39.

96 4 1
                                    

Rano obudził nas dźwięk budzika. Było bardzo wcześnie, jednak Namjoon musiał być na próbie i nie mógł tego odpuścić. Obudziłam go pocałunkiem.

- Nie chcę nigdzie iść... - prostestował, wtulając się we mnie mocno. - Chcę zostać ze swoją żoną...

- Twoja żona też ma robotę, Namjoon. - zauważyłam przytomnie, wtulając się w jego klatkę piersiową.

- Śniło mi się...że mieliśmy córeczkę... - wyszeptał niepewnie Nam, gładząc moje włosy. - Zrobisz coś dla mnie..?

- A to jest związane z dziećmi? - zapytałam lekko przerażona.

- Poniekąd... - zaśmiał się mężczyzna. - Przestań brać tabletki.

- Namjoon, ja i tak nie...

- Wiem. - przerwał mi w pół zdania. - Wiem, ale...może jak nie będziemy o tym myśleć, to pewnego dnia...Nie musisz mi teraz odpowiadać, ja tego i tak nie sprawdzę, ale...zależy mi na tym, bardzo.

- Oppa, nie chcę żebyś czekał na coś, co nie nadejdzie... - wyszeptałam smutno. Wiem, jak bardzo tego chciał, jednak oboje wiedzieliśmy, że to niemożliwe.

- Nie będę na nic czekał, ale jeśli w ogóle mamy o tym myśleć...To trzeba zwiększyć szanse, nie? - zapytał, już bardziej pewny siebie. - Do niczego Cię nie zmuszam, kochanie. Źle to ująłem, przepraszam. Nie rób tego dla mnie, po prostu jeśli uznasz, że Ty też chcesz...To przestań i o niczym mi nie mów, dobrze?

- Dobrze. - odparłam, po czym dałam mu buziaka i wstałam z łóżka. Jeszcze nie do końca wiedziałam, co o tym myśleć, potrzebowałam trochę czasu na myślenie, a zaraz miałam spotkać się z Sarą Ann na kawie. Musiałam jeszcze raz ją przeprosić i porozmawiać.

Wybrałam kawiarnię blisko wytwórni. Kobieta jak zawsze była na czas.

- Dziwy, że znalazłaś chwilę... - zaczęłam, po czym zamówiłyśmy napoje dla siebie.

- No, sama się sobie dziwię. - zaśmiała się. Była mocno przepracowana.

- Chciałam Cię jeszcze raz przeprosić...za tamto - powiedziałam skruszona. Bardzo chciałam, żeby nie było między nami źle.

- Tyle się tego uzbierało, że nie wiem już za co... - przerwała mi. W sumie miała rację...

- Nie chcę, żebyśmy miały złe relacje, szczególnie, że wcześniej chyba udało nam się je poprawić... - dodałam niepewnie.

- Czy ja wiem? To ty postanowiłaś świrować, ja tylko próbowałam Cię wychować. - po tych słowach wzięła łyka kawy. - Było minęło.... Zresztą mam tyle roboty, że zapominam co robiłam dzień wcześniej. - współczułam jej, że ma tyle na głowie...

- Chciałam Cię zapytać...czy przeszkadzałoby ci, gdybym jeszcze czasem u was zostawała? - zapytałam, coraz mniej pewna siebie. - Mam swoje mieszkanie ale z Namjoonem jest lepiej i...pewnie będzie chciał...

- A mam inne wyjście? - zapytała retorycznie kobieta. - Mnie i tak prawie w tym domu nie ma...

- Masz, możesz się nie zgodzić. Nie chcę się narzucać. - dodałam twardo. Chciałam się upewnić, czy nie jestem niemile widziana.

- Jak się nie zgodzę, to Namjoon się wyprowadzi i zwali mi ich wszystkich na łeb. Jakbym miała mało roboty. Bantan, BigBang i Ikon w jednym czasie... - już sama nie wiedziałam czy brzmiała na smutną, czy tylko chciała mi pokazać iloma rzeczami się zajmuje.

- Nie zrobiłby tego, przynajmniej w najbliższym czasie. Jeśli Ci to przeszkadza to po prostu powiedz, nie będę się zwalać na głowę. - naciskałam na jednoznaczną odpowiedź.

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz