43.

114 4 0
                                    




Rano było dziwnie. Namjoon już nie spał kiedy się obudziłam. Leżał obok i wpatrywał się w sufit.

- O czym myślisz? - zapytałam, składając buziaka na jego szyi. To zawsze wywoływało uśmiech na jego przystojnej twarzy.

- O tej ich wczorajszej kłótni...nie chcę powiedzieć, że zżera mnie ciekawość, ale...boję się, że zacznę wypytywać. Powstrzymasz mnie? - zapytał, puszczając mi oczko. Mój kochany.

- Postaram się. - odparłam, wtulając się w niego mocno, jednak nie dało się ukryć, że nie był w nastroju, więc szybko go puściłam i zaczęłam się ubierać. Kiedy zeszliśmy do kuchni i zobaczyłam Sarę Ann, łzy stanęły mi w oczach.

Namjoon pov.

-Sara Ann, co się stało?! - wyrzuciłem z siebie gdy tylko zobaczyłem jej twarz, która wyglądała jak po przegranej walce bokserskiej.

-Nie widać? - zapytała z przekąsem. No tak.

-Widać, tylko...kto ci to zrobił? - dopytywałem. Spojrzałem na Yooni. Schowała się za mną, zakryła usta dłonią...chciałem się nią zająć, ale nie mogłem. Nie teraz.

-A jak myślisz? Przecież nie Seokjin... - jej mechanizmy obronne strasznie mnie wkurzały, ale postanowiłem nie dać tego po sobie poznać, a przynajmniej spróbować.

- Przecież wiem, że nie on, dlatego pytam... - odparłem najdelikatniej jak umiałem. Nigdy by mi nawet przez myśl nie przeszło, że Jin mógłby podnieść na nią rękę. Nigdy.

-Seung Hyun... - wycedziła przez zęby. Na dźwięk imienia jej brata wszystko we mnie zawrzało. Dain wybiegła z kuchni.

- Co?! Ale...co za skurwiel... - wyrzuciłem, patrząc jej w oczy. Wzruszyła tylko ramionami.

- Delikatnie mówiąc. - rzuciła. Zacząłem chodzić po kuchni.

-Musimy coś z tym zrobić. - powiedziałem stanowczo. Jin się ze mną zgodził, nie przerywając gotowania.

- Tylko co? - zapytała Sara Ann, ciekawa pomysłu, którego nie miałem.

- Kurwa, nie wiem, musimy pomyśleć...ciężko ci będzie nie mieć z nim nic wspólnego skoro to twój brat... - zacząłem się zastanawiać.

- To nie jest mój brat, to kanalia! - jęknęła Sara Ann zakrywając twarz dłońmi. Trudno było mi się z nią nie zgodzić.

- Dobra, kurwa, nie pozwolimy z Jinem komuś takiemu przebywać przy naszych kobietach. Kwestia tego, czy odwołujemy koncert czy go wykluczamy. - to było jedyne wyjście. Tylko w ten sposób mogliśmy je chronić.

- Róbcie co chcecie. Będzie mi trochę przykro, że tyle pracy pójdzie na marne... - dodała kobieta. Miała trochę racji. Nie była to prosta sytuacja, trzeba było rozpatrzeć wszystkie za i przeciw, chociaż czułem w kościach, że koncert się nie odbędzie, ale to nie wystarczyło. Pokusa obicia mordy temu skurwielowi malowała się na twarzach wielu zgromadzonych, jednak nie było to najlepszym pomysłem.

- Wytatrczy, że pokażę się tak w wytwórni. Jak mnie zobaczy reszta BB to sami go połamią. - podsumowała wszystko Sara Ann. To był dobry pomysł. Na pewno nie mogło to być dla niej łatwe, jednak bez tego nie zostałyby wyciągnięte żadne konsekwencje. - Chcę jedynie być szczęśliwa i mieć w życiu spokój...

- Wiem i w końcu ci się to uda. - dodałem z uśmiechem. Reszta też zaczęła ją pocieszać, wybiła jej z głowy pomysł niepokazywania nam się na oczy ze względu na swój wygląd...myślę, że może wcześniej tak nie było, ale teraz poczuła, że tutaj wszyscy jesteśmy rodziną i każdy stanie za każdym murem. Zaczęła mnie nawet przepraszać za sprawianie problemów. Jin śmiał się pod nosem, jakby wiedział, że to zrobi.

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz