Noc w hotelu

3K 158 29
                                    

   Podróż, która dłużyła się w nieskończoność, wreszcie dobiegała końca. Zrobiło się już ciemno, więc Melanie zupełnie straciła orientację. Miała wrażenie, że Marc przyjechał przez pół kraju tylko po to, żeby spędzić z nią noc. Gdyby się nad tym głębiej zastanowić, dlaczego miałby tego nie zrobić? Byli sami, nikt ich tu nie znał, w recepcji pewnie uznają ich za małżeństwo. A do tego zapomniała zabrać ze sobą telefonu, więc w razie czego była zdana na łaskę (bądź w tym przypadku niełaskę) budek telefonicznych, które w dwudziestym pierwszym wieku były już rzadkością.
  
   Spostrzegła, że Marc wjechał w wąską drogę, która zapewne miała ich doprowadzić do celu. Zaparkował samochód na niewielkim parkingu tuż obok wysokiego budynku, który swoim wyglądem przypominał te z epoki wiktoriańskiej. Mimo ciemności mogła dostrzec wielkie, białe schody, które znajdowały się na wprost oraz oszklony ganek, z którego rozchodziło się delikatne światło.
- Jeśli chciałeś mi pokazać, jak wygląda koniec świata to ci się udało - zakpiła z niego.
- Jeszcze ci się spodoba, zobaczysz. - Odpowiedział zadowolony i otworzył jej drzwi od samochodu.

   Nim się obejrzała, byli już w środku. Wnętrze było elegancko urządzone, a niewielkie lampki, nadawały mu przyjemnego ciepła. Melanie nie umiała opisać uczucia, jakie czuła, znajdując się w tym miejscu. Dosłownie jak oderwana od reszty świata. Tylko cisza i spokój, oraz z pozoru miła recepcjonistka, która pytała właśnie Marca o pokój.
- Mogę panu polecić apartament małżeński, właśnie go odnowiliśmy - uśmiechnęła się, sprawdzając przy okazji, czy jej koczek się jeszcze trzyma.

   Owszem, trzymał się doskonale. Tak samo jak sztuczne rzęsy, którymi tak zawzięcie trzepotała w stronę Marca. Melanie miała wrażenie, że jeszcze chwila i rozpęta nimi wiatr.

   Marc spojrzał pytająco na Melanie, jakby to ona miała dokonać ostatecznego wyboru. Chciała postawić na swoim i mieć oddzielnie łóżko, a najlepiej oddzielny pokój, ale wtedy platynowa blondynka, która wyraźnie miała na niego chętkę uzna, że droga wolna. Nie tym razem. Kobieta poczuła złość zmieszaną z zazdrością. Nigdy wcześniej nie podejrzewała się o takie uczucia wobec Marca.
- Niech będzie ten małżeński. Oby tylko łóżko było wygodne - posłała zwycięski uśmieszek do recepcjonistki, która zaczęła obmierzać ją wzrokiem.

   Pewnie uważała się za lepszą od niej, jednak przekonała się o brutalnej prawdzie, kiedy zobaczyła zadowolenie w oczach Marca. Pewnie nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Melanie.
- Proszę, pokój numer 2 - podała Marcowi kluczyk. - Będę tu przez całą noc, gdyby państwo czegoś potrzebowali. - To drugie zdanie wypowiedziała w stronę mężczyzny z wyraźną aluzją. Łatwo nie odpuszczała.

   Melanie mogła być jednak spokojna, bo widziała jego reakcję. A raczej kompletny brak reakcji, co tylko dobrze wróżyło. Zamiast patrzyć się na kobietę za ladą z niezłym biustem, który niby bezwiednie eksponowała, spoglądał tylko na Melanie z wniebowziętą miną. Była pozytywnie zaskoczona jego silną wolą. Bo w końcu był mężczyzną, a nie zerknął ani razu. Musiało mu faktycznie zależeć.

   Przepuścił ją przodem i poszli razem do pokoju na samym końcu niewielkiego korytarzyka, przyozdobionego z obu stron staroświeckimi obrazami przedstawiającymi różne miasta kilkadziesiąt lat temu. Kobieta była podekscytowana, kiedy Marc przekręcał klucz w zamku. Dawno nie miała okazji nigdzie wyjechać, a co dopiero spać w hotelu. Musiała tylko załatwić jeszcze jedną sprawę, która nieustannie ją trapiła. Później pójdzie do recepcji i zadzwoni do Dana. Postara się mu wszystko wyjaśnić, chociażby to nagłe zniknięcie. Kto wie, może szuka jej już policja? Wolała się dłużej tym nie zadręczać. Spędzi kilka minut w pokoju, a potem na chwilę wyjdzie. Marc nawet nie zauważy.

   Ich oczom ukazał się dość duży pokój z kuchnią i łazienką. Jego centralnym elementem było wielkie łóżko, a na nim masa poduszek. Aż zachęcało, żeby się na nim położyć i odpocząć po długiej podróży.

   Marc zajął się oglądaniem pokoju, jednak po chwili jak typowy mężczyzna włączył w telewizji jakiś mecz i przeczesywał hotelowy barek w poszukiwaniu odpowiedniego alkoholu na ten wieczór. Melanie uznała, że to dobry moment na ciche wycofanie się.

   Powoli zamknęła za sobą drzwi i niechętnie udała się do tej fałszywej kobiety na recepcji.
- Przepraszam, mogę skorzystać z telefonu?
   Kobieta patrzyła na nią ze skrzyżowanymi rękami.
- Czyżbyś coś ukrywała przed swoim facetem? - Nagle jej udawana sympatia zniknęła.
- Mamy rozładowane telefony po podróży - wymyśliła na poczekaniu. - A z resztą to nie pani sprawa.
- Skoro jest tam sam to może pójdę go odwiedzić? - Prychnęła zadowolona z tego, że działa Melanie na nerwy.
- Proszę bardzo. Chyba nie zauważyłaś, że nawet na ciebie nie spojrzał. Może dlatego, że wyglądasz, jakbyś szła wieczorem do innej pracy, a wylądowała tutaj. Pewnie sama nie wiesz, co tu robisz. - Zgasiła ją, odzyskując pewność siebie i sięgnęła po słuchawkę, jednak już po chwili zamarła. Zapomniała, że nie zna numeru. I co teraz?
- Jednak się rozmyśliłaś? Biegniesz pilnować mężczyzny?
- Tak. Biegnę się z nim kochać, a ty tu sobie stój i nasłuchuj, skoro nie masz nic lepszego do roboty, niż wtrącanie się w czyjeś życie.

   To chyba skutecznie zamknęło jej usta, bo już się więcej nie odezwała. Melanie było jej trochę szkoda, no i miała wyrzuty sumienia. Odrobinę nazmyślała. Może za bardzo po niej pojechała. Mówi się trudno, przecież to nie ona zaczęła.

   Po cichutku wróciła do pokoju, tam jednak zobaczyła Marca, który na nią czekał.
- O, jesteś! - Ucieszył się. - Gdzie uciekłaś?
- Byłam się przejść po hotelu. Ładne urządzone miejsce. - Skłamała. I szybko zmieniła temat. - Co pijesz?
- Brandy. Wybacz, ale tobie nie mogę wlać z wiadomych celów. - Zmartwił się nieco.
- I tak nie lubię alkoholu - odparła, nie chcąc znowu zaczynać tematu.
- Może weźmiemy prysznic? - Spytał ciekawy jej reakcji i upił łyka.
- My? Razem? No chyba nie - zdziwiła się. Nie wyobrażała sobie takich scen z sobą w roli głównej.
- Szkoda. Mogłoby być fajnie - rozmarzył się.
- Ale nie będzie - sprowadziła go z powrotem na ziemię.
- W takim razie idę się myć sam. - Wstał, rzucając jej zawadiackie spojrzenie, sugerujące, że jeszcze na coś liczy.
- Już mówiłam, że nie. - Rzekła wyczerpana.

   Mężczyzna zrobił minę zbitego psa i wyszedł, a już po chwili słychać było dźwięk wody lecącej pod prysznicem. Melanie położyła się na łóżku i zachwycała jego miękkością. Czuła się cudownie. Wiedziała, że jeśli zaraz nie otworzy oczu, odpłynie. Usłyszała tylko to, że woda przestała lecieć i zasnęła.

Przepraszam za problemy z ostatnim rozdziałem, mam nadzieję, że ten nikomu nie zniknie ☺ Nie zniechęcajcie się końcówką, myślę, że następny rozdział będzie ciekawy 🙉

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz