Przebaczyć czy znienawidzić?

3.8K 191 4
                                    

   Musiała zasnąć bo zupełnie straciła poczucie czasu. Nie miała pojęcia czy jest noc, czy może już dzień? Nie zastanawiając się dłużej wstała z zimnej podłogi i ruszyła niepewnym krokiem przed siebie. Miała nadzieję, że jest sama, bo nie miała ochoty z nikim rozmawiać, ani nikogo widzieć. Nic nie było dla niej lepsze w tamtej chwili, niż zwykła samotność. Znów była w emocjonalnym dołku. Facet który rzekomo ją kochał, bezczelnie ją wykorzystał. Może jeszcze powie jej że to było z troski i miłości? O nie. Marc już nic jej nie powie, bo już nigdy się nie zobaczą. Nieważne czy zajście z poprzedniego wieczoru będzie miało jakieś skutki, czy też nie. Pogładziła się po brzuchu. Nie. Tego jej plan nie przewiduje. A plan Marca to plan Marca. Nie ma z nią nic wspólnego. Niech sobie idzie jak najdalej szukać dziewczyny, która zgodzi się zostać jego osobistym inkubatorem. Melanie była na to zdecydowanie za młoda i zbyt mądra. Chciała się rozwijać i podróżować, w pełni korzystać z życia. Mogła przecież wszystko. I nikt jej tego nie zepsuje. A już na pewno nie Marc.
   Kobieta nieśmiało wykonała kilka kroków w stronę kuchni ze świadomością, że on może tam nadal być. Wydawało jej się, że usłyszała jakiś szmer. Nie. To tylko jej nadwrażliwa wyobraźnia, wszystko jest w porządku. Zerknęła zza ściany na niewielkie pomieszczenie w którym przez cały czas świeciło się światło. Za oknem było jeszcze szaro, pewnie zbliżał się poranek. Chciała usiąść na krześle i uciec stąd myślami jednak nie mogła. Przeszkodził jej w tym niewielki zwitek papieru leżący tuż przed nią na blacie. Niechętnie wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Domyślała się kto go tu zostawił. Z wyraźnym zdenerwowaniem zaczęła rozwijać kawałek kartki. Marc okazał się tak łaskawy że zostawił jej list? No proszę...
"Nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, żeby opisać jak podłe było to, co ci zrobiłem. Jestem skończonym idiotą, nienawidzę przez to siebie i nigdy sobie nie wybaczę tego, że skrzywdziłem jedyną kobietę mojego życia. Nie oczekuję od Ciebie, że mi wybaczysz, bo to by było zbyt wiele. Chcę tylko, żebyś wiedziała że jestem. Nawet jeśli nie chcesz mnie znać będę gdzieś w Twoim życiu, bo Cię kocham. Może nastanie taki dzień, że wszystko będzie prawie jak dawniej i będziesz w stanie zapomnieć jak podłe Cię potraktowałem.

P.S. Przyjadę rano sprawdzić jak się czujesz."
  
   Melanie mocno ścisnęła kartkę, a jej niebieskie oczy momentalnie się zaszkliły. Patrzyla nieruchomo w jeden punkt gdzieś w oddali. Próbowała być twarda. Nie chciała znowu się mazać jak nastolatka, ale to było silniejsze od niej. Zgniotła list od Marka i rzuciła go na podłogę, a z jej oczu popłynęły łzy, których nie była w stanie opanować. Jeszcze nigdy nie czuła się tak bezwartościowo. Ale czemu tu się dziwić, skoro poprzedniego wieczoru została potraktowana jak zwykła rzecz? Jak zabawka do zaspokajania męskich potrzeb, a nie jak kobieta, którą powinno się kochać, szanować i otaczać opieką. Nie tak wyobrażała sobie związek. Nie wiedziała co dalej, od czego ma zacząć. Jak się pozbierać? Postanowiła po prostu o tym nie myśleć i wyprzeć z głowy wszystkie myśli związane z Markiem. Miała tylko nadzieję, że da jej spokój i nie będzie go musiała więcej widzieć.
   Była wykończona. Nie zważając na nic udała się do sypialni i bezsilnie opadła na łóżko. Chciała chociaż na chwilę zasnąć. Zamknęła zmęczone od płaczu oczy i poczuła znajomy zapach. Był ładny i jej się z kimś kojarzył, jednak przez chwilę nie mogła skojarzyć z kim. Dopiero po chwili oprzytomniała. Perfumy Marca. Przecież leżał na tym łóżku jeszcze kilka godzin temu. Tego było już za wiele. Nawet we własnym mieszkaniu nie mogła czuć się swobodnie. Z impetem zrzuciła kołdrę i wszystkie poduszki na podłogę. Co z tego, że teraz było jej niewygodnie. Była tak wykończona, że po kilku minutach już twardo  spała na gołym materacu, jednak niezbyt długo, bo coś jej przeszkodziło. Słyszała przez sen, że ktoś się do niej zbliża. Nie była w stanie otworzyć oczu, ale dokładnie słyszała każdy krok. Jej umysł był jakby zamrożony, znała to uczucie kiedy nie umiała się obudzić z koszmarów, teraz było podobnie. Po chwili kroki jakby oddaliły się, jednak przez cały czas czuła czyjąś obecność. A może to wyobraźnia znowu płata jej figle? Nie ufała sobie, bo wiedziała do czego była skłonna jej podświadomość. Wyobrażeniom i domysłom nie warto ufać. Pewnie jej się wydawało.
   Kiedy w końcu udało jej się obudzić spostrzegła, że ktoś nad nią stoi i się w nią wpatruje. W jednej chwili zerwała się na równe nogi.
- Co ty tu robisz?! Nie chcę cię więcej widzieć, ty idioto, jesteś chory! - Krzyczała do Marca, jednak on nie odpowiadał, tylko stał trochę wycofany. Widać było jak bardzo dręczą go wyrzuty sumienia.
- Powiedziałam coś. Wynoś się i nigdy nie wracaj! - Dodała jeszcze bardziej stanowczo.
Mężczyzna jednak stał dalej w tym samym miejscu bez słowa. Wiedział, że tak będzie, jednak nie miał pojęcia że będzie to dla niego takie ciężkie. W tym momencie chciał się tylko napatrzeć na Melanie, bo wiedział, że może jej już nigdy nie zobaczyć. Poruszyło go to. Nigdy nie sądził, że jest wrażliwym facetem, ale nagle poczuł, że traci kontrolę. Nie zdarzało mu się to wcześniej.
- Czy ty nie rozumiesz co do ciebie mówię? Idź stąd, bo zadzwonię na policję i powiem im co mi zrobiłeś!
Melanie była nieugięta do momentu, w którym zobaczyła łzy w oczach Marca. Nie była to żadna gra aktorska, ani manipulacja jej uczuciami tylko najprawdziwszy smutek. To całkiem wybiło ją z rytmu i nie wiedziała już co ma zrobić. Z jednej strony była na niego wściekła, z drugiej się go bała. A teraz jeszcze było jej go szkoda. Przecież to nie on był tu ofiarą i to nie on powinien płakać!
Marc tym razem nie ukrywał żadnych emocji. Nagle przestał się ich wstydzić. Zaryzykował. Widział, że to, co zrobił wczoraj było wręcz zwierzęce, a on miał problem z pohamowaniem swojego pożądania. Znał też swój charakter. Dominujący, czasami zazdrosny, nieznoszący sprzeciwu, ale przecież miał też drugą stronę. Potrafił też być opiekuńczy, łagodny i kochający. Chciał być dla Melanie opoką i ją w jakiś sposób pocieszyć, ale w jaki sposób gwałciciel może pocieszyć ofiarę? Nie mógł przecież cofnąć czasu. Ale nie będzie też stał w miejscu i czekał w nieskończoność. Teraz, albo nigdy. Wiedział, że są dwie możliwości. Albo kobieta mu wybaczy, albo go do końca znienawidzi. Zrobił krok w jej kierunku, a Melanie poczuła jego przeszywające spojrzenie. Widziała w jego oczach wszystko. Dosłownie wszystkie myśli i emocje, które przewijały się przez jego umysł. Mężczyzna podszedł do niej i mocno ją przytulił. Była trochę niższa, więc ciężko jej było uwolnić się z jego uścisku. Nie chciała go, jednak nigdy nie czuła takiego ciepła ani skruchy bijącej od Marca.
- Puść mnie. Ty chyba nie wiesz jak się czuję. - Oznajmiła oschle.
- Wiem, doskonale wiem jak się czujesz, ale wiem, że nadal mnie kochasz, bo pozwoliłaś mi się przytulić. Ten jeden mały gest sprawił, że wiem, że jeszcze nie straciłem cię do końca. Będę walczył o twoją miłość, aż w końcu mi przebaczysz. - Mówiąc to jeszcze mocniej ją przytulił, obejmując ją opiekuńczo swoimi dużymi dłońmi.
Melanie mimo, iż z początku nie odwzajemniła uścisku teraz poczuła, że mężczyzna który ja zgwałcił to nie był on. Czuła, że to jest Marc, któremu może się wyżalić i wypłakać w koszulę, jednak tego nie zrobiła. Była w kropce. Już dawno powinna wyrzucić go z domu, jednak nie potrafiła. Czuła, że łączy ich coś więcej.

Dziękuję Wam za 30 tysięcy wyświetleń!!! Nigdy nie sądziłam, że będzie ich aż tyle 😊 Może dobijemy do 40 tys? 😃

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz