10.

188 10 5
                                    




Nie spałam całą noc. Upewniłam się, że wszyscy w domu już śpią, po czym bezszelestnie przeszłam do swojego pokoju, gdzie wybuchnęłam płaczem. Tego było byt wiele. Przez to wszystko pozwoliłam sobie myśleć, że Seung Hyun to moje jedyne wyjście, że muszę mu pozwolić mieć kontrolę nad moim życiem...Myślałam też o Namjoonie, który pewnie teraz ciężko pracował albo słodko spał, kiedy ja pieprzyłam się z innym facetem...Nie zasłużył na to. Nasza relacja nie była niczym oficjalnym, ale absolutnie na to nie zasłużył. Od płaczu w poduszkę zaczęłam się dusić. Tak bardzo chciałam mieć tyle siły, żeby wcisnąć sobie w twarz tą pierdoloną pościel na tak długo, aż nie przestanę oddychać już na zawsze. Chciałam po prostu zniknąć z myślą, że nie zrobiłoby to żadnej różnicy. Gdyby nie Ji-yong, już dawno bym to zrobiła.

Nie wiem kiedy zasnęłam. Wiem, że obudziłam się o 13:00 i pierwsze, co zrobiłam, to odpisałam Namjoonowi, że przyjdę. Nie jestem osobą, która znika bez pożegnania. Byłam mu winna wyznanie prawdy. Jeśli cokolwiek do mnie czuł, to chciałam żeby wiedział na pewno, że to wszystko moja wina. Że to ja spierdoliłam.

Paląc papierosa za papierosem myślałam o tym, co mu powiem. Sięgnęłam jeszcze po lufę. Jedną, drugą. Kolejne papierosy. Nie umiałam zebrać myśli, w pokoju było szaro od dymu. Gapiłam się na ten pierdolony wydruk. Myślałam o Seung Hyunie. O Namjoonie. O tym, jaką pierdoloną porażką jestem. Od zawsze. O tym, że lepiej by było, gdyby mnie nie było.

Minęło kilka godzin. Musiałam zebrać się w sobie, ogarnąć się chociaż trochę i spotkać się z nim. Ubrałam cokolwiek, pomalowałam tylko rzęsy. Wzięłam do torby jego sweter. Wyszłam.

Mimo, że byłam już prawie spóźniona, postanowiłam iść na pieszo. Spacer i muzyka pomagały mi zebrać myśli. Powtarzałam sobie w głowie po raz kolejny to, co chciałam powiedzieć, jednak gdy dotarłam pod apartamentowiec, nie mogłam tam wejść. Obeszłam go dookoła kilka razy. Namjoon zdążył już kilka razy do mnie zadzwonić. Czekał. Ja tu byłam. Ale nie mogłam tam wejść.

"Da-in, jestem strasznie zmęczony, jutro wyjeżdżam. Myślałem, że poleżymy trochę i pogadamy, a rano przed wyjazdem odwiozę cię do domu...jeśli nie powiesz, że nie przychodzisz, będę jeszcze czekał..." zobaczyłam na ekranie telefonu. Kurwa. Chciałam, żeby jak najszybciej poszedł spać, żeby wyspał się przed lotem...weszłam. Wjechałąm windą na samą górę, po czym zapukałam do drzwi. Otworzył mi Jin.

-Yoon Da-in, Nam na ciebie czeka... - powiedział, patrząc na mnie z uśmiechem. - Wejdź, napijesz się czegoś? - zapytał. Grzecznie odmówiłam, po czym weszłam po schodach i zapukałam do drzwi Namjoona.

-Wejdź. - usłyszałam. Otworzyłam drzwi i zmusiłam się do uśmiechu. Nam leżał na łóżku w bokserkach i koszulce, na kolanach miał MacBooka. Kiedy zobaczył, że to ja, odłożył go na stolik nocny i szeroko się uśmiechnął. - Hej, przyszłaś! Chodź tu. - powiedział, przesuwając się w prawo. Usiadłam na skraju łóżka i wpatrywałam się w podłogę. - Yoonie, coś nie tak..? - zapytał, obejmując mnie ramieniem. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się na dobre. Namjoon nie do końca wiedział co powinien zrobić, więc przytulił mnie mocno i kołysał w ramionach. Płakałam jak dziecko. Zapomniałam o całym planie, o wszystkim. Mężczyzna pocałował mnie w czoło. - No już, cichutko, już dobrze. - wyszeptał. - Jestem tutaj.

Nie chciałam go stracić. Czułam się kochana, zupełnie inaczej niż przy Choi Seung Hyunie. Czułam, że się martwi, że gdyby tylko mógł, zrobiłby wszystko żebym się szczerze uśmiechnęła, ale...zasługiwał na prawdę.

-No już, chodź, położymy się... - mówił dalej, zatapiając dłoń w moich włosach.

-Nie mogę... - wydukałam.

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz