Kilka dni później czekałam na samolot na lotnisku w Seulu, oczywiście bez mamy, która nie chciała polecieć, bo ojcu to nie odpowiadało. Trudno, nie chciałam znów psuć relacji tej dwójki, poza tym pomyślałam, że czas sam na sam z bratem dobrze mi zrobi. Chciałam zwierzyć mu się ze znacznie większej ilości rzeczy niż mamie.
Podróż zapowiadała się okropnie, nienawidziłam samolotów z całego serca. Odprawy mnie stresowały, oczekiwanie na wejście na podkład stresowało, a loty okropnie dłużyły. Zawsze. Na dodatek nasz samolot miał opóźnienie. Postanowiłam pójść na kawę z kuponu w ramach przeprosin od linii lotniczych i poczytać książkę, jednak czytanie przerwał mi telefon.
-Hej, jagya. - powiedział Namjoon, kiedy tylko odebrałam telefon. - Znalazłem rozwiązanie mojego problemu o którym ci ostatnio mówiłem.
-Groupies? - zaśmiałam się, jednak mężczyzna się nie śmiał.
-Niee...chociaż jak będziesz dalej tak żartować to chyba przemyślę sprawę. - powiedział poważnym tonem. - Zabiorę się za mixtape.
-Oppa, przecież cię prosiłam, uciekając w pracę się zajedziesz... - odparłam zaniepokojona, jednak wiedziałam, że będąc na jego miejscu zrobiłabym to samo.
-Oj przestań, nie chcesz żebym napisał o tobie coś ładnego? - zapytał, wywołując uśmiech na mojej twarzy. W tym momencie usłyszałam komunikat skierowany do pasażerów mojego lotu. A raczej nie do końca usłyszałam.
-Nam, muszę kończyć, przegapiłam jakiś komunikat...dam znać jak dolecę, okej? Powodzenia dzisiaj. - zakończyłam rozmowę, po czym jak najszybciej pobiegłam do pobliskiej informacji by dowiedzieć się co przegapiłam. Okazało się, że za kilka minut powinnam być na kolejnej odprawie. Biegłam przez lotnisko jak głupia. Na szczęście zdążyłam i po dłuższym czasie zajęłam swoje miejsce w samolocie. Wcześniej postanowiłam dopłacić za miejsce przy oknie, bowiem widoki były jedyną znośną rzeczą w trakcie lotu. Jeszcze zanim samolot wystartował założyłam słuchawki, przykryłam się bluzą i odpłynęłam do krainy snów.
Kiedy się obudziłam miałam przed sobą jeszcze 5 godzin lotu. Byłam dziwnie wyspana, więc nie było mowy o powrocie do mojej ulubionej czynności. Postanowiłam założyć na twarz maseczkę nawilżającą i obejrzeć jakiś film.
-Masz jeszcze jedną? Zapomniałem wziąć ze sobą. - zapytał mężczyzna siedzący po mojej lewej stronie, wskazując na moją maseczkę.
-To koreańskie linie lotnicze, każdy ma taką w schowku. - odparłam, dalej przeszukując pokładową bazę filmów.
-Kurwa, tak myślałem że to słaby tekst na rozpoczęcie rozmowy... - powiedział. Postanowiłam na niego spojrzeć. Uśmiechał się zalotnie. Wyglądał całkiem nieźle. Miał chyba ze dwa metry wzrostu, zadbany zarost, błękitne oczy i był wydziarany po samą szyję. Wyciągnął do mnie rękę. - Tyler.
-Da-in. - odparłam, odwzajemniając gest. Nie ukrywam, spodobał mi się. Długo rozmawialiśmy, potem włączyliśmy jakąś głupią komedię o podróżnikach. Dzięki towarzystwu podróż zleciała mi znacznie szybciej.
-Ile planujesz zostać w NY? - zapytał, gdy lądowaliśmy.
-Nie mam konkretnego planu. - odparłam. - Pewnie zostanę tak długo aż brat mnie nie wyrzuci.
-Może chcesz gdzieś wyskoczyć ze mną i moimi ziomkami? - zaproponował. - Pokażę ci Nowy Jork jakiego jeszcze nie znałaś.
Nie zastanawiałam się długo. Dałam mu swój numer. Nie miałam nic do stracenia, w końcu nie miałam tu żadnych znajomych oprócz brata i jego żony. Wizja wyskoczenia gdzieś z Tylerem i jego kumplami była cholernie kusząca.
CZYTASZ
Hold me tight
Fanfictiontw: sex, drugs, abusive language Takie historie powstają, kiedy nie umie się wybrać między BB a BTS. Wygląda na to, że trochę +18. postać Sary Ann @SaraLew4