Epilog - ver. 1

106 7 1
                                    

Przyleciał i nie posiadał się ze szczęścia.  Mówił, że wszystko rzuci, że chce być przy mnie, że jestem najważniejsza. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że może być inaczej. Mimo wszystko, Namjoon chciał zachować to w tajemnicy.

- Niepotrzebny rozgłos tylko wszystko utrudni... - mówił. - Poczekajmy chociaż do ślubu Sary Ann i Jina. Wtedy wszystkim powiem,  że jestem najszczęśliwszym facetem na tej planecie.

I był. Kiedy kroił tort, którego nadzienie ujawniło, że noszę w sobie jego córkę, płakał jak bóbr. Nie chciał nigdzie jechać.

Mimo wszystko ustaliliśmy, że będzie dobrze i że sobie poradzę, że codziennie będziemy rozmawiać gdyby cokolwiek się działo, natychmiast przyjedzie.

Kiedy wyniki badań mi się pogorszyły i na kilka dni wylądowałam w szpitalu, grał akurat koncerty w Japonii.

- Nie mogę, kochanie, choćbym ruszył niebo i ziemię...Nie mogę ich odwołać.

Okej, trudno. Codziennie na zmianę odwiedzali mnie Ji i Hoseok, do którego bardzo się wówczas zbliżyłam. Błyskawicznie umiał poprawić mi humor.

Kiedy Sara Ann również zaszła w ciążę i oglądałam ją szczęśliwą z Jinem, coś we mnie pękło. A kiedy dostałam wiadomość od menagera zespołu ze zdjęciem i podpisem "Trzeba było mnie słuchać", myślałam, że nie wytrzymam.

Na zdjęciu Namjoon z fajką w dłoni całował wysoką i szczupłą, siedzącą mu ma kolanach Japonkę. Natychmiast spakowałam całe swoje gówno i nocą zamówiłam taksówkę, żeby nikt nie zauważył, że odjeżdżam. W sumie i tak od kilku dni siedziałam w pokoju.

Ji przyjął mnie z otwartymi ramionami. Na początku nie chciałam mu powiedzieć co się stało, ale w końcu pękłam.

- Zabiję skurwiela. - zarzekał się.

- Przestań...To była jego decyzja.

Jeszcze nie wiedział, że wiem. Odzywał się od czasu do czasu, pytał co u mnie. Kłamałam, że jest okej. Nie potrafiłam go o to zapytać.

Pewnego dnia odwiedził mnie Hoseok. Powiedział, że wszyscy się martwią i mają dość dowiadywania się wszystkiego od Ji.

- Umiesz dochować tajemnicy? - zapytałam ze łzami w oczach. Pokiwał głową. Kiedy mu powiedziałam, po raz pierwszy zobaczyłam, że nie jest w stanie wydusić słowa.

- Teraz już wiesz, dlaczego wersja z hałasem w domu jest lepsza dla ogólnej wiadomości. - wyszeptałam. Hoseok przytulił mnie mocno, położył się ze mną i głaskał moje włosy.

- Nigdy bym się nie spodziewał...Nie zasługuje na ciebie. Na was.

Nie chciałam tak myśleć. Wciąż nic nie mówiłam.

Ale kiedy So Moon się urodziła, a on odebrał telefon dopiero następnego dnia rano, na dodatek nie ode mnie...Postanowiłam dać mu żyć swoim życiem i chociaż spróbować dać tej małej istotce to, co tylko mogłam jej zapewnić.

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz