Nieprzyjemna rozmowa

5.2K 240 7
                                    

Melanie wróciła do swojego mieszkania i od razu oddzwoniła do Marca. Przez to całe zamieszanie zapomniała mu powiedzieć o tym, że nie jadą dzisiaj do jej mamy. Bała się jego reakcji. Wiedziała, że jest dość zapracowany i nie może sobie pozwolić na marnowanie czasu. Było jej głupio, ale nie mogła zrobić nic lepszego, niż tylko przeprosić. 

Odebrał po pierwszym sygnale.

- Gdzie ty byłaś? - Spytał z udawanym spokojem w głosie.

- Marc, przepraszam, że nie powiedziałam ci o tym, że jednak nie jedziemy. Nie miałam czasu i zupełnie mi to wyleciało z głowy.

- Tak?  A możesz mi powiedzieć, czym byłaś taka zajęta? - Kontynuował ze słyszalną irytacją w głosie.

- Rano biegłam do sklepu po zakupy. Zasłabłam i niechcącyobsypałam faceta mąką. Musiałam mu wyprać bluzę. Obiecałam, że mu ją przyniosę, bo okazało się, że mieszkamy w jednym bloku...

- Tak? A był tam też Święty Mikołaj? Masz mnie za kogoś tak naiwnego?! - Był coraz bardziej wkurzony.

- Mówię prawdę. Dlaczego miałabym cię okłamywać?!

- Fajnie było z kochasiem? Jest lepszy ode mnie? - Podniósł głos. Melanie jeszcze nigdy nie słyszała, żeby był tak wkurzony.

- To obcy mężczyzna! Nie jest moim kochankiem. Uprawiałam seks dwa razy w życiu. Tylko i wyłącznie z tobą, idioto! 

- To w takim razie gdzie byłaś, kiedy do ciebie dzwoniłem? Powiem ci, że całkiem przyjemny głos miał ten twój kochaś. - Dodał z ironią.

- W łazience. Zostawiłam telefon na stole. Robisz jakieś dochodzenie?!

- Hmm, chyba raczej ktoś inny tu dochodził...  - Powiedział ironicznie. - Myślałem, że poszłaś, żeby oddać mu tą nieszczęsną bluzę, a ty weszłaś obcemu facetowi do łazienki? Przecież swoją miałaś tak blisko. Coś tu się nie zgadza. Nie przemyślałaś sobie tego.

- Kiedy otworzył mi drzwi, był w totalnej rozsypce. Jego babcia miała zawał. Zaprosił mnie na kawę, bo chciał z kimś o tym porozmawiać. - Melanie tłumaczyła, chociaż wiedziała, że nie ma to żadnego sensu. Marc był coraz bardziej sceptyczny.

- Ojej, biedaczek. Babcia miała zawał? Co jeszcze?! Może rodzice umarli w wypadku?

- Tak - powiedziała cicho, ale z pewnością to usłyszał.

- Żartujesz? Tak łatwo cię zbajerował? Nie zauważyłaś, że kłamie? - Jego ton głosu odrobinę złagodniał.

- Płakał. A do tego przy mnie odebrał telefon ze szpitala. - Mówiła dalej z coraz większymi wątpliwościami. Może faktycznie ją oszukał? Ale przecież wydawał się taki prawdziwy. Czyżby faktycznie była aż tak ślepa? - Dziwiła się sama sobie.

W słuchawce nastała kilkusekundowa cisza, którą przerwał Marc.

- Czyli nie kłamałaś? - Powiedział już normalnym głosem.

- Nie.

- Nie przespałaś się z nim? - Kontynuował męczącą rozmowę.

- Nie! Ile razy mam powtarzać?! Nie!

Czekała, aż Marc coś powie.

- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. - Wykrztusił zrezygnowany. - Dasz się zaprosić na kolację w ramach rekompensaty?

- Dobrze, ale po tym, co zrobiłeś nie spodziewaj się, że będzie tak,  jak wcześniej. - Oznajmiła chłodno.

- Wiem. Zdaję sobie z tego sprawę. Bywam zazdrosny.

- I porywczy. - Dodał po chwili, zupełnie jakby myślał, że to polepszy całą sytuację.

Prawdopodobnie czekał na jej odpowiedź. Kiedy uświadomił sobie, że jej nie usłyszy, powiedział jeszcze:

- Będę u ciebie o 20.





Wzrok pełen pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz