- Jesteśmy! - zawołał tato, kiedy przekroczyliśmy próg domu i postawił nasze torby. Do przedpokoju od razu wparowała jego żona z córką.
- Victor, w końcu! - Kobieta rzuciła się na męża i pocałowała go czule, na co odwróciłam wzrok. Dziewczyna trochę młodsza ode mnie zrobiła to samo. Tato niewiele mi o nich opowiadał. Chciał, żebym sama się przekonała, jakie są i nie kierowała się tylko jego opowieściami.
- Ty musisz być Abigail - odezwała się, kiedy w końcu oderwała się od mężczyzny i posłała mi serdeczny uśmiech, który odwzajemniłam. - Bardzo nam miło, że z nami zamieszkasz.
Pokiwałam głową, cicho dziękując. Była bardzo uprzejma i czułam, że to dobre miejsce. Może tutaj uda mi się w końcu być szczęśliwą. Na ile tylko dam radę... Tej pustki w sercu nigdy nie wypełnię. Poczułam ukłucie, ale moją uwagę i ponowne rozmyślanie o Justinie przerwała Andrea, która przez szturchnięcie mamy, w końcu zabrała głos.
- Jestem Andrea - powiedziała, po czym wyciągnęła do mnie dłoń, którą uścisnęłam.
- Abigail. Czyli jesteśmy przyszywanymi siostrami? - zapytałam całkowicie retorycznie. - Fajnie, zawsze chciałam mieć rodzeństwo.
Uśmiechnęłam się, a dziewczyna obdarzyła mnie jedynie lekkim, wymuszonym grymasem na kształt uśmiechu. Nie wiedziałam czy zrobiłam coś źle, ale miałam nadzieję, że uda mi się zbudować z nią dobrą relację.
- Pewnie jesteście głodni po podróży. Odgrzać wam kolację? - zapytała Veronica.
- Właściwie, jestem okropnie zmęczona i najchętniej już bym się położyła, jeżeli nie macie nic przeciwko.
- Jasne, kochanie. Andrea, pokażesz siostrze pokój? - poprosił tata, a ona pokiwała głową, po czym udała się na schody.
Wzięłam swoje rzeczy i ruszyłam za dziewczyną. Zaprowadziła mnie do naprawdę ładnego pomieszczenia. Był większy i lepiej urządzony od mojego poprzedniego. Pod ścianą stało duże łóżko, po drugiej stronie szafa, komoda i wiele innych, do których mogłam włożyć ubrania i różne drobiazgi. Ściany były szare, panele również. Meble były białe. Wszystko naprawdę bardzo mi się podobało.
- Dzięki - powiedziałam, zanim opuściła pokój i wtedy się cofnęła.
- Możemy chwilę porozmawiać? - zapytała, unosząc jedną brew.
- Jasne. - Siadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok, zachęcając ją do zrobienia tego samego. Chwilę potem była już obok mnie.
- Ile masz, tak właściwie, lat? Tato nie mówił o tobie zbyt wiele. Uważa, że lepiej będzie, jak poznamy ciebie jako osobę, a nie ciebie z opowieści.
- To samo mi powiedział. - Westchnęłam, delikatnie się uśmiechając. - Rocznikowo osiemnaście. A ty?
- Czternaście.
Jedyną rzeczą, jakiej się dowiedziałam, to fakt, że Andrea była córką Veronici z innego związku. Z tatą myśleli, żeby się postarać o własne, ale dziewczyna protestowała i zrezygnowali. Może dlatego jest tak negatywnie do mnie nastawiona? Chciała być jedynaczką, a ja tak z dnia na dzień wpieprzyła się do ich życia.
- Twoja obecność nic nie zmieni - odezwała się, przerywając krępującą ciszę, która między nami nastała. - Ja wciąż będę jedyną córeczką tatusia. Nie ma znaczenia, że ty jesteś biologiczną. Nie zajmiesz mojego miejsca.
Zdziwiona uniosłam brwi i patrzyłam się na nią bez słowa. Mówiła to z taką nienawiścią, jakbym przyjechała tutaj, żeby wszystko jej odebrać.
CZYTASZ
Grupa Wsparcia [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOboje nie mają łatwo w życiu. Oboje zmagają się z problemami, które ich przerastają. Oboje mają za sobą próbę samobójczą. Poznają się na grupie wsparcia. Wchodzą w pakt - żaden z nich nie może się zabić do walentynek. Grupa Wsparcia to opowieść o ty...