Marc

10.7K 434 20
                                    

   Melanie siedziała na wygodnym fotelu samochodowym, wpatrując się w obrączkę na swoim palcu. Była rozkojarzona. Tak bardzo cieszyła się na to spotkanie, a wyszło zupełnie inaczej. Chociaż w sumie mogła poczuć, jak to jest być żoną. I to nie żoną byle kogo, a przystojnego mężczyzny, który dzięki niej osiągał sukcesy w pracy. Może mimo wszystko będzie fajnie? Taką właśnie miała nadzieję. Wierzyła też, że wyniknie z tego coś więcej i dlatego była skłonna przeczekać tą niekomfortową sytuację.
- Podoba ci się?  - Spytał jak gdyby nigdy nic.
- Tak, tylko zastanawiam się, skąd ją wziąłeś.
- Powiem ci, ale pewnie nie uwierzysz, że mówię prawdę. Kupiłem ją specjalne dla ciebie, zaraz po tym jak cię poznałem.
- Bo jestem częścią twojego planu i chciałeś omotać mnie tym tekstem? Albo zaślepić kawałkiem metalu? - Spytała z goryczą w głosie.
- To nie kawałek metalu, tylko złoto najwyższej próby. - Poprawił ją beznamiętnie. - Wcale nie chciałem cię zaślepić. Wiem, że nie należysz do kobiet, z którymi można tak postępować. Ty jesteś inna.
- Inna, czyli jaka? - Spytała oczekując serii komplementów, albo przynajmniej jakiegoś rozsądnego wytłumaczenia, jednak go nie otrzymała, bo Mercedes się zatrzymał i szofer otworzył im drzwi.
   Jej oczom ukazali się wszyscy znajomi z pracy. Było również wiele osób, których nie znała. Jednak wszyscy, co do jednego stali i patrzyli na nią z ciekawością. Zaraz za nią stanął Marc, który delikatnie, ale stanowczo objął ją w pasie. Przez chwilę próbowała mu się wyrwać, bo nie przeszli jeszcze na ten etap znajomości, ale mężczyzna był silniejszy. Z przyklejonym do twarzy uśmiechem zaczął witać się z pozostałymi.
- A to właśnie jest moja piękna żona - powiedział do jednego z inwestorów, wskazując wzrokiem na nią.
Poczuła lekkie zakłopotanie, a na jej twarzy wykwitł rumieniec. Jednocześnie dawno nie czuła się tak cudownie. Czy on powiedział "moja żona"?  - zaczęła się zastanawiać, jednak nie było na to czasu. Przywitała się z mężczyznami starszymi od niej o jakieś dziesięć, czy piętnaście lat, a ci zaczęli komplementować jej urodę.
- Marc zna się na rzeczy - stwierdzili jednocześnie.
   Kiedy powitania i wymuszone rozmowy z obcymi dobiegły końca, Melanie postanowiła ochłonąć i poprawić makijaż, który zapewne zaczął już spływać przy tak wysokiej temperaturze. Udała się do najbliższej łazienki i przypudrowała nos, przeglądając się w lustrze. Najchętniej zmyła by z siebie cały ten makijaż, a o rozmiar za małe szpilki zamieniła na mięciutkie różowe kapcie. "Wytrzymaj, jeszcze tylko godzinka. Albo ewentualnie kilka..."  - bezskutecznie próbowała się zmotywować, jednak gdy przypomniała sobie o prawdziwym powodzie, dla którego tu była, czyli o Marcu, odrazu odzyskała chęć i siły. Wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi, aby wyjść na zewnątrz. Nie spodziewała się, że tuż za nimi stoi Marc.
- Szukałem cię - oznajmił rzeczowo.
- Już znalazłeś.
- Bardzo mnie to cieszy - rzucił na poczekanie.
- Marc, wtedy w samochodzie - zaczęła niepewnie - powiedziałeś, że jestem inna. Co miałeś na myśli?  - Spojrzała w jego niebieskie oczy o chłodnym odcieniu.
Wziął głęboki wdech, jakby się stresował. Nie mogła w to uwierzyć. Taki facet jak on? Wydawało jej się, że nie boi się niczego. Prawda okazała się być inna.
- Nie jesteś taka płytka jak reszta kobiet. Im chodzi tylko o jedno. Ty chcesz być taka jak one, jednak twoja natura ci na to nie pozwala. Za dużo w tobie empatii i dobra. - Zamilkł na moment. Chwycił Melanie za dłoń, idąc w kierunku, gdzie nie było nikogo, kto mógłby ich zobaczyć.
- Wiem, co o mnie myślisz, ale to nie jest prawda. Wcale nie chcę cię wykorzystać. - Mówiąc to patrzył jej głęboko w oczy. Potem jego wzrok wędrował coraz niżej i niżej, aż napotkał na swojej drodze jej głęboki dekolt.
- Jesteś bezczelnym kobieciarzem - wykrzyknęła.
Chwycił ją za ramię a potem zaczął całować po szyi, idąc coraz niżej. Poczuła falę gorąca. Chciała, żeby nie przestawał, jednak godność jej na to nie pozwalała. Próbowała wyrwać się z jego męskich objęć, jednak uparcie nie chciał jej puścić.
- Marc!  - Wykrzyknęła, chcąc postawić go do porządku.
Nagle jakby się opamiętał i przestał.
- Wybacz, za krótko się znamy. Najpierw mówisz mi, że jestem inna, a potem traktujesz jak tamte kobiety. Powinieneś to przemyśleć. - Powiedziała i zdenerwowana poszła w kierunku taksówki, stojącej na parkingu.
- Zaczekaj! - Krzyknął tonem, jakby chciał cofnąć czas, jednak ona już odjechała.

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz