Kogo wybierasz?

3.9K 88 34
                                    

     Nie miała zamiaru wybierać. Jej sny nie mają prawa się urzeczywistnić, nie dopuści do tego. To ona jest panią swojego losu, nic nie może być przecież z góry zaplanowane. Dlatego nie oglądając się za siebie, po prostu wybiegła z lokalu. Nie chciała, by któryś z nich mógł ją dogonić. W ułamku sekundy zdążyła jeszcze spojrzeć na zdezorientowanego kelnera, polerującego kieliszki, który chyba jednak domyślał się, co się dzieje. Rzuciła też krótkie spojrzenie w stronę Camili, siedzącej na eleganckim krzesełku ze skwaszoną miną. Wszystkie te obrazy były jednak rozmyte do granic możliwości. To pewnie dlatego, że jej oczy były już przemęczone od nadmiaru łez.

     Niemalże wpadając w grupkę ludzi czekających na taksówkę, skierowała się w stronę przejścia dla pieszych. Jak na złość, światło akurat zmieniło się na czerwone. Nawet sygnalizacja świetlna okazała się być dla niej bezlitosna. Zamiast żywego koloru nadziei - szkarłatna czerwień. Czerwona jak jej przepłakane oczy i zranione serce. Poczuła pewną jedność z tym kolorem, więc nie myśląc zbyt wiele, po prostu przebiegła na drugą stronę jezdni. Nie sprawdzała nawet, czy coś nie nadjeżdża. Przecież koniec życia w tym momencie oznaczałoby koniec problemów. Nie tylko dla niej. Uwolniłaby od nich również Dana i Marca, a przecież o to chodzi w życiu. Po co męczyć się aż do tego stopnia?

     W momencie, gdy znajdowała się już po drugiej stronie, usłyszała rozdzierający pisk tuż za swoimi plecami. Towarzyszył temu donośny trzask oraz odgłosy przerażenia wydobywające się z gardeł przechodniów. Bała się odwracać za siebie. To, co zobaczy prawdopodobnie zmieni jej życie na zawsze. Zamknęła oczy, pogrążając się w modlitwie i jednocześnie prosząc o cud, o dar cofnięcia czasu. Pozostawało tylko jedno pytanie, na które nie chciała znać odpowiedzi. Czy to był któryś z nich? Dan? A może Marc? Nie chciała wybrać sama więc los zadecydował za nią...

     Spojrzała za siebie. Kilka metrów od niej leżał konający mężczyzna, a tuż obok niego klęczał drugi, udzielając mu pierwszej pomocy. Otaczały ich porozbijane części samochodu i skrawki ubrań. Wzięła jeden z nich i przytuliła do siebie, doskonale zdawając sobie sprawę z tego, do kogo należał. W jej serce wbijały się tysiące szpilek, oddech stawał się coraz cięższy. Nie potrafiła zrobić kroku w stronę poszkodowanego, bo czuła, że zaraz upadnie. Przecież jej cholernym obowiązkiem było ratować jego życie! To przez nią właśnie je tracił. A może było już za późno?

     Z daleka roznosił się synał karetki. Ulżyło jej, że ktoś ją wezwał. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy i bardziej przenikliwy, świdrował ją od wewnątrz. W końcu poczuła, że wraca do siebie. Kiedy chciała podbiec do ofiary, było już za późno, bo mężczyznę otaczali ratownicy. Nie mogła się pożegnać. Kiedy ktoś umiera, nie ma specjalnie wydzielonego czasu, żeby się pożegnać. Życie to przecież nie żaden melodramat. Ratownicy właśnie wnosili mężczyznę do karetki i nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi. Po tym wszystkim nawet nie śmiała podejść, aby przynajmniej pojechać razem z nimi do szpitala. Jeśli on umrze, ona też nie będzie mogła żyć. Śmierć jest niesprawiedliwa, podobnie jak życie.

     Stała tak przez dłuższą chwilę, wpatrując się z odjeżdżającą karetkę, zlewającą się z blaskiem zachodzącego słońca. Bała się, że wraz ze słońcem, zgaśnie również tamto życie. Wszystko się oddalało, teraz nie słyszała już żadnego dźwięku, poza piszczeniem gdzieś w głowie. Przed oczyma wyskakiwały jej plamy ciemności. Czy to demony, które od teraz będą jej towarzyszyć? A może tak wygląda przenoszenie się na tamten świat? Może już za chwilkę ujrzy go tam całego i zdrowego...

     Głowa przeraźliwie ją rozbolała, jakby uderzała nią o ostre skały. Nagle faktycznie uderzyła o coś twardego, ale tego już nie poczuła. Straciła przytomność i całym swoim ciężarem uderzyła o asfalt. To było zbyt wiele dla jej świadomości. Nie wiedziała, co działo się potem. Nie chciała też odzyskiwać przytomności, bo to oznaczałoby powrót do rzeczywistości i do cierpienia. Wolała tkwić w nicości...

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz