26.

136 4 2
                                    

Rzuciłam się na niego już w windzie. Nie mogłam się powstrzymać, taki był wcześniej kochany...Właściwie cały czas był. Nawet zupełnie zapomniałam, o co byłam na niego zła.
Ledwo otworzyłam drzwi do mieszkania, bo Namjoon mocno dociskał mnie do ściany swoimi pocałunkami. Kiedy weszliśmy do domu, od razu poprowadziłam go w stronę kanapy. Nie było czasu żeby wchodzić po schodach na łóżko.
- Kim Namjoon, dziś możesz zrobić ze mną co tylko chcesz. - wyszeptałam mu do ucha między pocałunkami składanymi na jego szyi. Przygryzł uwodzicielsko wargę.
- Masz szczęście, że się stęskniłem i nie mam czasu niczego wymyślić. - powiedział swoim niskim, głębokim głosem, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Zaczął mnie powoli rozbierać, całując każdy skrawek ciała, który odkrywał. Jego ręce też były wszędzie. Zdjęłam mu koszulkę, jednak nie pozwolił mi zrzucić z siebie więcej. Uklęknął przede mną i zaczął mnie całować przez koronkową bieliznę, której jednak dość szybko się pozbył.
- Powiedz jak będziesz blisko... - wyszeptał, odrywając się ode mnie na chwilę. Długo mi to nie zajęło, a on przestał kiedy tylko go poinformowałam. Popatrzyłam na niego błagalnie, a on tylko mnie pocałował i powiedział.
- Poczekaj chwilkę, kochanie, nie pożałujesz.
Po chwili znów kontynuował i przyznam, że miał rację. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą.
- Oppa, twoja kolej. - wyszeptałam, padając przed nim na kolana, jednak on mnie podniósł i posadził na sobie.
- Jest coś, za czym stęskniłem się bardziej niż za twoimi ustami, jagi. - powiedział z perwersyjnym uśmiechem. Zrozumiałam aluzję. Szybko pozbyłam się jego spodni i na nim usiadłam, jednak on po chwili zmienił zdanie i odwrócił mnie tyłem do siebie. Po wszystkim ciężko było mi go przekonać, żeby przenieść się na łóżko, bo był okropnie padnięty, jednak udało się i zasnęłam w jego ramionach.
Obudziłam się obok niego. Uśmiech cisnął mi się na usta kiedy tylko pomyślałam o wczorajszym dniu. Jeszcze na jego początku miałam straszną depresję, a pod koniec byłam najszczęśliwsza na świecie. Wszystko dzięki niemu, mężczyźnie, który obejmował mnie teraz ramieniem i spał tak cudownie, że mogłabym na niego patrzeć godzinami. Mój Namjoon.
Pocałowałam go, po czym wstałam zrobić śniadanie. Byłam prawie pewna, że zapomniał o fakcie, że dzisiaj ma koncert. Mimo wszystko postanowiłam go nie budzić, bo wciąż było dość wcześnie.
Nam obudził się chwilę po mnie, jakby wyczuł, że został sam. Zszedł zaspany po schodach i objął mnie w pasie.
- Robisz coś dzisiaj? - zapytał z uśmiechem. - Bo chciałem Cię zaprosić na taki koncert, nic wielkiego...
- Będę, głuptasie. - odparłam, po czym go pocałowałam. - Na próbę też mogę z Tobą jechać.
Kiedy to usłyszał, posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować.
- Mówiłem Ci już, że jesteś miłością mojego życia? - wyszeptał między pocałunkami.
- Hmm, tego chyba jeszcze nie słyszałam. - zaśmiałam się, oddając pocałunki.
***
Ich próby były niesamowicie. Mogłyby trwać pięć minut, tak dobrze wszystko im wychodziło, jednak męczyli układy po kilka razy. Siedziałam z ich akustykiem, podpatrując go przy pracy. Nie wykonywałam swojej roboty od stu lat, więc musiałam wszystko sobie przypomnieć. Był dobrym nauczycielem i byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Zostaliśmy na arenie do koncertu, który wyszedł genialnie. Nie mogłam oderwać oczu od mojego faceta. Nie mogłam się doczekać aż wrócimy do domu, byłam na niego napalona jak królik...
Nie było nam to jednak dane. Po koncercie Jin odebrał telefon, po którym miał łzy w oczach. Od razu przybiegł do mnie i Namjoona, który zmieniał właśnie ubrania na swoje.
- Namjoon, Sara Ann...Seung Hyun dzwonił, ona...została napadnięta, leży w szpitalu... - wydukał Jin. Byliśmy w szoku.
- Yooni, jedź do domu. - powiedział Nam, po czym pocałował mnie w czoło. - Hyung, jedziemy. Będę dzwonił.
***
Wróciłam do swojego mieszkania, jednak nie mogłam nawet myśleć o spaniu. Martwiłam się o Sarę Ann i Seokjina. Próbowałam łączyć wątki, jednak nie miałam pojęcia, czemu coś takiego mogło jej się przytrafić. Biedna Sara Ann.
"Oppa, tylko mam nadzieję że wiesz, że to nie jest dobry moment na wygarnianie Seung Hyunowi, nie..?" Napisałam do Namjoona. Odpisał prawie od razu.
"Nie jestem głupi, nie zacznę tematu."
Nie wiem czemu wciąż zależało mi na uczuciach tego skurwysyna, ale tak było. Miałam nadzieję, że Nama to nie rozzłości.
Mijały godziny, było już zajebiście późno.
"Namjoon, wróć do domu, będziesz pod telefonem jak będą czegoś potrzebować."
"Namjoon, bez sensu masz tam spać, przecież masz do mnie blisko."
"Kochanie, nie zasnę tu bez Ciebie."
"Oppaaa~ wróć do mniee. "
Byłam coraz bardziej zdesperowana. W końcu zadzwonił.
- Jagi, nie zostawię tu teraz Jina, on ciągle nawija jak bardzo się zamartwia...Nic mi się nie stanie jak będę na nogach jedną noc.
- Stanie się, jesteś wykończony po koncercie... - próbowałam go jakoś przekonać. - Oppaa ~, proszę...
- Dain, skarbie, nawet nie wiesz jak miło to słyszeć, ale...serio, nie mogę. Ty też byś nikogo nie zostawiła w takiej sytuacji, prawda? Inaczej by było, gdyby spał, ale boję się, że zwariuje. - Namjoon był cholernie poważny. - Będę Cię informować, okej? Połóż się, spróbuj zasnąć, planuję Cię bardzo wymęczyć jak wrócę...
- Padniesz jak zabity, oppa. - zaśmiałam się. Nawet w takiej chwili o tym myślał.
- Jeśli nie przestaniesz mówić na mnie oppa, to masz gwarancję, że nie padnę. - w jego głosie dało się wyczuć, że się uśmiecha.
- Oppaaa~ - odparłam cieńszym głosem. - Do zobaczenia później.
***
Dobrze, że nie czekałam, bo bym się nie doczekała. Wrócił dopiero po tym, jak wróciłam z porannej kawy w kawiarni, która mieściła się w budynku.
- Wpadłem jeszcze do dormu po rzeczy Jina i znów byłem w szpitalu, przepraszam jagi. - powiedział, przytulając się do mnie. Ledwo mówił i miał podkrążone oczy, jednak mimo wszystko postanowiłam go sprowokować.
- Najważniejsze, że już jesteś, oppa. - odpowiedziałam, całując go. Uśmiechnął się rozbrajająco.
- Nie chcę być nie słowny, Yooni. - odparł. - Ale boję się pewnej niekomfortowej sytuacji spowodowanej zmęczeniem...
- Widzisz, mówiłam. - zaśmiałam się, zdejmując mu bluzę. - Prześpij się, Potworku.
- Aaa...Nie mogę. - wyszeptał, przecierając oczy. - Obiecałem Sarze Ann, że pojedziemy zobaczyć dom...
- Dom? - zapytałam zaciekawiona.
- No, Sara ma piękny dom i chciałaby, żebyśmy wszyscy tam zamieszkali, miałem zabrać Ciebie i Seijina...
- Namjoon, nigdzie Cię nie wypuszczę bez drzemki. Nawet nie ma takiej opcji. - odparłam twardo. Próbował protestować, ale nie miał nawet siły się stawiać, gdy pociągnęłam go w stronę łóżka. Położyłam się obok niego żeby mógł się wtulić.
- Napiszesz ode mnie od Seijin żeby był tutaj za dwie godziny..? - wyszeptał jeszcze, układając się wygodnie do snu.
- Za trzy. A potem masz dwunastogodzinny celibat, to nienormalne żebyś tak krótko spał. - powiedziałam, próbując być ostra, jednak Namjoon już dawno odpłynął do krainy snów. Delikatnie głaskałam jego włosy. Moje kochanie spało jak zabite. W końcu.

