Rozdział 23

294 24 2
                                    

Następnego dnia wróciliśmy już do siebie. Naprawdę nie mieliśmy na to ochoty, ale nie mogliśmy tak po prostu zwalić się Travisowi na głowę. W domu mama zrobiła mi awanturę, że tak nagle zniknęłam, nie pytając ją o pozwolenie. Według tego, co jej powiedziałam, nocowałam u Adele, która potrzebowała wsparcia przyjaciółki. Oczywiście chodziłyśmy do szkoły, a ja ciągle jej pilnowałam, żeby nie zrobiła nic głupiego... Chyba jestem naprawdę dobra w kłamaniu.

Justin wciąż nie chciał mi się zwierzyć. Mogłam jedynie się domyślać, dlaczego chciał się posunąć do zerwania paktu i właśnie te domysły były najgorsze. Wyobrażałam sobie same najgorsze scenariusze, a z niego nic nie mogłam wyciągnąć. Nie chciałam za bardzo naciskać, żeby nie czuł się przytłoczony, ale miałam nadzieję, że powie mi, kiedy będzie gotowy.

Aktualnie siedziałam w szkolnej stołówce. Sama przy czteroosobowym stoliku. Wspominałam już, że bez Adele i Ashtona nie mam nikogo? Jestem zbyt nieśmiała, aby do kogoś zagadać, a swoją osobą też nie zachęcam, żeby ktoś zechciał się dosiąść.

Grzebałam widelcem w sałatce, kiedy usłyszałam, jak miejsca przede mną zostały zajęte. Podniosłam wzrok i zobaczyłam ich - zakochańców i jednocześnie moich byłych przyjaciół. Patrzyliśmy się na siebie w ciszy, dopóki Ash nie trącił łokciem blondynki.

- Em... - zacięła się. - Chciałam cię przeprosić. Głupio zrobiłam. Usunęłam zdjęcie i, no...

- Okej - odpowiedziałam beznamiętnie. 

- Abigail, jej naprawdę jest przykro - odezwał się chłopak.

- Dobrze. - Uroczyłam ich tym samym tonem.

- W porządku? - zapytała Adele, wyciągając do mnie dłoń. 

- Nie.

Wstałam od stolika, zabierając ze sobą tackę z jedzeniem. Przy wyjściu ze stołówki wyrzuciłam resztę jedzenia, nie mając ochoty na więcej. Siadłam na ławce przed szkołą, mając do dyspozycji jeszcze 10 minut przerwy. Machałam znudzona nogami, kiedy wpadłam na pewien pomysł.

A co, gdyby tak...


***


- Zwariowałaś. - Zaśmiał się Justin, kiedy wychodziliśmy ze spotkania grupy wsparcia.

- Nie, mówię poważnie. Co nam szkodzi?

- To są...nie moje klimaty. - Westchnął, zerkając na jakiś punkt na niebie. Chwyciłam go za dłonie, sprawiając, że na mnie spojrzał.

- Justin, nasze życie to jeden, wielki problem, nudna rutyna. Rozerwijmy się. Nigdy nie byłam w żadnym klubie i zwyczajnie boję się iść sama. Pójdziesz ze mną? Proszę? - Spojrzałam na niego wzrokiem, któremu nie mógł odmówić.

- Robię to dla ciebie. - Ponowne westchnięcie wydobyło się z jego ust, ale po chwili się uśmiechnął, kiedy zobaczył, jak podskoczyłam z radości.

- Będzie świetnie, zobaczysz! - Pocałowałam go w policzek. - Będziesz o 20?

- Jasne.


***


Justin odwiózł mnie do domu, gdzie od razu powędrowałam do pokoju i stanęłam przed szafą z ubraniami. Gapiłam się na te wszystkie ciuchy z wielkim dylematem, co ubrać na imprezę. Miałam dwie godziny na ogarnięcie się. Tak dużo, a jednocześnie tak mało...

Grupa Wsparcia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz