Rozdział 42

199 20 4
                                    

- Dzięki, że po mnie przyjechałeś, stary - podziękowałem przyjacielowi, siadając obok niego w samochodzie.

- Luz, tylko czemu nie powiedziałeś, że jesteś w szpitalu? Odwiedziłbym cię czy coś.

Wyjechaliśmy z parkingu. Patrzyłem za okno na mijający obraz. Nie chciałem o tym rozmawiać. Potrzebowałem zapomnieć. Nie wiedziałem jak i czy jest to w ogóle możliwe, ale musiałem. 

Może by tak uderzyć się mocno w głowę i dostać amnezji? 

Nie, to głupie.

Bez wspomnień z Abigail pozostanie mi tylko smutek. Nie chcę tego. Chcę pamiętać. Kiedy przywołuję w głowie wszystkie nasze wspólne chwile, to jest jedyny moment, kiedy się uśmiecham. Trwa to krótko, bo potem zalewa mnie fala smutku. Żalu, że to tylko wspomnienia, do których nie dojdą nowe. Wszystko spieprzyłem.

- To nic takiego - wzruszyłem ramionami, odpowiadając blondynowi.

- Co się stało? 

- Abigail wyjechała - oznajmiłem. Głos mi się łamał, ale miałem to w dupie. Poczułem, że muszę się wygadać.

- Jak wyjechała? - zapytał kompletnie zdziwiony.

- No, po prostu. Wsiadła ze swoim ojcem do samolotu i polecieli do Kanady.

- Ale jak to? Myślałem, że coś jest między nami.

- Nawaliłem.


***

Wyżaliłem się przyjacielowi. Nie pocieszał mnie, nie mówił, że będzie dobrze. Zwyczajnie mnie wysłuchał, a na koniec przytulił. Potrzebowałem tego. Żadnych pustych obietnic, które się nie spełnią. Wiedziałem, że nie będzie okej. Bez niej nic nie było w porządku.

Wieczorem zabrał mnie do kina. Tak właściwie to szedł z Jessicą, ale nie chciał mnie zostawić samego. Zapewniałem go, że nie zrobię nic głupiego, do czternastego lutego jest jeszcze kilka dni, ale on się uparł. 

- Popcornu? - zapytała dziewczyna, podsuwając mi pudełko pod nos.

- Nie, dzięki - odpowiedziałem, nawet na nią nie patrząc.

Patrzyłem pusto na ekran. Leciała jakaś beznadziejna komedia, której wcale nie oglądałem. Myślałem o niej.

W tej samej sali, w dziesiątym rzędzie, na miejscu szóstym i siódmym, byłem z Abigail. Namówiłem ją na horror. Praktycznie cały film spędziła przytulając się do mnie tak, żeby nie patrzeć na ekran. Po tym okropnie się na mnie obraziła. Musiałem zabrać ją na duże lody, żeby mi wybaczyła. Potem całą noc nie spaliśmy. Brunetka wciąż się bała. Tuliłem ją, głaskałem i zapewniałem, że żaden potwór nie przyjdzie nas zjeść. Ona jest taka słodka, taka wrażliwa, taka krucha. Byłem szczęśliwy, mogąc chronić ją przed całym światem. 

Poczułem, jak ktoś kładzie dłoń na mojej. Popatrzyłem na właściciela ręki. Jessica. Zmarszczyłem brwi.

- W porządku. Z czasem przestanie tak boleć. 

Posłała mi delikatny uśmiech. Wyswobodziłem swoją dłoń. Wytarłem łzę z policzka, którą dopiero teraz poczułem. Upiłem łyka coli i z całych sił starałem się skupić na filmie. Albo przynajmniej przestać o niej myśleć. 


***


Grupa Wsparcia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz