Ulotna

2.5K 164 17
                                    

     Marc ziewnął i wrócił do swoich zajęć. Poszła sobie, trudno. Znajdzie ją później. Albo ona znajdzie jego, na co miał większą nadzieję. Przecież gonienie jej po biurze w tej sytuacji i tak nie ma sensu, bo nie dość, że narobi sobie wstydu przed innymi współpracownikami, to jeszcze nie ma absolutnie żadnych argumentów, w które by uwierzyła. Ta Camila to pewnie przebiegła sztuka. Może będzie go chciała torturować, ale po co? Dla awansu? A może po prostu z nudów? Całkiem możliwe, przecież co lepszego do roboty mogła mieć poza malowaniem paznokci?

     Mężczyzna próbował dalej pracować, ale nie umiał. Upił łyk kawy, która okazała się za gorąca. Poparzył sobie język i zdenerwowany wstał. Podszedł do wielkiego okna, z którego miał widok na ładniejszą część miasta. Kilka chmur na szarym niebie, niedomyta szyba. Jednym słowem nic nowego.

     Nie mógł się dalej oszukiwać. Chciał udawać obojętność i nonszalancję nawet przed samym sobą, ale nie umiał. Jednak zależało mu na Melanie. Jego arogancka strona osobowości nie pozwalała mu dopuścić tego do świadomości teraz, gdy już sądził, że ma ją w garści, jednak... Ona wcale nie była jego. Wręcz przeciwnie, wymykała mu się przy każdej możliwej okazji.

     Wyszedł z gabinetu, nie zważając na to, że powinien pracować.  Udał się w kierunku biura Melanie. Nie wiedział jeszcze z jakim zamiarem. Kobiety jednak nie było za biurkiem. Wkurzył się i przyspieszył kroku z zamiarem znalezienia Camili. Praktycznie jej nie znał, a był zmuszony latać za nią po biurze. Miał nadzieję, że nie zdążyła nagadać Melanie głupot, bo ciężko byłoby mu to wszystko odwrócić.

   Na szczęście znalazł Melanie w łazience i mógł z nią porozmawiać na osobności.

- Dlaczego mi nie wierzysz, skarbie? - Próbował zaskarbić sobie jej przychylność miłymi słówkami.

- Nie wierzę nikomu. Sama próbuję określić prawdziwą wersję zdarzeń.

- Jesteśmy zaręczeni. Nie zdradziłbym cię. - Dodał rzeczowo.

- Przypominam ci, że jeszcze się na to oficjalnie nie zgodziłam. - Przyhamowała go trochę.

- Byłem pewien, że...

- Miałeś dać mi czas. - Przeszyła go zdenerwowanym wzrokiem.

- Jeśli już rozmawiamy o czasie to jutro mija dwa tygodnie. Dowiemy się czegoś - delikatnie pogładził ją po brzuchu, jednak wkurzyło ją to i odsunęła jego rękę.

- Daj mi spokój i idź sobie do niej. Mam tego dość! - Gwałtownie wybuchnęła i udała się w kierunku drzwi.

- Nie wierzę, że po tym wszystkim, co zaszło w ten weekend, tak po prostu chcesz sobie wyjść - próbował jakoś do niej dotrzeć.

   Podszedł do niej i objął ją mocno. Jej ciało idealnie do niego pasowało. Oboje poczuli ciepło i rodzącą się między nimi na nowo namiętność. Nigdy nie reagowała obojętnie na jego dotyk. Wprost nie umiała mu się oprzeć, czuła się hipnotyzowana przez mężczyznę, który próbował do niej dotrzeć na wszystkie możliwe sposoby. A kiedy spostrzegł, że słowami nic nie zdziała, przeszedł do innej metody. Tej, która im obojgu sprawiała przyjemność nawet, jeżeli Melanie mówiła, że tego nie chce. Wiedział, że zawsze ma na niego ochotę, tylko czasami coś w środku mówi jej, że tak nie wypada. Wręcz podniecała go jej pruderia. Pragnął ją odkrywać i pokazywać jej, do czego jest zdolna. A była zdolna do wielu gorących rzeczy, o których nawet nie miała zielonego pojęcia.

- Czy to, że kilka dni temu uprawialiśmy seks ma jakiś wpływ na tą rozmowę? Możesz mi to wyjaśnić? Bo za cholerę nie wiem, jaki to ma związek z twoją zdradą. - Nieświadomie podniosła jedną brew, co sprawiło, że wyglądała uroczo i niepoważnie. Chyba zauważyła to po wyrazie twarzy Marca, bo skrzyżowała ręce.

- Kocham cię i cię nie zdradziłem. Jak mam ci to udowodnić? - Spojrzał bezradnie prosto w jej niepewne oczy.

   A kiedy nie zobaczył żadnego sprzeciwu, zaczął całować jej kształtne, pożądliwe usta. Miał wrażenie, że z każdym kolejnym pocałunkiem jakby wierzyła mu trochę bardziej, więc nie przestawał. Pragnął jej tu i teraz, ale przecież byli w łazience. W zasadzie gdyby się dłużej zastanowić to nie grało to żadnej roli. Przecież mogli zamknąć drzwi na klucz...

- Nawet o tym nie myśl - szepnęła, nie przerywając serii słodkich pocałunków.

   Wydał z siebie cichy pomruk protestu i całował ją jeszcze bardziej zachłannie w nadziei, że tym ją przekona.

- Musisz zawsze sprowadzać się tylko do jednego? - Oderwała się od niego i przywarła do ściany, znajdującej się tuż za nią.

   Marc momentalnie znalazł się tuż obok niej, osaczając ją swoimi umięśnionymi ramionami z obu stron. Wpatrywał się w jej niewinne oblicze, szukając jakiejś wskazówki. Jej usta były dla niego pokusą, jednak teraz musieli sobie coś wyjaśnić. Nawet jeśli według niego nie było już co wyjaśniać.

- Co jeszcze chcesz wiedzieć? Co tak bardzo nie daje ci spokoju? - Był czuły jak nigdy dotąd. Zaczął do niej mówić, jak do dziecka.

- Wciąż bierzesz narkotyki? Mówiłeś, że tej koszmarnej nocy byłeś pod wpływem - skrzywiła się.

- Nie. Ostatnio nie. I nie będę brał, jeśli przestaniesz być na mnie zła.

- Zmieniłeś taktykę? Myślisz, że będziesz mną manipulował? A jak będę zła to co, mam się liczyć z tym, że znów będziesz coś brał? - Zirytowała się, bo chciała już mieć tą rozmowę za sobą.

- Być może - odparł ogólnikowo.

- W takim razie nie szukaj mnie, dopóki nie nauczysz się kontrolować, bo znudziło mi się takie zachowanie.

   Odwróciła się, odrzucając na bok swoje blond loki i szarpnęła za klamkę. Chwilę później Marc usłyszał trzask drzwi i oparł się o ścianę. Był w kropce. Naprawdę nie wiedział, co robić. Spieprzył to na całej linii.

- Miło było dowiedzieć się o tobie kilku interesujących rzeczy. Przyda mi się ta wiedza. - Usłyszał znajomy głos, a z jednej z kabin wyłoniła się Camila i stanęła przed nim z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

Przepraszam za długą nieobecność, ale miałam mało czasu i strasznego lenia. Nie miałam pojęcia, co napisać, ale dzisiaj jakoś poszło. Dziękuję tym, którzy nie zapomnieli o "Wzorku pełnym pożądania" 😊😘😉

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz