16. Malibu

165 8 2
                                    




Leciałam do LA w cudownym nastroju mimo tego, że nie udało mi się już kupić biletów na samolot, którym lecieli członkowie BTS. Całe szczęście, że połączenie między tymi dwoma miastami jest jednym z najbardziej rozbudowanych i mimo tego, że byłam ściśnięta między głośnym dzieckiem a starszym chrapiącym panem, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Koncert w LA miał być dopiero za dwa dni, a opuszczać miasto mieli dopiero za cztery, co oznaczało, że nie dość, że w końcu przyjdę na koncert, to jeszcze spędzimy ze sobą tyle czasu...

Już na lotnisku dostałam informacje jak dostać się do hotelu w którym się zatrzymali oraz do pokoju Namjoona, bo mieli wrócić z próby za kilka godzin. Kiedy tam weszłam zobaczyłam jego nierozpakowane torby oraz otwartego laptopa i bluzę na łóżku. Znów pracował zanim wyszedł...odłożyłam go i położyłam się na miejscu, w którym musiał leżeć jeszcze jakiś czas temu i wtuliłam twarz w jego bluzę. Pachniała jak szczęście.

Położyłam swoje rzeczy w łazience i wzięłam kąpiel, której potrzebowałam po długiej podróży. Nagle dostałam smsy.

"W szafce przy łóżku zostawiłem ci pieniądze, wypożyczysz jakiś fajny samochód? Chcę gdzieś zabrać."

"Znaczy, w sumie to ty mnie zabierzesz bo mi jakoś nie było po drodze z prawem jazdy..."

"Oczywiście jeśli chcesz"

Zaśmiałam się czytając te wiadomości, jednak oczywiście na wszystko się zgodziłam.

"Wejdę do hotelu o 17 i wyjdę jakoś po cichu wyjściem dla pracowników, okej? Byłoby cudownie gdybyś tam czekała w samochodzie..."

Odpisałam tylko, że będę, po czym postanowiłam się nieco ogarnąć. Ubrałam szorty i zwiewną białą bluzkę na ramiączkach, do tego dobrałam trampki i kapelusz chroniący przed słońcem, ponieważ dzień był niesamowicie gorący. Następnie odszukałam najbliższą wypożyczalnię samochodów. Ogrom luksusowych aut którymi zawsze chciałam się przejechać sprawił, że na chwilę straciłam głowę, jednak finalnie wybrałam wielkie, białe BMW podobne do tych, które były modne wśród miejscowych, bo wyróżnianie się sportowym autem nie było najlepszym pomysłem. Pojeździłam trochę po zatłoczonym Los Angeles, po czym zaparkowałam samochód we wcześniej umówionym miejscu i czekałam na Namjoona. Spóźnił się trzy minuty. Otworzył bagażnik do którego coś wrzucił, po czym usiadł na fotelu pasażera.

-Piękna kobieta w pięknym aucie, nie może być lepiej. - powiedział, po czym mnie pocałował, jednak nie trwało to długo. Od razu wpisał adres w nawigację i zakomunikował, że jedziemy. Po drodze podjechaliśmy jeszcze do drivea po kawę. Przez całą trasę rozmawialiśmy i trzymaliśmy się za ręce (dziękujmy temu na górze za samochody w automacie). Kiedy pokonaliśmy ostatni skręt w lewo i skręciliśmy na leśny parking, byliśmy po środku niczego, jednak Namjoon ucieszył się, ze trafiliśmy. Kiedy wysiedliśmy, wziął torbę, złapał mnie za rękę i ruszyliśmy przed siebie. Roślinność w tej części Kalifornii jest niesamowita, jeszcze nigdy nie widziałam tak pięknych krzewów i kwiatów. Po dość długim spacerze usłyszałam:

-Jesteśmy.

Byliśmy na łące mieszczącej się na klifie, w którego rozciągał się cudowny widok na plażę i ocean. Dookoła nikogo nie było, słychać było tylko szum fal i śpiew ptaków. Znaleźliśmy się w prawdziwym raju. Chwilę stałam oszołomiona widokiem, kiedy poczułam, że Namjoon obejmuje mnie ramieniem.

-Kilka dni temu zapytałem kumpla gdzie najbardziej chciałby spędzić dzień z kimś kogo kocha... - zaśmiał się. - Najpierw przestraszył się że chcę go zabrać na randkę, ale potem polecił mi to miejsce. Chyba warto było mu zaufać.

Dziś to ja patrzyłam na niego tak, jak on wtedy na mnie na basenie. Przytuliłam go mocno, on zrobił to samo. W tym momencie byłam najszczęśliwsza na świecie.

