- Mogę wejść? - Spytał nieśmiało, gdy stali już pod mieszkaniem Melanie.
Kobieta westchnęła i figlarnie przewróciła oczami. Całą drogę z klubu szli pieszo. Ku jej radości, Marc zaczął się przed nią otwierać. Kiedy nie było w pobliżu tych korpo szczurów, jak miała w zwyczaju ich nazywać, Marc stawał się całkiem normalnym, fajnym facetem. Tak ją to ucieszyło, że postanowiła iść o krok dalej i zaprosić go do swojego mieszkania. Nie w wiadomych celach, ale tak po prostu. Żeby porozmawiać. Miała nadzieję, że on myślał podobnie, ale po tym, co zaszło między nimi w klubie widziała, że jego zachowanie mocno się zmieniło. Na lepsze.
- Pewnie. Każda pora jest dobra na herbatę - uśmiechnęła się, patrząc na jego zegarek. Dochodziła trzecia w nocy.
Marc uśmiechnął się znacząco. Myśleli teraz o tym samym, jednak wiedzieli, że tej nocy nic się nie wydarzy. Przynajmniej Melanie miała taką nadzieję, a Marc obiecywał się kontrolować...
Kilka chwil później obydwoje siedzieli już nie przy herbacie, a przy lampce wina. W salonie panował półmrok, jedynie dwie małe lampki były zapalone. Marc siedział wygodnie na fotelu i lustrował wzrokiem cały pokój.
- Całkiem przytulnie tutaj. Sam chciałbym tu mieszkać. Ktoś pomagał ci to urządzić?
- Sama urządziłam. Pasjonuję się wnętrzami i gdyby mnie było na to stać, zmieniałabym wystrój conajmniej raz w miesiącu - uśmiechnęła się analizując przy okazji, co można by tu zmienić.
- Lepiej powiedz czym się nie pasjonujesz. Świetnie dzisiaj tańczyłaś. Aż nie mogę uwierzyć, że to było zaledwie kilka godzin temu.
- Nie przesadzaj, bo się zarumienię - powiedziała lekko skrępowana komplementami. Nie przywykła do ich dostawania.
- Mam pewien pomysł, ale pewnie się nie zgodzisz. - Zaczął niewinnym głosem.
- Jaki? - Spytała, nie wiedząc, czego może się po nim spodziewać.
- Może zatańczymy? Nauczyłabyś mnie czegoś egzotycznego? - Zaśmiał się cicho.
- Mieliśmy być grzeczni...
- Od kiedy to tańczenie jest zabronione? - Spytał z powagą w głosie, ale Melanie wiedziała, że żartuje. - Jeden taniec, kilka minut i sobie pójdę. Będziesz mogła iść spać na te cztery godziny, by rano znów mnie zobaczyć. Od jutra pracujemy w jednym miejscu. Będę cię widywał codziennie - rzekł zadowolony.
- To świetnie, ale mam pewne obawy.
- Jakie? Zaraz je rozwieję.
- Czy będziesz w stanie pracować tak blisko mnie? Dobrze wiem, że masz problemy z... no powiedzmy ze skupieniem się - fachowo ubrała to w słowa tak, że obydwoje wiedzieli o czym mowa.
- Sam nie wiem, będzie ciężko. Ale może na przerwach będzie fajnie? - Spytał zalotnie.
- Marzenia ściętej głowy - zgasiła go dowcipnie.
- Więc jak będzie, zatańczysz ze mną?
- Dobrze, jeden taniec i idziemy spać. To znaczy ja idę spać- poprawiła się.
- Szkoda, bo już myślałem, że mogę zostać na noc - przekomarzał się z nią.
- Może kiedyś w odległej przyszłości. Tak dalekiej, że nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić - powiedziała, chociaż wyobrażała sobie już Marca w swojej sypialni. Uwielbiała zasypiać przytulona do mężczyzny.
Z głośników zaczął lecieć dźwięk tanga. Obydwoje przybrali pozę charakterystyczną dla tego tańca. Ich ciała były teraz bardzo blisko siebie. Tak blisko, że Melanie czuła ciepło jego ciała oraz zapach perfum. Okazało się, że Marc jest świetnym tancerzem. Obracał nią wokół siebie, dotykał w miejscach, gdzie normalnie nie pozwoliła by się nikomu tknąć. Najwyraźniej coś między nimi iskrzyło. Pragnęła, by trwało to wiecznie, jednak piosenka się skończyła. Na koniec pocałował ją delikatnie w rękę, jak na dżentelmena przystało i spojrzał błagalnym wzrokiem. Dobrze wiedziała o co mu chodziło, jednak spodobało jej się, że nie był nachalny. Chyba mu zależy, stwierdziła.
- Nie dziś - powiedziała.
- Widzę, że dobrze czujesz się w roli żony. Z tego co wiem, one co wieczór tak mawiają - uśmiechnął się pod nosem, łapiąc za klamkę.
Wtedy Melanie ucałowała go w policzek. To był długi i gorący pocałunek. Marc pragnął więcej. Przyciągnął ją do siebie, pieszcząc jej ciało i całował namiętnie. Jęknęła z rozkoszy.
- Jeśli powiesz tylko słowo. Jedno słowo. Jestem w stanie tu z tobą zostać aż do rana.
Pokusa była bardzo silna, jednak Melanie miała swoje zasady. Odwlekała ten moment. Chciała trzymać się swojego planu, dlatego nic nie odpowiedziała. Zawisła między nimi cisza, którą przeciągał. Najwyraźniej przez cały czas miał nadzieję.
- Rozumiem cię i to szanuję. - Pocałował ją opiekuńczo w czoło i wyszedł z mieszkania.
CZYTASZ
Wzrok pełen pożądania
RomanceMelanie poznaje Marca, który jest dla niej ideałem mężczyzny. Jednak później odkrywa jego prawdziwe, brutalne oblicze. Czy mężczyzna wykorzysta jej naiwność do własnych celów? Namiętny romans, który wciąga od pierwszego rozdziału. Okładka autorstwa...