Żal mi go było budzić, ale menadżer miał podjechać za 20 minut, więc musiałam to zrobić. Patrzyłam na mojego mężczyznę i znów naszła mnie na niego chęć, która była nie do wytrzymania. Postanowiłam obudzić go w dużo milszy sposób niż zwykle. Wskoczyłam pod kołdrę i zaczęłam go całować, od klatki piersiowej w dół. Obudził się gdzieś w okolicach bioder, poznałam po tym, że zaczął głaskać mnie po włosach. Mimo wszystko postanowiłam kontynuować to, co zaczęłam. Był w siódmym niebie. Kiedy skończyłam, zostało pięć minut do wyjścia. Przy samych drzwiach rzucił do mnie jeszcze.
- Czyli celibat odwołany?
- Pff, teraz chyba trochę go przedłużymy. - odparłam udając obrażoną. Nam przyciągnął mnie do siebie.
- Jak chcesz, jagi. I nie myśl, że Ci nie przypomnę.

***

Gdy tylko zajechaliśmy pod dom, byłam pod ogromnym wrażeniem. Był ogromny i piękny, miał wielki zadbany ogród, marmurowe wykończenie...Wymarzone miejsce dla chłopaków. Będą tu lepiej spać niż w centrum miasta, dodatkowo tyle zieleni...cudownie. Nawet Seijin był pod wrażeniem.
- To co, Namjoon, będziesz dojeżdżał rowerkiem? - zaśmiał się menadżer.
- Nie, Hyung, zrobię prawo jazdy. Szukam przyspieszonego kursu. - wyznał Nam. Seijina zatkało.
- Wiesz, że wkurwia mnie jak o czymś nie wiem? - zapytał z poważną miną.
- Przepraszam. - odparł tylko Namjoon.
- Dobra, dzieciaki, dajcie mi się rozejrzeć. - powiedział Seijin, po czym poszedł na piętro domu. Zostaliśmy w ogrodzie.
- Jest cudownie, prawda? Genialnie będzie nam się tu mieszkało... - powiedział Namjoon, biorąc mnie w ramiona.
- Też myślę, że będziecie zadowoleni. - odparłam, po czym złożyłam pocałunek na jego czole. Patrzył na mnie pytająco. - Ty chyba nie chcesz żebym się wprowadziła..?
- Rzecz w tym, że bardzo chcę, Yooni. Myślałem, że to oczywiste. - odparł smutno.
- Namjoon...dopiero co się wprowadziłam, z resztą nie mam samochodu, a chciałam...wrócić na studia. - Namjoon znów był zdezorientowany.
- Na studia? Czemu mi nie mówiłaś? - zapytał.
- Bo wciąż nie podjęłam decyzji...z mieszkania mam trzy przystanki metrem na uczelnię, poza tym...mam czynsz na rok z góry i...Jeszcze nie teraz, Namjoon.
- Strasznie bym już chciał, żebyśmy mieli to samo na myśli, kiedy mówimy dom, jagi. - Namjoon brzmiał cholernie smutno. - Ale rozumiem i cieszę się, że chcesz się dalej uczyć, poza tym...zawsze będziemy mieć miejsce w którym będziemy sami...
- Dokładnie, kochanie....cieszę się, że rozumiesz. - dodałem, po czym pocałowałam go namiętnie. Przerwał nam Seijin.
- Dobra, kończymy, gołąbeczki. Zacznę załatwiać przeprowadzkę. Wracamy?

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz