

- Powiecie mi, w końcu, co się stało?

- Pewnie go zwyczajnie dresy pobiły. Lepszego worka treningowego nie znajdziesz. Nie odda, nie ucieknie... - odpowiedział na jej pytanie tato, który pierwszy raz zabrał głos. 

Zacisnąłem dłonie w pięści. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ciśnięcie po mnie daje mu tyle radości. 

Nie odezwałem się, nawet na niego nie spojrzałem. Złapałem Abigail za rękę i pociągnąłem w stronę mojego pokoju. Wchodząc do środka, słyszałem jedynie za plecami: ,,Czyli mam rację." 

Nie, nie masz. Ale ja nie mam potrzeby uświadamiania cię. Czym mam się chwalić? Nie dałem rady całkowicie obronić brunetki. Próbuję stać się jej superbohaterem, a widać, jak mi to wychodzi.


***


Abigail siedziała na łóżku oparta plecami o ścianę. Leżałem z głową na jej udach, kiedy ona delikatnie głaskała mnie po włosach. Oglądaliśmy film na laptopie, który postawiłem na biurku.

W pewnej chwili brunetka nachyliła się nade mną i pocałowała mnie w policzek. Odwróciłem głowę, aby na nią spojrzeć i wtedy musnęła moje wargi.

- A to za co? - zapytałem, uśmiechając się. 

- Za to, że jesteś. Kocham cię - oznajmiła, a mi serce mocniej zabiło. 

Podniosłem się do pozycji siedzącej i popatrzyłem jej głęboko w oczy, chcąc się upewnić, że nie żartuje. Nie dojrzałem żadnego rozbawienia czy czegokolwiek. Mówiła szczerze, a ja poczułem, jak ogromne szczęście oblewa mnie całego. Ponownie złączyłem nasze usta w długim i pięknym pocałunku.

- Też cię kocham, całym sobą - odpowiedziałem.

(Tutaj zaczyna się +18. Jeśli ktoś nie chce tego czytać, wystarczy, że przejrzy same dialogi. To ważne, jeśli chodzi o zorientowanie w fabule.)

Całowaliśmy się inaczej niż zwykle, a z każdą sekundą pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Dziewczyna weszła na moje kolana. Przeniosła usta na moją szyję, delikatnie ssąc i przygryzając moją skórę. W między czasie podciągnęła mi koszulkę, żeby następnie ją ściągnąć i odrzucić gdzieś na bok.

Zdziwiła mnie, jakby wstąpiła w nią nowa osoba. Wcześniej bała się jakiegokolwiek innego dotykania, jeśli wiecie, co mam na myśli, a teraz sama wyszła z inicjatywą. Ale nie powiem, cholernie mi się to podobało.

Nie byłem dłużny, jej bluzka również wylądowała gdzieś na podłodze. Całowałem jej dekolt, w między czasie próbując się pozbyć stanika. Odpiąłem go zwinnym ruchem i równie szybko znalazł się na ziemi. Dłonią masowałem jej jedną pierś, na drugiej składałem mokre pocałunki, ssałem i lekko przygryzałem jej sutka, za co dostawałem ciche jęki.

Ściągnąłem brunetkę z moich kolan, położyłem na łóżku i umiejscowiłem się nad nią. Byliśmy maksymalnie blisko siebie, nasze usta się nie rozstawały, a ja pragnąłem więcej. Byliśmy już całkowicie nadzy, w pokoju było gorąco jak nigdy.

Rozchyliłem jej uda, całowałem ich wnętrze. Abigail przyglądała się moim poczynaniom, przygryzając dolną wargę. Potrzebowałem jej teraz tak bardzo. Pragnąłem być blisko, najbliżej, jak się dało.

- Jesteś tego pewna? - zapytałem, lekko się unosząc, aby spojrzeć jej w oczy.

- Tak - odpowiedziała, starając się brzmieć normalnie, ale dyszała.

Pocałowałem ją. Założyłem sobie jej nogę na biodro, po czym wygodniej umiejscowiłem się między jej udami. W końcu to zrobiłem. Wszedłem w nią, delikatnie. Oboje wydaliśmy z siebie ciche jęki rozkoszy. Poruszałem biodrami najpierw powoli, ale z każdą chwilą nabierając tempa. Łóżko skrzypiało, nasze jęki co chwilę je zagłuszały. Rodzice byli w pokoju obok, ale nie obchodziło nas to. Liczyliśmy się teraz tylko my.

- Justin...

Podniecenie wzrosło do maksimum. Jej słodkie jęki tylko bardziej mnie nakręcały. Czułem, że jestem już blisko, więc jeszcze przyśpieszyłem. 

- Justin, obudź się...

Co?

Kurwa, co?

Otworzyłem oczy. Zobaczyłem twarz Abigail, która się nade mną nachylała. Moja głowa spoczywała na jej kolanach. Dziewczyna dziwnie się na mnie patrzyła.

To był tylko sen? Błagam, nie...

- Powiesz mi, co ci się śniło? Dziwne odgłosy się z ciebie wydobywały i...

- Nic - przerwałem jej szybko. Poczułem, jak powoli rumieniec zaczynał oblewać moje policzki.

- I jeszcze jest to - dokończyła poprzednie zdanie i wskazała ręką na moje krocze. Wybrzuszenie w moich spodniach było ogromne, aż dziwne, że wcześniej nie zwróciłem uwagi, jak bardzo zrobiło mi się ciasno. W tej chwili moja twarz musiała przypominać dorodnego pomidora. 

Szybko podniosłem się do pozycji siedzącej. Wziąłem poduszkę i się nią zakryłem. Dziewczyna zachichotała, a ja nawet nie mogłem ją skarcić wzrokiem, bo za bardzo wstydziłem się na nią spojrzeć. 

Zasnąłem na jej kolanach, podczas oglądania jakiegoś nudnego filmu. Miałem sen erotyczny z Abigail w roli głównej i dostałem erekcji. Może być gorzej?

- Domyślam się wszystkiego. Powiedz mi tylko, z którą aktorką? - zapytała, cicho się śmiejąc. Ją to bawiło, a ja czułem się zażenowany jak nigdy. Świetnie.

- Jesteś okropna - oznajmiłem, po czym rzuciłem w nią poduszką i udałem się do łazienki.

- Przepraszam! - Usłyszałem, zanim zniknąłem za drzwiami pomieszczenia. 



Grupa Wsparcia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz