Druga twarz

4.2K 200 11
                                    

- Skoro już ci się znudziło bycie ze mną to pokażę ci, że może być hmmm... inaczej. - Zrobił dziwną minę.
- Nie. Dziś nie będziesz mi nic pokazywał. Nie mam ochoty na żadne eksperymenty, a poza tym...
- Co poza tym?
Melanie nie wiedziała, czy może mu to powiedzieć. W tym momencie był niestabilny emocjonalnie. Nie miała pojęcia, czego może się po nim spodziewać.
- Boję się ciebie. - Powiedziała cicho.
Mężczyzna nie wyglądał na szczególnie zaskoczonego tym faktem. Ku zdziwieniu Melanie, z jego wyrazu twarzy można było wywnioskować, że przepełnia go duma.
- Dlaczego się mnie boisz?
- Nie wiem. - Odparła szczerze. Chciała już zakończyć ten niekomfortowy temat.
- Nie musisz się mnie bać, pamiętaj, że tylko przy mnie jesteś bezpieczna. - Zapewniał ją bezustannie, ale tym razem jego słowa były bezwartościowe.
   Objął dłońmi kobietę i przyciągnął ja do siebie z całych sił. Próbowała protestować, jednak stwierdziła, że to gra warta świeczki. Kiedy jego dłonie przeniosły się trochę niżej, czuła się już zakłopotana. Zupełnie nie miała na to ochoty. Czuła, że mężczyzna, który ją dotyka jest jakiś obcy. Jakby wcale nie był Markiem. Poczuła jak podnosi jej bluzkę, odsłaniając kawałek pleców i brzuch. Odrazu ją sobie poprawiła. Próbowała się odsunąć, ale jego uścisk był zbyt silny i stanowczy. Musiała włożyć w to więcej siły. Zaczęła się więc szarpać, bo wiedziała, że Marc tak łatwo jej nie puści. To nie były żarty. Widziała w jego chłodnych oczach coś dziwnego. Obcego.
- Odsuń się ode mnie! - Krzyknęła zdenerwowana.
   Podniosła wzrok i zobaczyła, że to nie skutkuje. Na twarzy Marca widać było rozbawienie. Pogrywał sobie z nią.
- Naprawdę nie mam teraz ochoty na twoje dowcipy. Słyszałeś? Puszczaj!
- Nie rozkazuj mi. Jesteś tylko kobietą.
- ,,Tylko kobietą"? - Powtórzyła jego słowa. - Co to ma znaczyć?
- Jesteś słaba fizycznie i zależna ode mnie. A ja teraz mam na ciebie straszną ochotę i nie zamierzam sobie psuć nastroju głupimi dyskusjami.
   Znów się do niej zbliżył. Zaczął ją natarczywie całować, a kiedy poczuł opór z jej strony, zrobił się jeszcze bardziej nachalny. Im bardziej protestowała, tym bardziej tego chciał. Kobieta stała nieruchomo, czekając, aż przestanie, jednak nie przestawał. Zrobił następny krok.
- Chodź do sypialni. - Rozkazał, jakby miał nad nią jakąś władzę.
- Nie.
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnął się krzywo i wyszedł z kuchni.
   Melanie bezradnie usiadła na krzesełku, nie wiedząc co ma dalej czynić. Na pewno nie pójdzie do sypialni, ale w takim razie gdzie? Będzie tak czekać, aż Marc sobie pójdzie? Znała go i widziała, że on tak łatwo nie odpuszcza. Już nie raz widziała jego upór. W takim razie miała jedno rozwiązanie. Po cichu wyjdzie z mieszkania i pójdzie do Dana. Po tym wszystkim, co wydarzyło się tego wieczoru czuła, że to będzie nie na miejscu, ale postanowiła spróbować.
   Na palcach przedostała się na korytarz. Zdjęła płaszcz z wieszaka i wzięła buty w rękę. Założy je później, żeby Marc nie mógł jej usłyszeć. Bezczelnie podeszła do drzwi i nacisnęła klamkę. Nic. Ani drgnęły. Spróbowała drugi raz. Znowu nic. Ktoś musiał je zamknąć i zabrać klucz. Marc. To z pewnością on. Wszystko sobie dobrze obmyślił. Niech go szlag.
   Z rezygnacją odwiesiła płaszcz z powrotem, jednak kiedy się odwróciła, spostrzegła cień. W progu stał Marc i natarczywie ją obserwował. Jego mina mówiła wszystko.
- Wiedziałem, że to zrobisz.
Miała jeszcze jedną szansę. W torebce zostawiła komórkę. Szybko do kogoś zadzwoni i będzie po sprawie. Nic jej nie zrobi.
   Mężczyzna powoli szedł w jej kierunku, jednak ona była szybsza. Gorączkowo przeszukiwała torebkę, jednak nie znalazła telefonu. Marc stanął tuż obok niej, trzymając go w ręce.
- Tego szukałaś? - Pokazał jej komórkę i schował do tylnej kieszeni spodni. - Oddam ci ją w swoim czasie. Jeśli zasłużysz, oczywiście.
Zamurowało ją, ale postanowiła nie dać tego po sobie poznać.
- Możesz ją sobie wziąć. Nie zależy mi na niej. - Skrzyżowania ręce i czekała na jego reakcję, jednak tego się nie spodziewała.
   Nie spiesząc się podszedł do Melanie i spojrzał na nią pytająco.
- Masz zamiar dalej się tak upierać, czy w końcu ze mną pójdziesz? Później może się okazać, że nie będę już taki miły. - Oznajmił chłodno.
- Oczywiście, że nie! Daj mi spokój, psycholu!
- W takim razie załatwimy to w inny sposób.
Nie czekając na jej reakcję, podniósł ją i ruszył w stronę sypialni. Nie zważał na jej protesty. Kobieta z całych sił próbowała mu się wyrwać. Jego mięśnie, które przedtem tak jej imponowały, teraz stały się jej przekleństwem. Był silniejszy, niż myślała.
   Rzucił ją na łóżko, gdzie jeszcze niedawno razem spali i rozmawiali przed snem. Te wszystkie dobre chwile poszły w zapomnienie. Teraz widziała w nim tylko tyrana. Mężczyznę, który wcale się z nią nie liczył.
- Dalej masz zamiar protestować?
- Żebyś się nie zdziwił. - Odparła nawet nie patrząc mu w oczy. Bała się.
- Zawsze byłem raczej zwolennikiem załatwiania wszystkiego pokojową drogą, ale skoro się nie zgadzasz...
   Wszedł na łóżko tuż obok niej i ściągnął z niej bluzkę. Nie sprawiło mu to większego trudu. Z resztą ubrań było już trochę trudniej. Melanie w jednej chwili postanowiła podjąć kolejną próbę ucieczki. Zerwała się z łóżka i zaczęła biec, tylko jeszcze nie wiedziała dokąd.
Łazienka! - Pomyślała.
Zamknie drzwi na klucz i zyska trochę czasu. Szybko wbiegła do niewielkiego pomieszczenia tuż obok sypialni i próbowała przekręcić zamek w drzwiach, jednak Marc był równie szybki. Z całej siły pociągnął za drzwi, z którymi próbowała się mocować. Nie dała rady. Otworzył je i był już obok niej. Bała się, że to go jeszcze bardziej rozzłości, jednak było wręcz przeciwnie. Podobało mu się to. Złapał ją w talii, drugą ręką ściągając z siebie spodnie.
- Nie zrobisz mi tego, prawda? Powiedz, że tego nie zrobisz.
- Dalej w to nie wierzysz? Będzie nam przyjemnie, tak jak zawsze. Przyznaj, że ostatnim razem nie narzekałaś.
- Robisz to wbrew mojej woli! Między nami wszystko skończone! - Krzyczała przez łzy.
- A jeśli coś by ci się przytrafiło po dzisiejszym? Pozbawiłabyś własne dziecko ojca? Przecież rozmawialiśmy o tym, że chcemy mieć razem dziecko. Dałem ci wtedy czas, który właśnie upłynął.
- Dziecko?! Przestań gadać głupoty. Do końca ci odbiło? - Zwątpiła.
- Wcale mi nie odbiło. Wiem, że nie bierzesz pigułek. Wyobraź sobie, że tym razem nie mam przy sobie prezerwatywy...
Cholera. Skąd on wiedział, że właśnie ma ,,te dni"? Albo to przypadek, albo był mądrzejszy, niż sądziła.
   Mężczyzna zatopił palce w jej włosach.
- Nie bój się. - Obudził się w nim ,,dawny" Marc, jednak to trwało tylko chwilę.
   Mimowolnie zamknęła oczy. Czuła, że spotyka ją to drugi raz, tylko tym razem nikt jej nie uratuje. Mężczyzna wszedł w nią powoli, a potem mocno napierając, przycisnął ją do ściany. Podniósł ją, aby być jeszcze bliżej. Czuła, że odpływa. Zaraz po tym skończył w niej i założył spodnie. Kiedy zapinał zamek spytał jeszcze:
- Sądzisz, że już wystarczy, czy powinniśmy zrobić to jeszcze raz?
W jego głosie nie było już całej tej agresji i ironii. Znów był taki jak przedtem. Nie mogła w to uwierzyć. Jednak dla niej już nigdy nie będzie taki jak kiedyś.
- Wynoś się stąd.
Patrzył na nią rozczarowany.
- Powiedziałam wynoś się stąd! - Powtórzyła oschle.
Marc poszedł do sypialni i przyniósł jej cichy. Pozwolił jej się ubrać i czekał, aż stamtąd wyjdzie, jednak Melanie nie miała najmniejszego zamiaru. Poszedł do niej jeszcze raz, tym razem z jej telefonem w ręce. Podał jej go, a ona wyrwała mu go z ręki. Stał i patrzył na nią błagalnie. Nie wiedziała skąd w nim nagle tyle pokory. Czyżby wyglądała aż tak żałośnie?
- Czy kiedyś mi wybaczysz? - Spytał głosem pozbawionym jakiejkolwiek nadziei. To był głos winnego.
Nie odpowiedziała. Nawet na niego nie spojrzała. Patrzyla tylko na telefon, który mocno trzymała w uścisku i nie wiedziała już nic. Miała zamiar po kogoś zadzwonić, ale zdała sobie sprawę ze swojej sytuacji. Przecież nie chciała, by ktokolwiek się dowiedział, ani żeby zobaczył ją w tym stanie. Chciała być sama, jednak Marc za nic nie chciał wyjść. Poszedł do kuchni i cierpliwie na nią czekał. Miała wrażenie, że ta chwila ciągnie się całą wieczność.

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz