Małe niedomówienie

2.6K 164 18
                                    

   Marc poprawił się w fotelu. Już nawet nie próbował udawać braku zainteresowania. Ta kobieta mogła go sobie opleść wokół palca, a on nie był w stanie się przy niej kontrolować. Mimo tego, że bardzo się starał. Znalazł jednak jakąś wewnętrzną siłę i zdobył się na odmowę.

- Nie będę się dłużej prosić, kotku - opomniała się Camila.

- Całe szczęście. I nie jestem niczym kotkiem, no może z wyjątkiem mojej kobiety - spiorunował ją wzrokiem.

   Kobieta nagle się zmieszała. To chyba trochę ją zszokowało, chociaż nie wyglądała na taką, która przejmuje się tym czy facet ma kobietę, czy też nie. Nie spodziewała się odmowy i tego nie przewidziała.

- Jeszcze zatęsknisz - wkurzyła się, starając się zachować resztki gracji.

   Odwróciła się, zarzucając włosy do tyłu i udała się w stronę drzwi, które nagle się przed nią otworzyły.

   Do gabinetu weszła Melanie, trochę zbita z tropu. Obmierzyła wzrokiem kobietę i spojrzała pytająco na Marca, który już widział w jej oczach, że cokolwiek powie na swoją obronę, zostanie uznane za kłamstwo.

- Do zobaczenia - powiedziała Camila uwodzicielskim tonem. Chciała odegrać się na mężczyźnie.

- Raczej nie - odparł arogancko i spojrzał w stronę Melanie, która niechętnie podeszła do jego biurka.

- Powiedziałam ci, że będę zajęta, a ty już wymyślasz sobie zajęcie z jakąś inną? Mam nadzieję, że nie takie, o którym myślę. - Zdenerwowała się i skrzyżowała ręce na piersi.

- To nie tak jak myślisz - zaczął, jednak nie dała mu dokończyć.

- Znam cię. Nie przepuściłbyś żadnej okazji - oskarżyła go, jednak po chwili przypomniała sobie dziewczynę z recepcji i jej złość trochę zelżała.

- Kiedyś bym nie przepuścił. Teraz nie przypuszczam tylko tych okazji, które ty mi dajesz. Żadnych innych nawet nie rozpatruję.

- Co ta kobieta od ciebie chciała? - Spytała, próbując ukryć zazdrość w głosie.

- Sam nie wiem. Przyszła i zaczęła mnie kokietować, więc ją wyprosiłem.

- Tak po prostu? A co było przed tym, jak ją wyprosiłeś? - Drążyła dalej, chociaż nie była pewna, czy na pewno chce o tym słuchać.

- Próbowała mnie uwieść, czy coś w tym stylu - z całych sił próbował wykrzesać z siebie resztki obojętności, a przecież nie był obojętny nawet na samo wspomnienie o jej kobiecych wdziękach.

- Mogę wiedzieć w jaki sposób? - Kontynuowała coś na kształt śledztwa, w którym była jedynym detektywem.

- Sądziła, że polecę na jej dekolt, jednak nic podobnego. Sama widziałaś, że była zła, kiedy wychodziła.

- No właśnie nie wyglądało mi to na złość. Bardziej na zapowiedź kolejnego spotkania. Mam nadzieję, że tylko mi się wydawało.

- Wydawało ci się - zapewnił ją i pogłaskał po ręce, jednak ona natychmiast zabrała ją z biurka, wykonując przy tym pełen pogardy gest.

- Kobieta wie, kiedy jej się wydaje, a kiedy nie. Tym razem mi się nie wydawało. Może przypomnisz sobie, ile razy ty się co do mnie myliłeś? Pewnie już nie pamiętasz, jak oskarżałeś mnie o spotkania z ,,kochasiem''... A o twoich humorach już nie wspomnę.

- Kotku... - wyszeptał do niej, próbując się zbliżyć.

   Podszedł do niej i zaczął gładzić ją po ramieniu, magnetyzując dotykiem każdy skrawek odkrytej skóry. Melanie przeszły dreszcze i poczuła falę gorąca. Uwielbiała jego dotyk, jednak tym razem nie mogła się oddać przyjemności. Nie uda mu się omotać jej po raz kolejny. W tej chwili jedyne, co było jej potrzebne to jasny umysł.

- Marc - zaczęła. - Co ty znowu kombinujesz?

- Zobaczymy - powiedział mrukliwie otulając pocałunkami jej szyję. 

   Odwróciła się w jego stronę i usiadła na biurku, sprawdzając wytrzymałość gustownego mebla. Wydawało jej się stabilne. Z zamkniętymi oczami delektowała się pieszczotami Marca. Kiedy tylko chciał, był taki uwodzicielski i delikatny, ale musiała mieć na uwadze to, że przecież nie jest pierwszą kobietą w jego życiu. Ani ostatnią - znając jego kaprysy. Przecież to typowe dla biznesmenów takich jak on. Najpierw się pobawią z jedną, a gdy tylko im się znudzi, szukają kolejnej zabawki. Oczywiście takiej, która by spełniała ich wymagania. Przypomniała sobie kobietę, która wyszła przed chwilą z gabinetu. Ona z pewnością je spełniała. 

   Melanie oprzytomniała. Przecież Marc próbował ją właśnie czymś zająć, żeby przestała o tym myśleć i o nic go nie podejrzewała. Na pewno właśnie zdradził ją z tą lafiryndą, a teraz jak zwykle udaje niewiniątko.

- Przestań do cholery! - oderwała się od niego, patrząc mu prosto w oczy. Jego wzrok był dziki, pełen pożądania i jednocześnie zaskoczony.

- Coś się stało? Byłem zbyt nachalny? W takim razie możemy zacząć jeszcze raz, w zwolnionym tempie, ale nie wiem czy wystarczy nam przerwy... - Znów zgrywał jakiegoś amanta.

- Czy możesz choć na chwilę zachowywać się jak porządny facet, a nie jak ktoś o wiecznie niezaspokojonych potrzebach seksualnych? Nie udawaj, że masz jeszcze ochotę! Przecież dopiero co dopieszczałeś inną laskę w ten sam sposób - wyrzuciła mu to, schodząc z biurka i wygładzając białą bluzkę.

- Dlaczego nie możesz pojąć, że jestem facetem, ale umiem odmawiać? Czy tak ciężko jest po prostu uwierzyć?! Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a ty myślisz wyjątkowo stereotypowo. Twoim zdaniem, skoro przyszła do mnie jakaś kobieta to miałem ją od razu zaliczyć? Przypominam ci, że jestem w pracy, więc tym bardziej nie okazuję zainteresowania takimi rzeczami. - Wzburzył się i przeszedł na drugą stronę gabinetu, odwracając się twarzą do okna.

- A teraz to co było? Też brak zainteresowania?

- Z tobą jest inaczej. Ile razy muszę ci to jeszcze powtarzać? - Odwrócił się, szukając jej wzrokiem, ale Melanie już tu nie było.

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz