36.

91 4 1
                                    

Od kiedy wróciłam, Flaca rzucała mi podejrzliwe spojrzenia. Nie wiedziałam o co mogło jej chodzić, więc postanowiłam zapytać wprost.

- Patrzę i myślę, czy przydasz się na wieczór...właściwie jakbym Ci zrobiła makijaż...

- O co konkretnie chodzi, Flaca? - ponowiłam pytanie zniecierpliwiona. Dziewczyna zaśmiała się.

- Prosta sprawa. Bawisz się w klubie z kilkoma ziomkami. Oni mówią Ci, co ma być dla kogo. Podchodzisz i przekazujesz, druga osoba daje ci pieniądze. Tylko tak, żeby to było nie do wychwycenia. Ja to kiedyś robiłam tak, że wkładałam woreczek do ust i całowałam gościa, a on wkładał mi kasę pod spódnicę...Dasz radę?

Zatkało mnie. To już była dilerka pełną parą. Chcieli powierzyć mi większe zadanie...

- Dam radę. - potwierdziłam bez wahania. Flaca klasnęła z radości, po czym zabrał mnie do swojego pokoju. Stanęłyśmy przed jej szafą, w której było mnóstwo impresowych ubrań. Wybrała dla mnie czarny, gorsetowy top i bordową spódnicę z wysokim stanem. Do tego miałam ubrać szpilki i bardzo mocno się pomalować.

- Jestem z siebie dumna. - skwitowała Flaca, oglądając mnie jak swoje dzieło. Właściwie, to byłam jęk dziełem, bo w ogóle nie wyglądałam jak ja.

Miałam jeszcze godzinę do przyjazdu osób, które miały mi towarzyszyć, więc zapaliłam na balkonie. Cholernie się stresowałam, a najgorsze było to, że następnego dnia musiałam być w mojej oficjalnej pracy, więc nie mogłam wziąć niczego na rozluźnienie...

Moi towarzysze spóźnili się, bo zatrzymała ich drogówka. Mieli szczęście, że niczego nie znaleźli...Kiedy wsiadłam do samochodu ogarnęłam, że jednego z nich już znam. Seokhyun albo mocno ucieszył się na mój widok, albo był kompletnie naćpany, jednak nie robiło mi to dużej różnicy.

Wysiedliśmy pod jednym z najlepszych klubów w Seulu. Nie lubiłam takich miejsc, jednak tutaj najlepiej można było zarobić.

- To wszystko nasze, nikt nie wbija na nasz teren, ale masz w razie czego. - powiedział Seokhyun, wręczając mi pistolet. Tego się nie spodziewałam.

- Ja nigdy nie...

- Tu odbezpieczasz i strzelasz. - przerwał mi mężczyzna. - Nawet na oślep, zazwyczaj spierdalają na sam widok, chociaż nie sądzę, żeby był Ci potrzebny. Prezent od szefa. A teraz chodź.

Mieliśmy dla siebie ogromną lożę, zamówiliśmy najlepsze whisky, po czym dostałam pierwsze zlecenie. Jako, że wszyscy byli ubrani w koszule, postanowiłam wrzucać im towar do kieszonek, natomiast kasę dostawałam pod pasek na talii. Zwykłe przytulenie, mała gadka szmatka i nikt nie mógł nawet pomyśleć, że coś tu śmierdzi. Dodatkowo naprawdę dobrze się bawiłam. Piliśmy, tańczyliśmy, gadaliśmy...i zarabialiśmy tysiące.

Chcieli mnie odstawić około trzeciej, jednak uparłam się, że wezmę taksówkę. Trochę kręciło mi się w głowie, więc wysiadłam kilka przecznic szybciej. Kiedy wysiadłam, przez całą drogę do domu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś mnie śledzi. Co więcej, wiedziałam, że tak jest. Mogłam podjąć ryzyko i iść na skróty albo dalej iść główną ulicą. Wybrałam ryzyko i mało by brakowało, żebym sporo za to zapłaciła.

Mężczyzna który mnie śledził podbiegł do mnie i przywarł do muru.

- Pieniądze, maleńka, to może nic ci nie zrobię. - zakomunikował, zaciskając mi dłoń na ustach. Sięgnęłam do torebki, po czym szybko wyciągnęłam gnata i przywaliłam mu nim w głowę. Mężczyzna zwinął się z bólu, a ja uciekłam. Nie wiedziałam, że umiem tak zapierdalać na szpilkach...

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz