- Namjoon, jedziesz już do domu? - zapytałam, gdy tylko odebrał telefon. - Oni się...już wyprowadzili i chyba sprawy się ogarnęły szybciej niż myślałam...może chcesz jeszcze przyjechać?
- Ale czekaj, to znaczy, że już będzie normalnie, tak? Nie Będziesz już z tym powiązana? - wypytywał mężczyzna.
- Nie, to już...koniec. - odparłam. Mimo chęci kontynuowania współpracy z kimś wyżej, coś mu obiecałam i zamierzałam dotrzymać słowa. - To przyjedziesz..?
- Yooni, chciałbym, ale jutro rano mam egzamin... - wyznał Namjoon. - I pracuję. Pojutrze też. Dam Ci znać jak tylko będziemy mogli się zobaczyć, okej?
- Jasne, w porządku. - odpowiedziałam nieco zawiedziona, jednak nie mogłam go namawiać. - O której masz egzamin? Pojechać z Tobą?
- Nie trzeba, wolę to sam ogarnąć. - rzucił szybko. - Kończę, Yooni. Do zobaczenia.
***
Następnego dnia udało mi się dostać rzeczoznawcę, który miał wycenić mieszkanie. Chciałam je zamienić na coś mniejszego. Trzy pokoje plus salon to była dla mnie przesada. Było tu tak pusto, tyle przestrzeni...
- Trzeba by było wymienić drzwi do jednego pokoju, trochę odświeżyć kuchnię i spokojnie można sprzedawać. - stwierdził mężczyzna. - To oblegana okolica, mieszkanie sprzedasz w parę dni i kupisz nawet ze dwie kawalerki, na spokojnie. Gdybyś potrzebowała pośrednika, to służę pomocą. Możemy zacząć za kilka dni.
- Bardzo chętnie, dziękuję. Proszę do mnie zadzwonić, gdy będziemy mogli zacząć. - rzuciłam, po czym odprowadziłam go do drzwi. Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie. Cieszył mnie taki obrót sprawy, wszystko zaczynało się układać...
"Zdałem. Podjadę po Ciebie jutro o 9:30, chcę cię gdzieś zabrać." Przeczytałam na ekranie telefonu.
"Jejku, gratuluję, Namjoon. Dobrze, będę punktualnie pod domem." Odpisałam od razu o nic nie pytając, chociaż zżerała mnie ciekawość...
***
- Dokąd mnie zabierasz? - zapytałam zdezorientowana. Była 10 rano, my w centrum Seulu, Nam narzeka, że jesteśmy zbyt późno...wysiedliśmy przed urzędem.
-Zaręczyny aktualne? - zapytał Namjoon, szukając czegoś w schowku. Zatkało mnie.
-No, tak... - wydukałam, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nam schował małe pudełko do kieszeni. Jeszcze raz połączyłam fakty. - Nam, my chyba teraz nie...
- Wystarczająco nieprzewidywalne dla mojej królowej spontaniczności? - zapytał, po czym mnie pocałował. Zaczęłam się śmiać. - No chyba, że nie chcesz.
- Dawaj, mówiłeś, że jesteśmy spóźnieni... - rzuciłam, wysiadając z samochodu. To było wręcz nierealne. Nigdy nie spodziewałabym się czegoś podobnego, ale to było cholernie ekscytujące. To mógł być naprawdę dobry pomysł. Świadomość, że ciężko się tak po prostu rozstać, skłania do większej pracy nad sobą.
Usiedliśmy przy papierkach, śmiejąc się z sytuacji, jednak byliśmy zajebiście szczęśliwi.
-Bierzesz moje nazwisko? - zapytał Namjoon. Jeszcze mocniej się roześmiałam. - Musisz mi powiedzieć, bo nie wiem co zaznaczyć...
- Kim Dain...to chyba nie brzmi, co? - byłam w rozterce. Teraz to Namjoon się śmiał.
- Chyba nie, faktycznie. Zaznaczamy nie. - odparł mężczyzna, zamalowując kwadracik.
CZYTASZ
Hold me tight
Fanfictiontw: sex, drugs, abusive language Takie historie powstają, kiedy nie umie się wybrać między BB a BTS. Wygląda na to, że trochę +18. postać Sary Ann @SaraLew4