35.

107 3 1
                                    

- Jak nie jesteś upośledzona to ogarniesz, zobaczysz. Cztery godziny późno w nocy albo wcześnie rano. Przestrzegamy zasad bhp, musisz ubrać maskę. Flaca wszystkiego Cię nauczy, mała. - oznajmił Jiseok, pokazując mi mieszkanie. Flaca miała latynoską urodę i, jak później się okazało, małe dziecko.

- Ji, kwestia tego, że jeszcze nie jestem pewna czy mnie zwalnia... - rzuciłam od niechcenia.

- Ale chcesz mieć gdzie mieszkać, nie? To jedno z naszych lepszych miejsc, z Flacą na pewno się dogadasz, będziecie tu bezpieczniejsze we dwie, produkcja przyniesie tyle kasy, że będziesz mieszkać za darmo i jeszcze Ci zostanie. Prawda, mami? - zaśmiał się mężczyzna, po czym złożył czuły pocałunek na włosach meksykanki. Uśmiechnęła się szeroko.

- Prawda. - odparła, dopijając kawę. - Zajmę się Twoją przyjaciółką, nie masz się czego bać.

- Niech Cię nie zwiedzie jej słodki uśmiech, to niebezpieczna kobieta. - zwrócił się do mnie Ji. - Jest moją prawą ręką, trudno by było o lepszą współlokatorkę, uwierz mi na słowo. Chcesz zobaczyć swój pokój?

Oczywiście, nie odmówiłam. Mieszkanie nie było przesadnie luksusowe, ale wygodne i nowoczesne. Pokój był cały w bieli, przy ścianie stała wielka szafa z lustrem, a pod oknem ogromne łóżko. Przypominało mi trochę sypialnię Namjoona w dormie...

- Nie będę się zastanawiać, zostaję. - oświadczyłam. Kiedy to zrobiłam, Ji wręczył mi plik banknotów.

- To za ostatnie zlecenie i mały gratis żebyś się tu ładnie urządziła...w razie czego Flaca to twoja stara przyjaciółka, dziewczyna, nie wiem co wymyślicie. Nikt nie powinien węszyć, ale nigdy nic nie wiadomo. - dodał. Byłam tym wszystkim dość przytłoczona, jednak nie było tu niczego, czego nie byłabym w stanie ogarnąć. - Muszę lecieć. Umów się z Flacą co i jak, będziemy w kontakcie.

- Jiseok...dziękuję. - powiedziałam, przytulając mężczyznę, który odwzajemnił uścisk.

- To nic takiego, starzy kumple muszą sobie pomagać, nie? - rzucił na odchodnym. Pokiwałam twierdząco głową, po czym rzuciłam się na łóżko. Szukając fajek, znalazłam swoje leki. Ji-yong musiał mi je podrzucić. Wzięłam dawkę, którą zapisał mi lekarz. Nie wiedziałam kiedy zaczną działać, ale wiedziałam, że będzie ciężko, jednak jeśli cokolwiek mogłam dla niego zrobić, to właśnie to.

- Bianca, śpisz? - zapytała Flaca, otwierając drzwi do mojego pokoju. - Dobra, prześpij się trochę. Obudzę Cię jak Pablo pójdzie spać i zaczniemy pracę.

"Znalazłam prezent w torebce." napisałam do Ji-yonga.

"Grzeczna dziewczynka. Kocham Cię. " Odpisał niemal od razu. Postanowiłam zapalić przed snem, który nie przychodził tak łatwo jak powinien. Miałam w głowie miliardy myśli. Bałam się tego, co przyniesie każdy kolejny dzień. Nie miałam już osoby, z którą chciałbym dzielić się tym co mnie gryzie. Miałam przyjaciół, jednak czułam, że jestem zdana na siebie, że nikogo innego to nie będzie obchodziło. Popatrzyłam na plastikowe słoiczki z tabletkami. Trzy różne środki, na cały miesiąc. Mój znienawidzony lit, przynoszący ukojenie klorazepan...gdybym wzięła wszystko naraz, każdy mój problem byłby niczym. Przecież to takie proste. Po słoiczku i nad rzekę z soju. Nie byłoby mnie w dwie godziny...bardziej przydałabym się martwa robakom niż ludziom tutaj...

Nie wiem ile czasu rozmyślałam i płakałam w poduszkę. W międzyczasie dostałam wiadomość służbową od Sary Ann. No tak. Praca. Kolejna rzecz z którą nie dawałam rady.

Postanowiłam nie zastanawiać się ani chwili dłużej. Sięgnęłam po lit, wsypałam zawartość opakowania do ust, gdy...drzwi do mojego pokoju otworzyły się.

Hold me tightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz