Nie mogłam tam wrócić i udawać, że nic się nie stało. Nie mogłam. Najchętniej wyskoczyłabym w tym momencie z okna. Musiałam stąd wyjść i się przewietrzyć, a najlepiej coś jeszcze zapalić.
"Znów boli mnie głowa, poszłam do domu po moje tabletki, wrócę najszybciej jak będę mogła." napisałam do Namjoona, po czym jak najszybciej pognałam do wyjścia. Dobrze znałam te okolice i wiedziałam, do kogo mogę się zwrócić by rozwiązać swój problem. Poszłam kawałek dalej by wyciągnąć pieniądze z oddalonego do piwnicy kumpla bankomatu i podążyłam na zakupy.
Zapukałam do drzwi w ustalony przez chłopaka sposób, dzięki czemu od razu mnie wpuścił. Dobrze wiedział po co przyszłam.
-Da-in, nie mam już. Zioło się rozeszło. - powiedział na mój widok. Nie mogło być kurwa gorzej.
-Dobra, jebać to. Co ci zostało? - zapytałam, kładąc na stole równowartość dwustu dolarów. Dealer zaczął grzebać w swojej szafce.
-Hmm, tego nie polecam, tego też nie... - wyliczał - Mam kilka piguł i coś do palenia. Tylko że nie jest to trawa. - powiedział, wyciągając wszystko ze skrytki. - No i kryształ. Ale dwieście nie wystarczy. Dostaniesz dwie piguły i skręca z mocnego gówna. Pasuje? - w tym momencie byłam skłonna do wszystkiego.
-Jakie to? - zapytałam, oglądając pastylki pod światło.
-Zajebiste, zobaczysz. - odparł mężczyzna. - Tylko nie bierz dwóch na raz, bo stracę ulubioną klientkę. Ja też sobie walnę.
Po tych słowach Ji poszedł po piwo do popicia tabletek. Przyniósł też bongo. Popatrzyłam na niego z wkurzoną miną.
-Nie patrz tak na mnie, to ostatnie co mam i jest moje. Dostaniesz bucha. - chociaż to mnie pocieszyło. Piksy zaczynają działać co najmniej po godzinie. Postanowiłam jeszcze zapalić nieco tego, co kupiłam. - Zły dzień, co?
-Ostatnio mam same złe dni. - odparłam, krztusząc się dymem. Ji podał mi piwo. Kiedy przestało drapać mnie w gardle, od razu zaczęłam się śmiać. Humor miałam już o wiele lepszy. Pogadałam jeszcze chwilę z Ji o starych znajomych, odrzuciłam propozycję przespania się z nim (próbował od liceum), po czym stwierdziłam, że czas wrócić do żywych. Byłam w takim nastroju, że nawet Choi Seung-hyun nie był mi straszny.
Wróciłam do klubu, a kiedy tylko przekroczyłam jego próg, nie mogłam przestać tańczyć. Czułam muzykę całym swoim ciałem. Po chwili poczułam też, jak ktoś chwyta mnie za ramię.
-Widzę, że lepiej się czujesz. - powiedział Namjoon, po czym mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek i dodałam kilka od siebie.
-Nie poszłam do domu, poszłam zapalić. - powiedziałam, mocno go przytulając. - Zostało mi trochę, możemy potem iść.
Mężczyzna popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Moja zmiana wersji wydarzeń musiała sprawić, że poczuł się nieco zdezorientowany.
-Idziemy się napić, zostało jeszcze wódki? - zapytałam, biorąc go za rękę i gnając do stolika. Kiedy zobaczyłam, że zostało jej jeszcze sporo, postanowiłam napić się z butelki.
-Yoon, to nie woda. - zaśmiał się Seungri.
-Mój kochany, słodki Seungri. - powiedziałam, przytulając chłopaka i zręcznym ruchem niczym ninja włożyłam mu do ust piksę, która mi została. Zrozumiał, popił i podziękował mi skinieniem głowy oraz buziakiem w policzek.
-Jezus Maria. - powiedział Ji-yong, patrząc na mnie i kręcąc głową. Mój mózg wymyślił, że świetnym pomysłem będzie jeśli usiądę mu na kolanach.
CZYTASZ
Hold me tight
Fanfictiontw: sex, drugs, abusive language Takie historie powstają, kiedy nie umie się wybrać między BB a BTS. Wygląda na to, że trochę +18. postać Sary Ann @SaraLew4