-Chodź, zjemy coś. - powiedział w pewnym momencie, ruszając do torby, z której wyciągnął ogromny koc i sporych rozmiarów torbę termiczną, w której kryła się porcja sushi chyba dla pięciu osób. Usiedliśmy na przeciwko siebie i karmiliśmy się nawzajem, co nie zawsze wychodziło perfekcyjnie i przysporzyło nam dużo śmiechu. Kiedy skończyliśmy, Nam wyciągnął wino i zaczął je otwierać.

-Nie mogę pić, będę prowadzić... - powiedziałam, jednak mężczyzna się zaśmiał.

-Noc ma być bardzo ciepła, myślałem, że może masz ochotę spać na plaży... - odparł. Nie musiał mi dwa razy powtarzać. - Jest tylko mały problem, wiedziałem, że czegoś zapomniałem... - cały czas szukał czegoś w torbie. - Nie mam kieliszków...

-To nic, z butelki smakuje tak samo. - powiedziałam, kładąc mu głowę na kolanach. Spojrzał na mnie smutno.

-Przepraszam, tak bardzo chciałem żeby wszystko dziś było idealne...

-Jest. - przerwałam mu. - I to nie tylko dlatego, że jesteśmy razem...wszystko cudownie wymyśliłeś. I faktycznie, przebiłeś tamtą scenerię.

-Tak? - ucieszył się Namjoon, sadzając mnie sobie na kolanach. - To może czas na kolejną część obietnicy? - po tych słowach zaczął mnie całować, długo i namiętnie. Na to czekałam i tego potrzebowałam. Oddawałam pocałunki z taką pasją, jak chyba nigdy w życiu, mocno obejmując go za szyję. Jego ręce były wszędzie. Pozbył się mojej bluzki, a ja jego, po czym zaczął kierować swoje pocałunki coraz niżej, zaliczając wszystkie najwrażliwsze punkty na mojej szyi i obojczkach, następnie sprawnym ruchem rozprawił się z zapięciem mojego koronkowego stanika i rzucił mnie na koc.

-Tak zajebiście za tobą tęskniłem... - wyszeptał między pocałunkami.

-Pokaż mi jak bardzo... - odparłam, drapiąc go po plecach. Chyba dość mocno go to nakręciło. Ściągnął mi spodnie razem z bielizną, po czym obdarzył mnie ścieżką pocałunków od szyi w dół, skupiając uwagę na miejscach, w których wiedział, że lubię być całowana. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem, że momentalnie odleciałam, jednak on nie przestawał. Kiedy zauważył, że doszłam, pocałował mnie i wyszeptał:
- Teraz Ty pokaż jak tęskniłaś.
Zabrałam się za ściąganie jego spodni i bokserek, po czym przystąpiłam do akcji. Namjoon leżał, opierając się na ramionach i co jakiś czas odgarniał moje włosy.
- Chodź tu, kochanie. - powiedział po kilku minutach. Usiadłam na nim, po czym oboje odpłynęliśmy, cały czas wymieniając pocałunki i mocno się przytulając. Po wszystkim pomógł mi się ubrać i położyliśmy się obok siebie. Patrzyliśmy w niebo trzymając się za ręce.
- Idziemy popływać? - zapytał nagle Namjoon.
- Właśnie myślałam o tym samym. - odparłam. Chwilę zajęło nam znalezienie łagodnego zejścia z klifu, jednak udało nam się i zeszliśmy wprost na otoczoną ogromnymi skałami niewielką plażę, gdzie szybko zrzuciliśmy z siebie ciuchy. Spędziliśmy ponad godzinę na przeskakiwaniu przez fale, a potem całowaniu się na brzegu. Zimne fale obmywały nasze ciała, do tego robiło się coraz ciemniej i chłodniej. Dostałam gęsiej skórki.
- Chcesz wrócić i się ogrzać? - zapytał Nam, przejeżdżając dłonią po moim zmarzniętym ramieniu. Pokiwałam twierdząco głową, po czym wziął mnie na barana i zaniósł na górę. Wyciągnął torby drugi, cieplejszy koc, którym mnie owinął. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy do czasu, kiedy zrobiło się zupełnie ciemno. Poczułam potworne zmęczenie. Namjoon położył sobie bluzę pod głowę, natomiast mnie za poduszkę posłużyła jego klatka piersiowa. Wtulona w mężczyznę, na pół przytomna ze zmęczenia, wyszeptałam jeszcze tylko:
- Ja ciebie też.

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz