Anioł Stróż

3.5K 179 36
                                    

   Melanie czuła się już o niebo lepiej. W zasadzie nie odczuwała już żadnej potrzeby, żeby dalej leżeć na szpitalnym łóżku. Skąd u niej ten nagły przypływ energii? Może dlatego, że została sama w pokoju i miała dziwne przeczucie, że Dan nie zostawi tej sprawy w spokoju. Czuła powinność, żeby iść i sprawdzić, czy nic złego się nie stało. Tylko że nie za bardzo miała jak wyjść ze szpitala. To nic. Przejdzie się i ich poszuka, może jeszcze nie wyszli. Wolała osobiście przekonać się, że wszystko w porządku.
Powoli zsuwała się z łóżka, jakby sprawdzając, czy faktyczne ma siłę chodzić. Ku jej zaskoczeniu okazało się, że czuje się doskonale. To pewnie ta kroplówka, pomyślała. Ciekawe czego jej tam dolali. Ośmielona tym, że czuje się znacznie lepiej, niż kiedykolwiek, wręcz wybiegła z sali. Nie spodziewała się, że wpadnie na Dana, który właśnie zmierzał na jej salę. Nim się obejrzała, znalazła się w jego ramionach. Był tak wysoki, że jej głowa była na wysokości jego klatki piersiowej. Biło od niego przyjemne ciepło i czuła intensywny zapach jego perfum. Musiała przyznać, że były wyjątkowo w jej guście. Męskie i zarazem delikatne.
Nie chciała przerywać tego momentu, ale wiedziała, że dla niego to może być niekomfortowe. Uniosła głowę, aby zobaczyć jego twarz. Zdziwiła się. Był pogodny i najwyraźniej bardziej zadowolony od niej. Nie umiała się powstrzymać od niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Przepraszam, poczułam nagły przypływ energii i postanowiłam jakoś ją spożytkować. - Uśmiechnęła się w jego stronę.
- Widziałem, że dosłownie lecisz w moim kierunku, więc co miałem zrobić? Rozłożyłem ręce i czekałem, aż wpadniesz w moją pułapkę. I proszę, mam cię. - Odpowiedział wyraźnie szczęśliwy. Po jego wcześniejszej złości i frustracji nie było śladu. Tak samo, jak nie było śladu po Marcu.
- Marc już poszedł? - Musiała spytać.
- Można tak powiedzieć... - Stwierdził, po czym objął ją opiekuńczo, tym samym sugerując, żeby o nic więcej nie pytała. - Czy aby na pewno dobrze się czujesz?
- Oczywiście. Chcę już wracać do domu. Najlepiej teraz. - Oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- A może zostaniesz tu jeszcze do jutra? Zależy mi na twoim zdrowiu, zrób to dla mnie - zachęcił ją uśmiechem, który był bardzo przekonujący.
- Muszę? - Zapytała, nie kryjąc rozczarowania. - No dobrze, zrobię to dla ciebie. - Spuściła wzrok, bo wciąż trochę wstydziła się Dana.
Wprawdzie łączyło ich wiele, ale to nie zmieniało faktu, że znali się bardzo krótko.
- W nagrodę zostanę z tobą jak długo tylko zechcesz - odparł zadowolony.
- A co jeśli powiem, że boję się spać sama w nocy?
- Hmm, no to coś na to zaradzimy. - Uśmiechnął się pod nosem na samo wyobrażenie, jak cudownie mogłaby wyglądać ta noc. Mimo tego, że to jednak szpital, ale przecież można o tym w jakiś sposób zapomnieć.
Melanie w jego obecności zapomniała o wszystkim. Zapomniała gdzie i dlaczego tu jest. A co najważniejsze, udawało się jej nawet zapomnieć o Marcu i tym, co jej zrobił. Miała nadzieję, że wszystko mimo przeciwności losu zmierza w dobrym kierunku. Pozostawała tylko jedna sprawa do wyjaśnienia, ale za dwa tygodnie wszystko będzie już jasne. Nadejdzie ten dzień, który zadecyduje o tym, jak będzie wyglądała jej przyszłość. Młoda, ambitna dziewczyna z planami na życie, czy już samotna matka dzieckiem psychola... Może nazwała to za mocno, ale jak w tej sytuacji mogła powiedzieć inaczej? Tak czy inaczej nawet jeśli miałby się spełnić ten najczarniejszy scenariusz, stwierdziła, że jakoś to przeżyje. A na pewno nie usunie dziecka, bo nie ma do tego sumienia.
Dan też pogrążył się w rozmyślaniach. Miał niepowtarzalną okazję. Można powiedzieć, że Marca już nie ma. Był sam z kobietą, za którą skrycie szaleje, ale wstydzi się jej o tym powiedzieć. Zwłaszcza że jest świadomy tego, co przeżyła. Jednak po głowie przez cały czas chodzi mu tylko jedna myśl, mimo tego, że ze wszystkich sił stara się ją ignorować. Melanie jest w ciąży? To niemożliwe. Był tak zszokowany, że nie umiał się na niczym skupić. Postanowił przestać myśleć i zacząć działać.
- W zasadzie, skoro mówisz, że czujesz się już dobrze to nie ma sensu cię tu trzymać na siłę. - Stwierdził, a Melanie aż uniosła się z radości. - Ale, jako że się o ciebie martwię to muszę mieć cię na oku.
- Co sugerujesz?
- Nie chcę być niegrzeczny, ale chyba właśnie wpraszam się do ciebie na noc. - Powiedział, jednak po chwili dodał pośpiesznie - na kanapie oczywiście.
Melanie rozśmieszyła reakcja Dana, jednak od razu posmutniała, kiedy przywołała sobie wizję mieszkania i ostatnich wydarzeń. Nie chciała tam wracać, a wręcz się bała, że znowu spotka tam Marca. Był taki nieprzewidywalny.
- A co, jeśli trochę odwrócilibyśmy sytuację? Jeśli to ja spałabym na kanapie, tylko że twojej... - Wystękała. Zależało jej na tym, żeby się zgodził. W przeciwnym razie była gotowa spędzić noc w szpitalu.
- Pewnie! - Wybuchnął entuzjazmem. - To znaczy jak najbardziej. - Widać było, jak skarcił się za to w duchu. Jednak jego oczy dalej były promienie i szczęśliwe.
- Myślę, że wiesz czemu nie chcę tam spać.
- Możesz spędzić u mnie tyle nocy, ile tylko zechcesz. - Uśmiechnął się do niej jak nigdy wcześniej i zaczął pakować do torby podstawowe rzeczy, które wcześniej jej przywiózł.
- Dziękuję. Twoje wsparcie jest dla mnie wszystkim - wzruszyła się, jednak starała się tego nie okazywać.
Była po prostu szczęśliwa, że znalazł się ktoś, kto był dla niej tak dobry, szczery i bezinteresowny. W tej chwili nie potrzebowała niczego więcej niż tylko obecności Dana. A Danowi się to podobało, więc ten układ był całkiem dobry.

Wiem, że trochę mało się tu dzieje, ale nie mogłam tego w żaden sposób pominąć. Nadejdą ciekawsze momenty, gwarantuję ☺

Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz